Autor |
Wiadomość |
<
Wampir Maskarada
~
[Sesja] Wieża z zapałek
|
|
Wysłany:
Czw 23:15, 04 Wrz 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Niezauważenie zeszłam na ląd i spojrzałam na obecnych.
Jak uroczo. I...jakże obrazowo. Bawcie się dalej dzieci, ja idę poszukać jakiejś płyty chodnikowej, żeby się zaprzyjaźnić.
Podeszłam po cichu za plecy dzieciaczka i odczekawszy aż zapadnie chwila ciszy:
- Nie przekonałeś mnie. Dziękuję za podwiezienie. Miłej zabawy i poszukiwań TWOJEJ zguby - powiedziałam mu tuż do ucha dostatecznie głośno, by mnie usłyszał.
Zostawiłam w głowie drogiego pana Algrena małą pamiątkę, która przypomni o swojej obecności, gdy tylko zostanie sam.
I zaczęłam iść stronę najbliższej ulicy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 0:00, 05 Wrz 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
Butelka unosi się nad głową faceta, który z nieokreślonym grymasem na twarzy i zamglonymi oczami stara się trafić.
Wykonuję obrót. Schodzę z pola rażenia. Szkło kieruje się tam, gdzie powinien być cel, jednak rozpruwa powietrze, pod koniec bezwładnie opadając razem z ręką, która do końca nie chce się słuchać właściciela. Teraz ruszam. Odwracam się, by być za jego plecami. Uderzam go, gdy wyhamowuje impet swojego ataku, wyrzucając prosto na ścianę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 10:09, 05 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
- Ty rzucałeś?! - ryknął na całe gardło chłopiec. Nie był to wrzask dziecka. Stojący naprzeciwko niego wampir najwyraźniej zorientował się, że pozory - jak zwykle - mylą. Zrobił się mniej pewny. Przestał się śmiać, opanował się na tyle, na ile był w stanie i jeszcze raz popatrzył na przeciwnika. Tym razem jego oczy błysnęły dziwnym blaskiem, zupełnie jakby siedziały w nich robaczki świętojańskie, które w tej właśnie chwili zażyczyły sobie "zrobić trochę jaśniej". Zmierzył ważącego w dłoni kamień Algrena krytycznym wzrokiem i coś do niego powiedzieć. Coś, co bardzo go przestraszyło, ale czego Vivian już nie usłyszała.
Miażdżąc pod stopami źdźbła trawy podążała w stronę oświetlonej części miasta. Gra świerszczy cichła z każdym krokiem, odgłos fal ustał już zupełnie, a wymiana zdań między wampirami stała się ledwo dosłyszalnym bełkotem. Zrobiło się chłodno. To pewnie od bliskiego sąsiedztwa wody. Rozrzucone tu i ówdzie pojedyncze drzewa za dnia musiały dawać sporo cienia i jednocześnie wyznaczały drogę znad brzegu w stronę niewielkiego parkingu i dalej, do sklepu, gdzie włóczyło się kilka osób o podejrzanym wyglądzie.
Viv stała w cieniu niezbyt wysokiego budynku, na wprost jaskrawo oświetlonego punktu skupu butelek. Przed monopolowym, który był zaraz obok, zatrzymała się czarna pół-limuzyna, z której wyskoczyło dwóch smutnych panów w ciemnych garniturach. Zniknęli wewnątrz. Gdzieś w okolicy przejechał wóz straży pożarnej. Jezdnia w tym miejscu się kończyła: niewielki plac do parkowania dla klientów i nielicznych w tej części miasta mieszkańców i potem długi odcinek dwóch pasów. Każdy kto przechodził rozrzucał strugi wody - pewnie niedawno padało. Gdzieś w oddali zadudnił potężny zegar dworcowy. Północ.
***
Żylaste cielsko uderzyło z hukiem o ścianę. Butelki posypały się na kawałki, zagłuszając wesołe "Oh, Carol!", które przygrywało z sąsiedniego pokoju. Kiedy mężczyzna zsuwał się niezgrabnie na podłogę, rozmowy ucichły. Po chwili przyciszono także muzykę. Poruszenie, kroki tuż obok. Zamrugało światło jedynej żarówki na korytarzu.
- Co tam się dzieje?! - zapytał ktoś przepitym głosem zza ściany. Po chwili w drzwiach (których nie było) pojawiło się trzech bojowo nastawionych typków. Włosy obcięte na jeża, podkoszulki, bojówki i coś przypominające kastety w dłoniach. Cała trójka stała w miejscu, skąd jeszcze przed chwilą wychynął chłopak, który teraz leżał nieprzytomny pod przeciwległą ścianą.
- Kogo diabli niosą? - ten sam warkliwy rechot - dawać go tu!
Trójka przyjemniaczków podeszła na bezpośrednią odległość do Sergia. Pierwszy z nich schował kawałek blachy z kolcami do kieszeni poplamionych spodni, po czym wyciągnął do nieproszonego gościa ręce w geście "pójdzie pan z nami".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 11:57, 05 Wrz 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Ten głos. Uśmiechnęłam się do siebie. To było aż nazbyt oczywiste. Haniebnie. Rzeczywiście. Smutni panowie, smutni panowie, smutni panowie dwaj... Masz pojęcie co oni robią... To gorsze nawet od.. Och, nie przeżywaj!
- Co z tym światem się podziało? Wszędzie tylko... Ech... - skrzywiłam się, mierząc wzrokiem okolicę w poszukiwaniu czegoś zjadliwego bez typowych dla tutejszych rozrywek zapachów.
No to sobie pospacerujemy, cieszysz się?
- Niewyobrażalnie - mruknęłam. Pozwolić poprowadzić się ulicy, co może poszukać innych ścieżek?
Długi romantyczny spacer brzegiem rzeki o północy. Ach... Wszystkie grzeczne dzieci już poszły spać. Sugerujesz, żebym... A jak inaczej? Gdzie indziej znajdziesz niewinne duszyczki do potępienia. Bardzo śmieszne. O, ktoś tu ma chandrę. No dobrze idę.
Zatem nad rzekę. Powinna być jakaś inna droga.
Przyznaj, jesteś ciekawa czy się pozabijali? Widzę to w twoich oczach!
Można zajrzeć...ukradkiem, popatrzyć przez chwilę w cieniu a potem szukamy jakichś domów mieszkalnych.
Oczywiście, oczywiście! Jesteś kochana!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 21:29, 05 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Dwóch pijaczków zza rogu obserwowało Vivian przez dłuższą chwilę po tym, jak się odwróciła i z powrotem powędrowała nad rzekę. Oprócz nich także kilka innych osób zwróciło uwagę na nietypowego gościa w dzielnicy o raczej marnej reputacji. Kiedy jednak okazało się, że rzeczywiście wraca, skąd przyszła, zrezygnowali.
Gdzieś w pobliżu unosiła się woń nieczystości, a potłuczone szkło rozsypane niczym płatki śniegu na dziurawej jezdni stanowiło pewną przeszkodę w swobodnym poruszaniu się po okolicy.
Kiedy przebrzmiał już ostatni gong, na ulicę wróciły poprzednie odgłosy: kłócących się żebraków, jąkania starszego pana pomarszczonego niczym skórka jabłka, ujadania jakiegoś małego psa, które niosło się echem z jakiegoś odległego pasażu oraz kilku ćpunów debatujących na temat wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy.
Droga na brzeg zajęła więcej czasu niż w przeciwną stronę. Przestało już zupełnie padać, ale dla odmiany zerwał się wiatr. Kiedy tylko Vivian opuściła nieprzyjemną okolicę zrobiło się ciszej. Także dlatego, że w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stał przycumowany prom, zaparkowany samochód i trójka osób, teraz nie było nic. Ani pojazdów ani tamtych. Rozpłynęli się. Ani śladu. Nawet zadrapania w ziemi, które przecież taki kolos jakim jest blaszany statek, powinien zostawić. Żadnego zapachu spalin, krwi dziewczyny, szczątków myśli. Pusto.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 22:06, 05 Wrz 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Nie zdziwiło mnie to zbytnio. Cały czas coś, ktoś znika, tylko to ja się gubię, czy oni? Przynajmniej jeden problem z głowy. A przecież to ty nalegałaś... Nieważne. Jak chcesz.
Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu jakiejkolwiek innej drogi poza tą rozpełzającą się za moimi plecami. Zbliżyłam się do brzegu. Chociaż ścieżyny brzegiem rzeki.
- No chodź, no chodź... Gdzie jesteś? Pokaż się - wymruczałam bezgłośnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 16:31, 06 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Istotnie, wzdłuż brzegu ciągnęła się wąska, niewidoczna z większej odległości, ścieżyna. Prowadziła od mostu - odległego o około pół kilometra - przez obrzeża maleńkiego parku i widzianą już wcześniej płytę parkingu do szeregu baraków ustawionych niedaleko brzegu, a dalej wprost do siatki, która otaczała pierwsze z budynków całego kompleksu stoczniowego, gdzie - wśród licznych świateł i grzmiących urządzeń - łaziło mnóstwo ludzi.
Potem ścieżka rozgałęziała się na dwoje: pierwsza odnoga wiodła bezpośrednio do bramy wjazdowej, a druga dochodziła do niewielkiej alejki obudowanej niskimi budynkami przemysłowymi (teraz zamkniętymi), która po kilkudziesięciu metrach łączyła się z ruchliwym skrzyżowaniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 22:42, 06 Wrz 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Woda łaskotała brzeg nieopodal moich stóp, gdy weszłam na ścieżkę i nie opuszczałam jej aż do siatki. Szum rzeki, dźwięki miasta zagłuszał narastający z każdym krokiem hałas maszyn sprawiając, że instynktownie przyspieszyłam, by nie musieć go dłużej znosić.
Za blisko! Stanowczo za blisko. Ale...nie! Słuchaj rzeki. Nuci... szepcze... głosi twierdzenia... Też je słyszysz, prawda? Prorocze czy przeszłe? Nie mam na to siły. Wierzysz im? Nie słyszę.
Jak to nie słyszysz?!
- Przestań się wydzierać! - syknęłam pod nosem, nie zwalniając kroku ze wzrokiem zabłakanym pośród fal.
Żartujesz sobie? Tak wyraźne.
- Nie marudź, dobrze?
Szum, a nie tylko szum...
Nie patrząc pod nogi wybrałam ścieżkę w stronę skrzyżowania. I tam natłok drażniących dźwięków, zapach spalin i bolesne światła.
Lecz tam będzie więcej...
Możliwości?
To ty powiedziałaś. Ja twierdzę tylko, że dróg.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 14:30, 07 Wrz 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
- Sami niereformowalni ludzie. Szkoda słów. Cała trójka stała dumnie, niczym posągi dawnych bohaterów, myśląc, że pójdzie gładko. Nic bardziej mylnego. Właśnie skończyła się moja cierpliwość.
Gdzieś po prawo cichy jęk wysnuty spomiędzy płytkich oddechów faceta, który przyozdobił ścianę malowniczą, krwawą plamą i artystyczną linią ciągnącą się do samej podłogi, gdzie teraz leżał wpółświadomy swojego dzieła.
Koncentruję się, myślami sięgając wgłąb siebie. Sięgając do krwi, która pozwoli być silniejszym. Czuję jak wypełnia mięśnie.
Przyda się coś jeszcze... Wyobrażam sobie rurkę. Około metr długości, kilka centymetrów średnicy. A teraz miliardy atomów, z których się składa. Regularna struktura ogromu maleńkich cząsteczek, powiązanych ze sobą nanometryczną siłą. Czuję mrowienie w prawej ręce, przemieszczające się od przedramienia w kierunku dłoni. Niech się stanie. Coś co było przed chwilą chaotyczną chmurą atomów, krążącą srebrną ławicą w umyśle, jest teraz twardą materią, która nie ma już nic z abstrakcji. Zaciskam palce na zimnym żelazie. Pora popsuć kolejnych śmiertelników.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 18:03, 07 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
- W czymś pani pomóc? - pada pytanie gdzieś zza zasieków ciemności odgradzających gromadę łażących ludzi od niespokojnej dzielnicy mieszkalnej. Z boku, od strony budki ze szlabanem, podchodzi dwóch barczystych mężczyzn w koszulkach na ramiączkach i poplamionych smarem spodniach. Ich czerwone apaszki, którymi obwiązali głowy, nadają im wygląd bardziej marynarzy aniżeli robotników portowych. Pierwszy z nich - wyraźnie młodszy - patrzy nieufnie na nieznajomą, a starszy stoi nieco z tyłu obserwując cała sytuację. Gdzieś w okolicy pojawiło się kilka innych ciekawskich głów, zainteresowanych rozwojem sytuacji.
- Tu nie wolno wchodzić - wymamrotał starszy mężczyzna.
***
W pierwszej chwili żaden z trzech silnorękich nie był w stanie ukryć zaskoczenia, jakie wywołała materializacja się metalowego przyrządu - dosłownie znikąd. Widząc jednak, że nie będzie tak łatwo, jak przypuszczali, trzej mężczyźni rzucili się z pięściami na nieproszonego gościa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 11:54, 08 Wrz 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Że też ich nie zauważyłam... To ty mnie zagadałaś! Raz jeszcze się to powtórzy, a zacznie się wojna.
- Dokąd? Nie przekroczyłam przecież ogrodzenia. A tutaj nie zauważyłam żadnych zakazów - zapytałam z uroczym uśmiechem. Zaczynałam odczuwać rozdrażnienie, ale nie miałam zamiaru okazywać tego... na razie. Irytacja i znudzenie ciągłym zaczepianiem, czułam także, że znów zaczynam być głodna. Gdyby nie gapie, poradziłabym sobie z tymi dwoma.
Z najszczerszą radością rozerwałabym was na strzępy, drodzy panowie. Pilnuj się. Trzeba było zająć się tamtym turystą... Zwariowałaś?! Za kogo mnie masz?! Nie zadowalam się byle czym. Nie wątpię, ale teraz by się przydało.
Spiskujecie ze sobą, czy co?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 12:25, 08 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Stojący przed Vivian mężczyzna wskazał palcem kawałek prostokątnej blachy, zawieszonej na jednym z ramion żurawia portowego na dwóch grubych łańcuchach na wysokości prawie dziesięciu metrów obok ścieżki. Twarz tego stojącego w tyłu przybrała kpiący wyraz, patrzył gdzieś poza to wszystko, jakby szukając kogoś od strony rzeki. W oddali zaszemrało kilka głosów, a zaraz po nich pojawiły się przerywane chichoty.
- O tam. - pokazał drugi raz, tym razem wolniej, jakby tłumaczył coś dziecku. Rzeczywiście, trudno było nie zauważyć.
- Proszę tu nie chodzić bez zezwolenia. Chodzi o pani bezpieczeństwo - odezwał się spokojnie starszy z mężczyzn, nadal patrząc gdzieś za plecy Vivian - tamtędy można dojść do ulicy - już wyciągał rękę, żeby pokazać kierunek, gdy nagle pojawił się jakiś świszczący głos:
- Co się tu dzieje?! - przez bramę właśnie przechodziła dwudziestokilkuletnie kobieta w szafirowym żakiecie i szpilkach z aktówką w ręce. Szybkim krokiem pokonała odległość dzielącą ją od rozmawiających pracowników.
Nie zwróciła na nich uwagi.
- Co pani tu robi? - zapytała rzeczowym tonem.
- Właśnie tłumaczyliśmy... - zaczął robotnik, ale umilkł kiedy natrafił na spojrzenie pani kierownik. Obaj wbili wzrok w ziemię.
- Chcę to usłyszeć. No! - mierzyła Vivian od stóp do głów groźnie spoglądającymi oczami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 12:44, 08 Wrz 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
- Czyham i uprawiam sabotaż przy pomocy paczki chusteczek higienicznych. A jak pani myśli? - stwierdziłam irytująco spokojnym tonem.
Tik..tak...tik...tak... jeszcze tylko chwila, a moja cierpliwość się skończy.
A wtedy zaczniemy zabawę. Zabawę! Taak!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 14:29, 08 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
"- Niestety nie rozumiemy, co ma pani na myśli. Czy nie dałoby się jaśniej, bo widzi pani..." - najprawdopodobniej powiedzieliby robotnicy. Nie odezwali się co prawda ani słowem, ale ich zachowanie, ton głosu, gra ciała i przyjazne - ciekawskie, a nie złowieszcze - spojrzenia pozwalały sądzić, że tak by właśnie było.
- Jaki sabotaż?! Co ty gadasz?! Dobrze się czujesz? - kobieta podniosła głos o poziom wyżej - zaraz zadzwonię, gdzie trzeba i zobaczymy, kto tu będzie sobie z kogo żarty stroił. Odwróciła się plecami i zaczęła powoli iść w stronę bramy, szukając czegoś wśród papierów niesionych pod ręką. W drugiej miała już telefon komórkowy. Całe zdarzenie obserwowało coraz więcej osób. Oprócz dwóch kompletnie zdezorientowanych mężczyzn stojących obok Vivian, do siatki podszedł z tuzin innych robotników i pracowników portowych, którzy z wymalowanym na czole "oj, będzie się działo" wyłapywali każdy gest osób biorących udział w zajściu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 14:42, 08 Wrz 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
- To ja nie wiem o co pani chodzi. - Starałam sie włożyć w swój głos jak najwięcej...uczucia. - To pani stwarza problemy. To pani wszystkich złości. A oni patrzą...
Znajome uczucie, lekki zawrót głowy i dreszcz.
Spokojnie. Głeboki wdech. Opanuj się. Najwyżej ucieknę do rzeki. Gotowa, do biegu... Ale CZEKAJ! najpierw zobaczymy...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pon 14:46, 08 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|