Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Wampir Maskarada   ~   [Sesja] Wieża z zapałek
los_vampirros
PostWysłany: Czw 22:31, 28 Sie 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Jeden z głowy. Jeszcze coś dla pewności. Odwróciłem się w kierunku drzwi, gdzie o ich futrynę stał oparty poturbowany chłopak. Złapałem go za barki, odwróciłem w swoją stronę i patrząc w jego ociekające strachem oczy z wyrzutem powiedziałem cicho...
-Jak mogłeś?! - Zobacz jak cierpi! Widziałem wszystko... Masz na rękach jego krew. Widziałem! Oblałeś go benzyną i rzuciłeś zapałkę. Widziałem... Krzyczał jak ucho ludzkie nie słyszało jeszcze, jak z bólu krwią pluł ci po twarzy... Jak padł na błoto i wył... Wiem tylko ja... Słyszysz? Idą. Oni wiedzą. Zrobią ci to samo. Oko za oko. Uciekaj! Uciekaj! I módl się, żeby cię nie znaleźli... albo żeby on cie nie znalazł. Wskazałem palcem na targanego drgawkami ochroniarza, który spłonął w swoim umyśle. W rzeczywistości był cały i zdrowy. No może trochę poobijany, po spazmatycznej walce z urojonym ogniem. Jak poradzi sobie z tym jego zwęglona dusza? Ciekawe...

Przybliżyłem się do trzęsącego się chłopaka, o histerycznie wystraszonym grymasie twarzy. Przekręciłem głowę w stronę jego ucha i szepnąłem na granicy słyszalności - Uciekaj!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 23:41, 28 Sie 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Nastolatek podskoczył, jakby to dotyk Sergia parzył. Uderzył plecami o ścianę, ale zdołał utrzymać równowagę. Zachwiał się raz i drugi, po czym błyskawicznie wskoczył na schody i pokonując po dwa stopnie wybiegł na górę. Tam, nie patrząc na leżącego mężczyznę ani nie odwracając głowy w stronę wampira, popędził przed siebie drąc się niemiłosiernie "Pomocy!". Jeszcze chwila i zniknie w ciemnościach londyńskiej metropolii.

Wiatr zadął mocniej szarpiąc pobliskie korony drzew. Coś chlupnęło obok - pewnie szczur. Za moment znów było cicho. Coraz rzadsze krople sugerowały, że deszcz darował miastu atrakcji tej nocy. Gdzieś w oddali kilka osób nerwowym krokiem przemierzało ulicę, ale wszystko wskazywało na to, że nikt nie zauważył tego incydentu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Pią 0:53, 29 Sie 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Londyn wzbogacił się dziś o dwóch świrów. Popatrzyłem na jednego leżącego bezwładnie na ziemi i słyszałem jeszcze obłąkańcze krzyki drugiego w dzikim biegu.

Uchylone drzwi szeptały światłem z mglistego wnętrza. Muzyka pomrukiwała jakimś spokojnym kawałkiem, wymarzonym dla par, by zlać się w hipnotycznym uścisku, a dla samotnych by opróżniać kolejne kolejki wysoko procentowych trunków.

Wchodzę więc. Szukam drogi. W głowie plącze się tekst jakiejś piosenki Hello darkness, my old friend, I've come to talk with you again...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pią 13:25, 29 Sie 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Haha... Wiedziałam! Znajomy chichot rozniósł się echem moim umyśle, a może wszędzie poza mną...

Strach w nim krążył. Wyczuwałam go wyraźnie od samego początku tej rozmowy. Ale to niebezpieczne uczucie... Nie teraz.
Co innego smutek. Gdzieś tam na dnie, ale na pewno był. Wystarczyło tylko poszukać. Nuta rezygnacji głęboko ukryta za zasłoną wytrwałości, usilnego pragnienia, by przetrwać.
Jednak w chwilach słabości musiała próbować wyjść. Jest, a teraz tylko zdjąć z niego kłódki, zrzucić łańcuchy... Bądź wolny, smutku!!!

- Był twój? - Szczerze się zdziwiłam. - Niestety, był w nim ogień, za dużo ognia... - Przez chwilę oglądałam swoje dłonie, po czym spojrzałam mu prosto w oczy. - Płonął, szepcząc, by zabić kogoś w barze przy Victoria Street. Dziwny, metaliczny głos. Musisz zrozumieć, nie miałam wyboru. Musiałam go ugasić.

I wykonałam ręką nieokreślony ruch w stronę fal.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pią 13:28, 29 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pią 15:36, 29 Sie 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Pusty korytarz o kamiennej posadzce rozświetlony pojedynczymi lampami ciągnął się przez około dwadzieścia-trzydzieści metrów. Zakończony był szerokim wejściem do sali, skąd można było dojść do kilku innych pomieszczeń. Wcześniej, w połowie jego długości było kilka stopni prowadzących piętro wyżej. Wampir nacisnął obitą klamkę. Zamknięte. Nie wydawały się jakieś specjalnie solidne. Ot, zwykłe drewniane, pokryte tworzywem. W razie potrzeby nie stanowiły większej przeszkody, lecz najprawdopodobniej nie udało by się ich pokonać bezgłośnie.

Sala na wprost wyglądała jak piwniczna poczekalnia: kanciasta, ze ścianami pokrytymi białym nalotem, odpadającymi kawałkami tynku oraz kilkoma zdezelowanymi pufami i kanapą. Ustawiono je byle jak, ale chyba i tak nikt z nich nie korzystał. Dwoje drzwi po prawej, kolejny korytarz po lewej. Pierwsze z prawej były uchylone i nie trzeba było posiadać nadnaturalnych zmysłów, aby wyczuć alkohol. Następne były solidniejsze i jakby lepiej wykonane, mogły prowadzić nawet do jakieś nory, bo mieszkanie to za dużo powiedziane.

Lewa strona – tam, gdzie był korytarz – podziurawione była framugami. Pięć po jednej stronie i tyleż samo po drugiej. Widoczne były jeszcze miejsca, gdzie dawniej wisiały drzwi na zawiasach. I do tego ludzie. Ciągle ktoś wychodził, przechodził albo wchodził przez któreś z nich, niosąc a to paczki papierosów, a to jakieś butelki z mętnymi płynami bądź kolorowymi substancjami. Cały ten poziom wypełniała muzyka. Nie – jakby się mogło wydawać – hippisowska, ale zwykły brytyjski pop, do którego przyzwyczaiło nas radio i kanały muzyczne. Sądząc po śmiechach i jękach zadowolenia, wszyscy świetnie się bawili.



**

- Był w nim ogień? Płonął? Szeptał? Gadałaś z pierścionkiem?! - wrzasnął załamującym się głosem tak głośno, że aż sam się instynktownie obejrzał wokół czy nie zwrócił niczyjej uwagi. Byli jednak jedynymi ruszającymi się stworzeniami na promie.
- Czy ty jesteś normalna? - zapytał z całą powagą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pią 20:37, 29 Sie 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Krzyk wdarł się w moje uszy, rozlewając w głowie fale pulsującego bólu. Rozmazały się na chwilę światła miasta, tak nadziemne, jak i rozbiegane refleksy na tafli czarnych wód. Zacisnęłam zęby, rzucając rozmówcy lodowate spojrzenie pod tytułem 'rozedrzeć na strzępy to za mało'.

Och, nie masz bladego pojęcia. Ale za chwilę cię o tym przekonam. Cieszysz się? Powinieneś.

- A czy jest normalne, że pierścień do ciebie mówi?! Nie wiesz, czy to prawda, czy tylko ci się zdaje... - Wycedziłam powoli. - Ale parzy i kaleczy twoją skórę. Śmiertelni widzą krew i jak twoja rana znika. Musisz więc pozbyć się świadków. Nie uroiłam sobie tego i NIE jestem wariatką, jeśli o to ci chodzi. Zrobiłam, co było słuszne. Twój...pierścionek gdzieś tam pływa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Sob 17:02, 30 Sie 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


- Jak to... pływa? - Algren nie wydawał się zły, raczej zdziwiony - przecież on nie umie pływ.. co ja gadam. Chyba go tak po prostu nie wyrzuciłaś? Muszę go mieć z powrotem. Koniecznie. To dla mnie bardzo ważne. - mówił coraz głośniej, a w jego zachowaniu można było wyczuć narastający niepokój.

Rozłożył bezradnie ręce i przyłożył jedną z nich do głowy. Nad czymś myślał.

- Dobra. Zrobimy inaczej. Tak czy tak muszę jeszcze jakiś czas tu pobyć, więc zaczekam i na ten głupi pierścionek. Musisz go znaleźć, odzyskać i mi przynieść. Muszę go mieć. Jak tylko go dostanę znikam z miasta. Mam tu umówione pewne spotkanie z kimś z Rodziny, ale to nie znaczy, że będę ryzykował dłużej niż to konieczne.

Prom wpłynął do zatoki. Wąska nitka mętnej cieczy zamieniła się w rozlazłą plamę, po której toczył się blaszany konstrukt z dwójką nieumarłych na pokładzie. Z naprzeciwka mignęły światła nadpływającego statku. Drugi prom. Sądząc po ilości balonów i konfetti, odbywała się tam jakaś zabawa, a biorąc dodatkowo pod uwagę stroje podróżujących, to najpewniej popijawa po weselu. Zachowywali się na tyle głośno, że wampir poczuł się nieswojo. Jakaś niewidzialna siła zaczęła skręcać pojazdem bliżej brzegu, aby ominąć grupę rozświetlonych śmiertelników zbiorowo okazujących hałaśliwy entuzjazm.

- Ten koleś mieszka w takim mały, ceglanym domku zaraz obok Big Bena - wskazał palcem dziecka jakiś niezidentyfikowany punkt w odległych ciemnościach - i mam do niego na tyle duże zaufanie, że kiedy już zdobędziesz te błyskotkę, to oddaj ją jemu. Już ja się z nim policzę.

Na brzegu, który nagle wyłonił się z mgły, jaka zaczęła się podnosić, coś błysnęło. Z początku było małe niczym ogar cygara, potem zaczęło rosnąc, a kiedy już prom szedł równolegle z linią brzegową, zaledwie kilka metrów od porośniętej ciemną trawą ziemi, oczom Kainitów ukazała się maska białego samochodu. Stał zaparkowany obok rzeki. Ktoś lekko opierał się o drzwi od strony pasażera, najprawdopodobniej czekając na kierowcę. Algren utkwił na moment wzrok w żeńskiej sylwetce, oczekującej przy aucie. Wypatrywał zagrożenia. Po kilku sekundach odwrócił się plecami do brzegu i – już swobodniej – rzucił od niechcenia:

- Nie wiem, jak on się nazywa. Jakoś nigdy nie mogę tego zapamiętać. Dziwne, nie? Na pewno go skojarzysz. Na pewno to gość z gatunku tych, w których można mieć najlepszego kumpla albo najgorszego wroga. Masz mu tylko dostarczyć ten pierścionek. On już będzie wiedział, co dalej robić.

Osoba do tej pory stojąca nieruchomo na brzegu drgnęła. Sięgnęła do kieszeni po paczkę papierosów, chwilę ważąc ją w dłoni, lecz po chwili ze smutkiem wyrzuciła za siebie. Zapach krwi, jaki wydzielał się z tego śmiertelnika był znany Vivian. Z daleka nie mogła go rozpoznać, ale teraz – kiedy dzieliło ich niespełna dwadzieścia metrów – stał się wyjątkowo intensywny. Tak to ona. Na pewno. Trochę zmieniona, zmizerniała, ale to musi być ona. Andrea.

- Zrozumiałaś co powiedziałem czy mam powtórzyć? - z lekką drwiną zabrzmiał dziecięcy głosik u boku wampirzycy.

Dzisiaj wybywam na kilka dni za granicę i w związku z tym zawieszam na ten czas sesję. Nie zamykam tematu - możecie odpisywać - ale z mojej strony odpowiedzi można się spodziewać gdzieś tak wtorek/środa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Koval dnia Sob 17:29, 30 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Śro 22:00, 03 Wrz 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Wnętrze było adekwatnie obskurne do fasady. Liczba pomieszczeń świadczyła, że tu nie tylko organizuje się imprezy. Korytarz był miejscem, gdzie wszystkie zapachy jakie snują się w każdym zakątku budynku, mieszają się, tworząc wieloskładnikową strukturę. Spośród szerokiej gamy wejść postanowiłem skierować się do miejsca, skąd wypływa muzyka. Będzie łatwiej wmieszać się w tłum. Z każdym krokiem stawała się coraz bardziej wyraźna i kolejne jej szczegóły odkrywały się przede mną.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 10:27, 04 Wrz 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Już tylko kilka metrów dzieliło Sergia od luki po drzwiach. Zdawało się, że nikt nie zauważył ani tym bardziej nie usłyszał jego wejścia. Ruch po prawej nie ucichł nawet na chwilę. Muzyka stawała się głośniejsza i jakby wymieszana - najwyraźniej w mniejszych pomieszczeniach leciało coś innego. Jako pierwsze mijało się toaletę: wyszczerbiony sedes, odrapane ściany i połowa umywalki (reszta leżała pod ścianą w innym pokoju). No i ten zapach... ohyda.

Ale to z lewej strony ktoś wyszedł. Wysoki blondyn o przetłuszczonych włosach w rozciągniętym podkoszulku i pociętych dżinsach stanął dosłownie o krok od wampira. Papieros trzymany między wargami, pusta butelka w dłoni, druga wystająca z kieszeni. Rozejrzał się wokół. Sprawiał wrażenie jakby dopiero co się obudził i szukał łazienki. Musiało minąć kilka sekund nim dostrzegł nieznajomą twarz. Z wymalowanym grymasem niezadowolenia wyciągnął rękę w stronę Sergia:

- Czego tu koleś szukasz?! - wychrypiał.

Obrócił się do niego twarzą i sięgnął po drugą butelkę (również pustą).

- Won stąd! - próbował krzyknąć, ale zabrzmiało to bardziej jak jęk, i pogroził szklanym naczyniem trzymanym mocno w dłoni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Czw 12:46, 04 Wrz 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


- Nie! Nie chcę. Nie chcę tańczyć! Nie będę tańczyć! - warknęłam z całą stanowczością. Sama się po sobie nie spodziewałam takiego wybuchu i skierowałam swoje słowa na inne tory:
- Twierdzisz, że ona jest mężczyzną? Jesteś pewien?

Spoglądałam na niego pytająco przez dłuższą chwilę. Uwielbiam działać na nerwy. Zwłaszcza głupcom. Domorosłym manipulatorom z żałosnymi metodami. Kup sobie może podręcznik NLP. Nawet nie zasługują na zamęt.

- No, dobra, a teraz na poważnie. Ten ton i dobór słów. Ach, dlaczego myślisz, że to zrobię? Przecież to ty popełniłeś błąd – rzekłam z przewrotnym uśmieszkiem.

Kombinuj, kombinuj, skoro mnie śledzisz. Przekonaj. Zastrasz. Zmuś mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 13:50, 04 Wrz 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


- No... musisz... po prostu. Musisz. - próbował znaleźć odpowiednie słowo - zgubiłaś go, to teraz masz go znaleźć. Może po prostu gdzieś go zapodziałaś? Może jest w którejś kieszeni? Nie wiem. Muszę go mieć. Od tego zależy... dużo zależy.

Coś plusnęło tuż obok. Kilka kropel chlupnęło o prom. Zupełnie jakby coś ciężkiego wpadło do wody.

- Ten koleś jest jednym z nas. Nie będę go opisywał, bo i po co. Ubranie zmienia kilka razy w tygodniu, uczesanie też. Jest wysoki, trochę za chudy... a reszty się domyślisz. Jest też trochę... ekscentryczny. Delikatnie mówiąc. Na ogól nie ma z nim... - zaczął, ale zamilkł, kiedy coś ze świstem przeleciało o centymetr od jego twarzy. Nerwowo obejrzał się, a potem zwrócił całym ciałem w stronę brzegu, gdzie przy samochodzie nadal stała dziewczyna.

- Odbiło ci?! - wrzasnął na cały głos.

Jakiś niewyraźny ruch w ciemnościach. Coś się przesunęło.

- Coś ty pokazała?! - Algren wyrzucił ręce w powietrze, rozglądając się wokół, jakby szukał broni. Musiała minąć dłuższa chwila, zanim doprowadził swój głos do porządku.
- Panie kapitanie, przybijamy do brzegu - powiedział do siebie, ale na tyle głośno, że usłyszeliby wszyscy w promieniu kilkunastu metrów.

Statek zwalniał i obracał się bokiem do lądu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Czw 16:17, 04 Wrz 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Ojej! Już się boję. Uciekam w popłochu. "Żałosne" zyskało dziś materialną definicję Był doskonale dopasowany do otoczenia, jakby stanowił element instalacji, wystawy. Największym upodobaniem ludzi jest chyba sprawianie trudności.

Na słowa wybełkotane pijanym nonsensem zareagowałem dreszczykiem irytacji spływającym od karku wzdłuż kręgosłupa. Dwoma się trzeba było zająć, teraz trzeci się prosi.

- Do mnie mówisz? - Obróciłem się stając na przeciwko chwiejnej wywłoki, jaką teraz był zapity blondyn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 17:08, 04 Wrz 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Mężczyzna wykonał zamach kierując butelkę wprost na głowę wampira.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Czw 17:51, 04 Wrz 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Za to że krzyczysz przy mnie, potępion będziesz na wieki! A na pewno bardziej niż zwykle. Ciekawe, że odwlekane przyjemności smakują lepiej.

Może dlatego, że wzrosną w tobie oczekiwania i zechcesz spełnić je jak najlepiej. O, któż to znów zawitał? Dlaczego zapadła taka straszna cisza. Wiesz, że tego nie lubię.
Herbata...


- Herbata?! Wspania... - Spojrzałam na Algrena. Oj oj, wydało się. - Jaka piękna tragedia. Muszę? Sam powiedziałeś, że to ty pierwszy go zgubiłeś. - Uśmiechnęłam się szeroko. - Ja pozbyłam się go z pełną premedytacja. Choć może powinnam była poszukać jakiegoś Tremera i jemu przekazać... Jakoś nie czuję się zobowiązana. Co może zależeć od jakiegoś tam pierścionka?

No, powiedz, powiedz: LOSY ŚWIATA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 20:06, 04 Wrz 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Nie usłyszał.
Kiedy tylko blaszany kolos zbliżył się do brzegu Algren, nie czekając na zatrzymanie, przeskoczył przez barierkę wprost do wody. Ciężki chlupot, strumienie wylatujące w powietrze i głuchy odgłos lądowania. Nie zdążyłoby się nawet wyjrzeć czy aby nic mu się nie stało, kiedy już maszerował w stronę samochodu z maleńkimi dłoniami zaciśniętymi w piąstki.
Wiatr ustał, drzewa przestały się kołysać, nawet zniknęły zmarszczki na Tamizie. Za to w oddali zawył bezpański pies i jak na zawołanie coś zaczęło szurać w pobliskich krzakach. Algren zmierzał prosto do dziewczyny.

- Nudzi ci się? Nie mas co robić?! - krzyczał.

Andrea obejrzała się za lewe ramię, potem za prawe, upewniając się czy ktoś oprócz niej nie stoi w najbliższej okolicy. Pusto. A przynajmniej w promieniu najbliższych metrów, bo dalej była tylko gęsta ciemność, z której raz za razem wyłaniały się jakieś przyczajone dźwięki i odgłosy nocy, nieuchwytne, ale zawsze czające się gdzieś tam na granicy zmysłów.

- Do mnie mówisz? - spokojnie, wręcz pokornie, zapytała dziewczyna.

Chłopiec zwolnił, zaczął chodzić w kółko z nisko schyloną głową, jakby węszył. Podreptał trochę po trawie i wreszcie schylił się, sięgając po kamień. Uniósł go triumfująco nad głowę i popatrzył na Andreę. Stał od niej w odległości kilkunastu metrów.

- Może ja do ciebie rzucę i zobaczymy czy złapiesz? - złośliwy uśmieszek wykwitł mu na twarzy, a źrenice zwęziły się jeszcze bardziej.

- Masz jakiś problem, smarkaczu? - głos od strony rozświetlonego krwiście sklepu monopolowego wydawał się wszechobecny. Coś jakby echo. Algren w pierwszej chwili rozejrzał się niepewnie wokół, ale gdy zlokalizował źródło, uśmiech wrócił na jego usta.

- Tak. Mam problem. Ona jest problemem - wskazał oskarżycielsko palcem na dziewczynę, która była zupełnie zdezorientowana - mógłbyś trzymać swoje ghule na smyczy, żeby nie rozrabiały? - krzyczał, ale wcześniej dyskretnie upewnił się, że w pobliżu nie ma już nikogo innego.

Z mroku wyłonił się barczysty osobnik o mocarnych pięściach i okrągłej głowie osadzonej na ciele jakby bez pomocy karku. Podwinął oba rękawy flanelowej koszuli, splunął między swoje śnieżnobiałe adidasy i popatrzył spod byka na malca.

- To moja sprawa. Zamknij się i spieprzaj do domu. Nie chcę bić dziecka. Poza tym, to ja rzucałem... - zaniósł się tubalnym śmiechem tak bardzo, że aż zaczął trząść mu się brzuch.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 46 z 53
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 45, 46, 47 ... 51, 52, 53  Następny
Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna  ~  Wampir Maskarada

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach