Autor |
Wiadomość |
<
Wampir Maskarada
~
[Sesja] Wieża z zapałek
|
|
Wysłany:
Sob 22:11, 23 Sie 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Spory obszar ogrodzony siatką, do którego można było się dostać przez bramę wydawał się rzeczywiście opuszczony. Od tej strony widoczna była tylko niska, przysadzista hala wokół której łazili tam i z powrotem mężczyźni w ciemnych strojach z latarkami w ręku. Jeden.. drugi.. trzeci.. przy wjeździe czwarty - liczył Sergio. Samo ogrodzenie z daleka wydawało się solidne, z bliska jeszcze solidniejsze i o ile ludzi to owszem zatrzyma, to i tak nie stanowiło przeszkody dla Kainity.
Idąc wzdłuż niego dochodziło się do warsztatu samochodowego, który przylegał niemal całą ścianą do następnego niskiego budynku, leżącego tuż przy skrzyżowaniu, w którego piwnicach świeciło się światło, przygrywała muzyka i dało się słyszeć jakieś stłumione śmiechy.
Odchodząc kawałek od autobusu można było dostrzec tą boczną drogę jak się rozwidla na dwie następne: jedna dochodzi do czerwonawego budynku posesji i się urywa, a druga ciągnie się aż do dzielnicy przemysłowej: z mnóstwem zakładów produkcyjnych, punktów przeładunkowych i baraków dla robotników.
Kilkanaście metrów przed wampirem wychynęła z ciemności para nastolatków. Nie rozglądając się przebiegli przez ulicę i wycierając czoła z wody ruszyli chybotliwym krokiem w stronę lokalu ze świecącymi się światłami. W jednym z mieszkań jakiś pies zaczął szczekać, a w oknie o niebieskawej barwie pojawił się cień. Z oddali zamrugały światła samochodu wjeżdżającego na most z głośnym buczeniem silnika, inny z kolei zahamował z piskiem opon gdzieś na rozwidleniu.
Sądząc po częstotliwości, z jaką spadały krople, deszcz zamierzał zabawić tu dłużej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 22:25, 23 Sie 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Łagodne bujanie pokładu pod moimi stopami, wywiodło zamglone wspomnienie, jak w dzieciństwie Julian chciał sprawdzić, ile wytrzymam pod wodą. "Postaraj się, słonko!" Trzymał mnie pod lustrem jeziora, a ja po drugiej stronie zwierciadła widziałam jak roztaczają się po jego powierzchni wielobarwne kręgi i tęcze tańczą na skórze uciekającego powietrza. Potem wszystko zasnęło. Z trudem uratował mnie wtedy przed utopieniem.
Jakże mi go brak... Poczułam, że ogarnia mnie zasmucenie jak zimne palce zaciskające się na przedramionach. Ach, zabij to czymś, paskudo!
Momentalnie skoncentrowałam się na otoczeniu. Zmysły z krzykiem przechodzącym w razosny śmiech rozbiegły się po pomieszczeniu. Byłoby idealnie, gdyby nie ten zapach, od którego gęstniało powietrze. Zabójca. Ty, potworze! Czym jeszcze były te malunki?
- Wszyscy wszystko wymyślają...bez końca, więc czemuż się dziwić. Zwłaszcza że niektórzy mają to we krwi... - Uniosłam brwi pytająco, po czym dodałam: - KOLEJNY?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 22:59, 23 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
Na pytanie co tam jest, sam raczej sobie nie odpowiem. Jeśli okaże się, że to okoliczny magazyn cukru, będę niepocieszony i stracę czas. A więc kierunek piwnice.
Ruszyłem obok ogrodzenia w wybranym kierunku. Ciemność sprzyjała, nie rzucałem się w oczy. Pod nogami trawę zmieniło rozmięknięte, gliniaste podłoże, również usłane czarnymi lusterkami kałuż. Omijając kilka z nich uniknąłem zbytniego brudzenia butów. Doszedłem do warsztatu, który o tej porze naturalnie był zamknięty. Zasunięte drzwi garaży, solidne kraty w oknie i w drzwiach. Za chwilę wyłonił się drugi budynek z coraz silniejszymi zarysami muzyki. Na razie było słychać jedynie najniższe tony, rytm i szczątki melodii. Niezbyt elegancka żarówka oświetlała mglisty, mało wyraźny i nieco odrapany szyld.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 10:35, 25 Sie 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Chłopiec ściągnął oboma rękami czapkę i zaczął ją zgniatać jakby w poddenerwowaniu. W oddali znowu zamruczała motorówka, ale tym razem nie zwrócił na nią uwagi. Słabe światło rzucane przez włączoną w kabinie kapitana lampkę oświetlało jego profil. Wydawał się taki niewinny, beztroski, na jego czole nie było ani jednej zmarszczki, na twarzy malował się bezgraniczny spokój i tylko nikły uśmieszek błąkał się niepewnie. Ciarki przechodziły na myśl, że to on mógł dokonać tej masakry na niższym poziomie.
- Tak, kolejny. Widzieliśmy się już. Może wyglądałem trochu inaczej – rozłożył szeroko palce dłoni i spojrzał na nie z uwagą – ale to nie ma znaczenia. To było jakiś czas temu, ale nie tak znowu dawno. Nie daleko stąd, na granicy miasta. Wtedy mi pomogłaś i myślałem, że skoro nadarza się okazja do następnego spotkania, to tym razem ja ci pomogę. Nic z tego... - to ostatnie wypowiedział ciszej, po czym wstał z krzesełka, podszedł do barierki i skupił wzrok w mętnej, rzecznej strudze monotonnie kołyszącej prom, który niespiesznie przesuwał się wzdłuż brzegu niczym olbrzymi pączek w morzu ciemnej czekolady.
- Skoro już sobie tak rozmawiamy, to może ty też się przedstawisz? Poprzednim razem gdzieś mi to umknęło... ale wtedy było niewesoło i nie ma się czemu dziwić. I tak ledwo zwiałem. Pracujesz może dla Księcia?
***
- Ty też do Danny' ego na imprezkę?! - zawołał ktoś łamiącym się głosem – sporo ludzi pozapraszał, co nie?
To jeden z dwóch widzianych wcześniej nastolatków. Kiedy przebiegli przez jezdnię, zauważyli kogoś nieznajomego. Odczekali aż się zbliży i w mglistym świetle neonów próbowali mu się przyjrzeć. Zapach z mijanego właśnie warsztatu przypominał o starych, zdezelowanych samochodach, smarach, oleju i odorze spalin. Kiedy Sergio zbliżył się na tyle, że był w stanie ocenić ich stan, dostrzegł wlepione w niego rozszerzone źrenice, znoszone ubrania i woń tanich dezodorantów. A wszystko to przemoczone do suchej nitki, przyklejone do ciała niczym tatuaż, ciągnące się za nimi na przysłowiowy kilometr. Doprawdy, tylko najbardziej nieczuli Kainici mogli przeoczyć ich obecność.
Pierwszy z dwójki dwudziestolatków ruszył powłóczystym krokiem mniej więcej w stronę rozświetlonej piwnicy (z tej odległości widać było zejście po zapyziałych schodkach), na moment tracąc z oczu pozostałą dwójkę. Jego towarzysz i kolega od flaszki wykonał przed oczami Sergiego gest, który od biedy można było zinterpretować jako „chodź z nami” i odczekał chwilę na reakcję nowego kumpla.
- Długo w Londynie? - wychrypiał ten pierwszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 14:03, 25 Sie 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Uważniej się przypatrz. Czarne wody, niczym Styks... Pamiętasz, czy umiem pływać? Nie chcę być sama.
- Wiesz, że nie o to pytałam. - Wpatrywałam się w niego przez chwilę, bawiąc się igrającym na swoich ustach uśmieszkiem. Instynkt, może przeczucie ostrzegało, by mu nie ufać. Wygląd a otoczenie, jego zmienność, słowa moich zmysłów stanowiły niepokojacy dysonans. Jakby na czole miał wypisane: POZORY MYLĄ.
- Vivian Gravenor. - Lekki bunt łagodnie rozsupływał swoje płatki. Tylko słowa, mimo że wszystko zewsząd nieoficjalnie. Niech więc tak pozostanie. - Sama nie wiem. Może pośrednio. Może... może słucham, co mówią. Czy którakolwiek z twarzy, które mi pokazałeś, jest prawdziwa dla ciebie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pon 14:06, 25 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 15:41, 25 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
- Niedługo - Z resztą co to za różnica co wam powiem, śmierdziele. Budząc natręta z tępego zamyślenia, a raczej zapatrzenia, ruszyłem w kierunku dość obskurnych schodków, idealnie pasujących do fasady budynku, która została dawno zapomniana przez kogoś, kto powinien zadbać o powoli rujnujące się ściany. Poręcz nie zachęcała do łapania się za nią. Rdza wymieszana z bliżej nieokreślonymi substancjami nie była rzeczą, którą chciałbym mieć na rękach. Po pokonaniu pierwszego schodka duszny opar, składający się z amoniaku i kilku innych, typowo ludzkich zapachów, unosił się gęstym słupem z dna zejścia. Ostre światło na dole podświetlało dym ulatujący z wnętrza przez uchylone drzwi. Kilka sylwetek rysowało się cieniem. Z pośród śmiertelnego odoru, dało się wyodrębnić coraz silniejszy zapach krwi. Sądząc jednak po uczestnikach, trudno byłoby tu o dobre vitae. Mi jednak potrzebne były informacje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 22:51, 25 Sie 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
- A jednak pamiętasz. - uśmiechnął się złośliwie, a jego małe oczka stały się jeszcze mniejsze. Może to i lepiej... - oparł się całym ciężarem ciała o metalową barierkę, lekko odwracającł głowę w stronę Vivian, jakby w obawie, że go nie usłyszy.
Szum rzeki narastał przy oddalaniu się od lądu. Nigdzie nie było widać żadnej obsługi, nikt nie pracował pod pokładem, żadnych świateł. Zupełnie jakby jakaś niewidzialna siła poruszała statek. Prom początkowo płynął wprost ku przeciwnej stronie brzegu, ale gdy tylko oddalił się kawałek, zatrząsł się nieco, skręcił swe ogromne blaszane cielsko, a następnie dał się porwać nurtowi. Zapowiadała się podróż przez cały nocny Londyn.
- Która twarz prawdziwa? - podrapał się po głowie – nie za bardzo wiem, o co ci chodzi. Dlaczego wszystkie starsze wampiry muszą rzucać niezrozumiałymi, archaicznymi tekstami? Niektórych naprawdę ciężko zrozumieć. Ja jestem prosty... (ugryzł się w język przy słowie „człowiek”).
Zamilkł i znowu odwrócił się w stronę wody. Przez chwilę napawał oczy widokiem wędrujących strug przesuwających się niczym kolumna odzianych na czarno żołnierzy. Po minucie odsunął się i podszedł bliżej wampirzycy.
- Posłuchaj... Vivian?... jestem tu tylko przejazdem. Nie chcę żadnych kłopotów. Co prawda już je mam, ale nie chcę ich więcej. Nie jest wielką tajemnicą, że wolałbym żeby mnie nikt tu nie widział. O. Zniknąć na te kilka nocy – to byłoby coś. Niestety nie potrafię. Nie chcę sobie robić wrogów. Nowych wrogów. Ci, których mam, wystarczą mi aż nadto. No i nie chcę cię w nic wciągać. Kolejna dusza na sumieniu. O nie. Choć pewnie nawet to mi się nie udało. Nie wiem czy masz ochotę porozmawiać czy przechodzimy od razu do rzeczy? - usiadł na swoim miejscu, patrząc spod byka na wszystko wokół.
**
Kilkanaście obleśnych stopni w dół budynku kończyło się masywnymi, okutymi (choć już podniszczonymi) drzwiami. Były uchylone. Sergio szedł drugi: chłopak, który wyprzedzał go o kilka kroków, wmaszerował bezceremonialnie do wnętrza budynku i wkrótce zniknął w ciemnościach. Pewnie jakiś przedpokój albo korytarz. Kiedy jednak wampir próbował zrobić to samo, co osoba przed nim ze środka wychynęła tłusta sylwetka umięśnionego typka. Był w krótkich spodniach i koszulce na ramiączkach w poziome czerwone paski. Jego wygląd zwracał uwagę, gdyż jak na tę porę roku był co najmniej dziwny. Przewyższał Hiszpana niemal o głowę, a muskuły wydawały się rosnąć wprost na jego ciele. Twarzą wstrząsały mu drgawki, a oczy świeciły dziwnym blaskiem. Trzasnął ogromną łapą w drzwi, otwierając je na oścież, a drugą chwycił za bark idącego za Sergiem chłopaka i prawie siła wepchnął go do środka. W międzyczasie łypnął groźnie na nieznajomego i poprawił pozycję, w której stał.
- Lokal jest pełny, koleś. Jak nie chcesz zarobić guza, to odejdź grzecznie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 22:40, 26 Sie 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Możesz mówić. A ja mogę posłuchać. Lubię słuchać i czytać wszelkie siebie zdrady. Lubię oglądać... Dobry pomysł, tak, nawet sobie POPATRZĘ. Co mi pokażesz?
Bo póki co obraz jest trochę rozbity. Mówicie różnie, ale może znajdą się sznurki. Podacie mi, a może i wy się odezwiecie?
- Tylko jedno... Dlaczego ich wszystkich zabiłeś? - Złośliwie niewinny uśmiech. - I zamieniam się w słuch.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 0:29, 27 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
Postać, która wyłoniła się z rozmytych świateł zadymionego wnętrza, do złudzenia przypominała zbyt tłustego byka. Groteskowa koszulka w paski dodała idiotycznego wyrazu. Do tego jego zachowanie zdawało się być bardziej zwierzęce niż ludzkie. Goryl. Siła mięśni, instynkt, który nakazywał działać. Jedynie niepokojąca iskra inteligencji pod wydatnymi wałami nadoczodołowymi wskazywał na różnicę.
Jego słowa wyuczonej groźby, pomieszane ze zbywającą informacją rozniosły się po mojej głowie... i zmusiły do działania. A więc muszę zagłębić się w goryla. W dwumetrowy świat, grubo ponad stukilogramowych tkanek.
Tępo patrzące oczy wydawały się lustrami, ze skupieniem wbitymi w swój cel, błyszcząc bezrozumnie z uśpioną iskrą inteligencji. Potrzebuję okien.
- Witam cię. Spójrz. Jaka pustka. Jesteś sam. Po środku jakiejś przestrzeni. Tak bardzo sam. Aż cisza boli. Ach tak, stoisz w drzwiach... ale po co? Przecież nikt nie kazał ci tego robić. Czekasz na kogoś? Nie. Więc co tu robisz? Chyba sam tego nie wiesz... Marnujesz czas. A masz go tak niewiele.
Uchwycony. Teraz coś dla mnie...
Pomóż szukającemu drogi. Niedaleko, za ścianami. Płot, a za nim beton i stal. Ludzie chodzący ze światłem w dłoni. Czekają. Tak, tam! Wiesz co tam jest, wiesz na co czekają, czego pilnują. Powiedz szukającemu: Co tam jest?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 0:34, 27 Sie 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
- Ale kogo? - wydawał się naprawdę zaskoczony. Aaa... oni. Przejmujesz się? Są tylko chodzącymi workami mięsa z krwią. Nigdy nie zależało mi na ich losie. Zresztą potrzebowałem tego. Nawet nie wiesz jak ciągła ucieczka, kluczenie po zaułkach miasta i chorobliwe oglądanie się za siebie przy byle okazji potrafi wyczerpać. Akurat ci tutaj mieli pecha znaleźć się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Dziwne, że cię to interesuje. Urodziłem się w Ameryce Północnej, na granicy między Stanami Zjednoczonymi, a Kanadą i od dawno uczono, że trzeba umieć zawalczyć o swoje kiedy jest ku temu potrzeba. Przemiana, którą przeszedłem tylko wzmocniła we mnie to przekonanie, a Ojciec jak na złość w kółko mi to powtarzał. Straszny był z niego typ. Ale co ja opowiadam... - podrapał się po głowie z zakłopotaniem. Od tamtego czasu wydawałoby się, że minęły całe wieki i nic już nie jest takie samo. Mam już szczerze dość tego wszystkiego: tego miasta, tych ludzi, ciągłych pościgów i ucieczek. A po wczorajszym... pewnie ogłoszą za mną krwawe łowy. Powiedz mi, co robiłaś wczorajszej nocy?
***
Mężczyzna w pierwszej chwili znieruchomiał. Krople deszczu spływały mu po czole, a on tępo wpatrywał się w przestrzeń przed sobą, nie zauważając nikogo wokół. Przekraczający właśnie próg chłopak zatrzymał się w pół kroku. Zaczął przyglądać się bramkarzowi. Pojawił się u niego jakiś grymas na twarzy. Początkowo wydawało się, że grubemu facetowi zaczęła warga skakać, ale po kilkunastu sekundach okazało się, że coś bełkocze pod nosem. Chłopak podszedł do niego, kiedy tamten wypluwał słowa coraz szybciej, a oczy nabrzmiewały pod wpływem nagłego wzrostu ciśnienia.
- Wszystko ok, stary? - pytanie zabrzmiało głucho pośród nocnego deszczu.
W jednej chwili masywna ręka trzasnęła chłopaka w grdykę, a druga powędrowała na twarz. Odgłos upadku i krztuszenia. Potężna dłoń rozorała twarz mężczyzny, kiedy przyłożył ją do ciała. Wyprostował się nad leżącym i plasnął się w policzek, nie odejmując dłoni jakby została przyklejona. Drugą zaczął machać na wszystkie strony, odganiając stado niewidzialnych krwiożerczych komarów. Upadł obok chłopaka.
- Zabierzcie... weźcie... go stąd... nie można.. nie mogę... - zaczął się nadmiernie ślinić, po czym przekręcił się wprost na najbliższą kałużę. Mocno sapiąc leżał bez ruchu.
Poturbowany nastolatek dźwignął się na łokcie i z desperacją w oczach zaczął się czołgać do drzwi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Koval dnia Śro 0:50, 27 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 11:30, 27 Sie 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Ach, nie martw się, na pewno ogłosili już wcześniej.
- To trochę więcej niż 'worki mięsa z krwią'. - Prychnęłam, mrużąc oczy. To wszystko, co w ich głowach się kryje i w twojej też, tylko czeka, łasi się, prosząc o wypuszczenie. Jak tak można nie znać swojego ja, ale i tak widać, że dużo spomiędzy szwów wystaje. Sam nie wiesz, że tego chcesz... Zabawne, że wy nigdy nie wiecie. - Cała otoczka bywa niezwykle fascynująca.
Dałam się zwieść dziecku we mgle? Dałam się zwieść? No, zgadnij! Dałam? Oczywiście, że nie, słońce ty moje.
Zastygłam na chwilę w milczeniu, nieruchomym spojrzeniem wpatrując się w oczy rozmówcy.
- Wczoraj? Nie chciałbyś wiedzieć, co widziałam... Ale przynajmniej ma to swoje plusy, bo po dłuższym milczeniu odezwało się paru znajomych. - Wiem, że gdzieś tu jesteście! - Trochę zwiedzania było, wycieczka ulicami miasta i wieczorek poetycki pod znakiem Blake'a. Całkiem przyjemnie. Jednak obawiam się, że wśród publiczności pojawiły się sprzeczne opinie na ten temat. Ale każdy ma prawo do słów, prawda?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Śro 11:32, 27 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 13:18, 27 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
Zła odpowiedź. Ogromne cielsko, leżące na mokrym, zabłoconym betonie ociekało deszczem, unosząc się lekko i opadając przy każdym ciężkim oddechu. Głowa ochroniarza zadarta do góry, zarazem lekko przechylona w bok, wbiła wzrok w nieokreślony punkt, uchwycony pustymi oczami. Oczami ze szkła. Potrzebowałem tylko kawałka jego świadomości, żeby zrobić jeszcze jedną rzecz...
Obróciłem się stając tak, by przeciąć jego spojrzenie. Widział mnie teraz z perspektywy robaka, więc pora go zgnieść. Wytrzeszczone oczy były zarazem jeziorem spokoju, jak i wzburzonym morzem paniki. Niech fale morza wedrą się do jeziora.
Pociągnąłem nosem, mówiąc cicho - dym... i ogień. - Odczekałem kilka sekund, aby słowa dotarły do nadwyrężonego umysłu.
- Czujesz ten dym? Nie wydaje ci się że... coś się pali. To ty się palisz! Tak... bez cienia wątpliwości. Już to czujesz. Ta ogromna temperatura, która staje się jednym wielkim bólem rozlewającym się po całym ciele. Płomienie trawią twoje ubranie, rozpuszcza się, miesza się z twoją skórą. Czujesz ten smród. Słyszysz syk palących się tkanek, beztroski huk świetlistych, czerwono-złotych języków. Wszystko co w tobie płynne wrze, chcąc wydostać się na zewnątrz. Zagłuszasz wszystko swoim nieludzkim wrzaskiem. Tylko to ci zostało. Jesteś jednym wielkim płomieniem i wielkim krzykiem. Histerycznym ruchem ognia, konwulsji i dymu, którym wyparowujesz w powietrze cuchnącym oparem. Krzycz! Każda sekunda bólu jest jak wieczność. Krzycz! Tylko to ci zostało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 12:12, 28 Sie 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
- Jakoś sztuka nigdy mnie nie interesowała. Jest taka... nużąca? Zresztą przez ostatnie pół roku żyję na walizkach. I nie „worki mięsa z krwią”, a „chodzące worki z krwią”. Już dostatecznie długo trwam w tym stanie zawieszenia, niby to martwy, a jakoś żyje – o ile można to nazwać życiem – że wyzbyłem się złudzeń. Nic do nich nie mam, ale powinni w końcu zrozumieć swoją rolę w społeczeństwie, w którym to my gramy główne skrzypce. Zresztą każdy z nas ma do tego inne podejście. Lubisz ludzi? Niech będzie. Świetnie dogadałabyś się z takim jednym moim znajomym. On przebywa w ich towarzystwie znacznie częściej niż ze swoimi braćmi krwi. Nawet dla nich pracuje. Dziwne, że takich się nie ściga i prześladuje. A gdzie Maskarada? Gdzie ta słynna zasłona mająca nas odgradzać od świata śmiertelników? Można sobie tak bimbać?
Wampir najwyraźniej zmęczył się tym wywodem. Zamilkł na chwilę, po czym łagodniejszym głosem zapytał:
- I pewnie w dodatku nie masz pojęcia czego od ciebie chcę, co?
***
Krzyk uwiązł mężczyźnie w gardle. Ciężko jęknął i jednocześnie zaczął szlochać. Próbował się poderwać. Upadł na śliskiej powierzchni chodnika. Jeszcze raz. Udało mu się stanąć na kolanach. Machał rękami na wszystkie strony i kręcił głową we wszystkich kierunkach. Zupełnie jakby widział ten ogień. Szarpnął się i z całą siłą potoczył w bok, prawdopodobnie próbując powtórzyć manewr znany z filmów. Uderzył o ścianę. Poobijany, z dziwnie skręconą lewą ręką, uniósł głowę wprost na stojącego nieopodal wampira. Jego twarz zalewała krew z rozciętego łuku brwiowego. Zaczął – pomagając sobie przy tym rękami – wychodzić po schodach na górę. Kiedy osiągnął szczyt, upadł i tam przetoczył się kilka razy po mokrym deptaku i ostatecznie wylądował na jezdni, gdzie w mętnej aurze latarni i świateł sklepowych, leżał drżąc na całym ciele i zupełnie nie mając kontaktu z otoczeniem. Woda go nie ziębiła, deszcz nie uderzał setkami kropel o jego masywne ciało, migotliwy snop nie raził oczu. Po prostu leżał i dyszał.
U progu leżał zaś chłopak, który również znieruchomiał na widok tego, co się stało. Na chwilę zapomniał o pogodzie i bólu, ale kiedy tylko jego spojrzenie powędrowało na nieznajomego, z którym jeszcze przed chwilą szedł razem z kumplem, momentalnie wznowił ucieczkę. Bardzo wolno podniósł się i oczekiwał, że ktoś ze środka wybiegnie mu na pomoc, zaalarmowany odgłosami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 15:58, 28 Sie 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Ale przemowa! 'Jestem strasznym wampirem, a ludzie to tylko źródło pożywienia' - powiedział ktoś przebrany za trzylatka. Przebranie, by nikt cię nie rozpoznał? Masz mnie za wariatkę? Dlaczego jestem pewna, że chcesz wpłynąć na moje 'ludzkie uczucia'? Chcesz bym widziała, że jesteś słaby? Jeśli tak, to raczej źle trafiłeś. Myślisz, że nie usłyszałam rozkosznej sprzeczności, gdy mówisz o zrozumieniu swojego miejsca i o Maskaradzie? Specjalnie tak nieumiejętnie sklejasz kłamstwa?
Pokusa... Aż pachniesz niepokojem, niemało musi ciążyć na sumieniu. Czego jeszcze się boisz? Kogo? Czy te nerwy dość są poszarpane by zostać instrumentem? Chyba dam się skusić.
Zawiesiłam wzrok na punkcie trochę na lewo od Algrena.
- Jak zawsze nikt nigdy nie słucha... albo słyszy to, co chce - mruknęłam i uśmiechnęłam w stronę przestrzeni za rozmówcą. Dziwisz się? A powinnam?
- Parę podejrzeń mi się nasuwa, ale wolę to usłyszeć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 17:46, 28 Sie 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
- Kiedy ostatnim razem się widzieliśmy w całym tym zamieszaniu zostawiłem u ciebie pewien drobiazg. Nieprędko się zorientowałem i długo szukałem aż w końcu, eliminując wszystkie pozostałe możliwości, dotarło do mnie, że to musiało być wtedy. Chodzi mi o pierścionek. Nie ma zbyt dużej wartości, bo czym są pieniądze dla nas, nieśmiertelnych, którzy możemy sobie używać, ile wlezie, ale jednak chciałbym go odzyskać. - jego wzrok krążył po Vivian - proszę więc o zwrot.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|