Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Wampir Maskarada   ~   [Sesja] Wieża z zapałek
Koval
PostWysłany: Pon 17:22, 31 Mar 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


U wylotu uliczki pojawiła się jakaś zaciekawiona twarz. Potem druga. I trzecia. Po chwili w zbitej grupce stało prawie dziesięć osób z zainteresowaniem przyglądając się dwóm dziewczynom w zaułku. Obecni mężczyźni zaczęli przyzywać kolejnych, tamci jeszcze następnych. Jeszcze chwila i zbiorą się tu wszyscy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Pon 18:07, 31 Mar 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


"No tośmy wpadły..."

Zaledwie ułamek sekundy, by zerknąć na Vivian. Pogrążona w tym swoim transie, akurat teraz... Cóż, aby wywołać czyjeś demony, trzeba niekiedy przyzwać własne...

Facet wrócił tak szybko, że faktycznie byśmy nie zdołały uciec za daleko, a i mogłyśmy wpaść z deszczu pod rynnę, gdyż po wzrastającym hałasie zrozumiałam, że to już nie grupka emerytów li tylko, ale spora część dzielnicy uległa emocjom, jak na egzekucji, festynie, widowisku...

- Odejdźcie - syknęłam złowieszczo - odejdźcie, bo ta choroba jest gorsza niż trąd... Zarazicie się... Przywiozłyśmy wirusa, którego można było przepędzić, ale wasza zasrana życzliwość polega na ataku na moją chorą siostrę. Zamiast pomóc nam znaleźć kąt, gdzie dyskretnie doczekałaby końca - bo na lekarza już chyba nie można liczyć - szczujecie nas tymi psami... - spojrzałam na kilku z tłumu, wśród których był jeden z głównych agresorów.

"Ten oto człowiek, mógł spokojnie zgwałcić i zabić to dziecko na oczach jego sąsiadów..." - przypomniałam sobie jakąś mocną kwestię z dramatu sądowego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Nie 19:43, 06 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pon 21:49, 31 Mar 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Hmmm, ostatnim razem tylu gapiów było jak ktoś z koterii...kto to był? nieważne... miotał się po ulicy śpiewając łacińskie psalmy...od tyłu. Łacińskie, bo uznali, że babilońskiego od tyłu nikt nie zrozumie.
Ale teraz, co tu jest ciekawego? Dwie dziewczyny w ciemnej uliczce. I kot. Niespotykane! Zaiste...Aaa, racja!


- Ach, witajcie! Przyszliście posłuchać naszego wieczorka poetyckiego, prawda? Niestety spóźniliście się państwo. Bardzo mi przykro. No, dobrze, specjalnie dla was jeszcze jeden wiersz Williama Blake'a... Powiedzmy, "Dusze zagubione"

Dobro i zło
czerwień i czerń
są odzwierciedleniem duszy twej
Twarze dwie
lustrzana igraszka pozwoli ci zrozumieć
obudź swe zmysły, by
zlały się z hukiem gromu
ciemnością nocy
odgłosem śmierci sunącej po szkle

Chcę by po tamtej stronie
nasze dusze radowały się razem
gdy jedna się uśmiechnie
niech druga powtórzy ten gest
Marzyła mi się noc
Noc nadeszła
I jest! - Zapanowała chwila milczenia, która dość szybko przerwałam:
- Prawda, że piękny? Niestety, musimy już się pożegnać.

Jesień, dość zimno, wszyscy okutani w płaszcze... Taniec chochołów, ale nie ma krzewów róż w środku, oj, nie ma... Tylko pustka i brud. Nie poczują zimnego tchnienia.

Podeszłam bliżej gapiów.
- Suwać się. - Spojrzenie i uśmiech pod tytułem "Jak bardzo jesteś pewien, że nie mam w kieszeni granatu?". Po czym z kolei uniewinniłam uśmiech do upiorności. - Proszę...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pon 21:50, 31 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Pon 22:31, 31 Mar 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


"Też ci się zebrało teraz, Vi..."

Powiadają, że w szaleństwie jest metoda... Postanowiłam się dołączyć.

- Lupi in vestimentum ovium! Laissez faire!

- Wypłynęli na wody szerokie
Tak gościnne, błękitne i szczodre
Nie wróciły ich statki ze zmrokiem
Zgasły w ustach ich śpiewki niemądre...


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Pon 22:43, 31 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Śro 10:08, 02 Kwi 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Kilkunastu zebranych mężczyzn, stojących u wylotu uliczki z niepokojem zaczęło się wpatrywać w dwie zmierzające ku nim postacie. O ile wcześniej prawdopodobnie gotowi byli rzucić się na nie z pięściami, to teraz – sądząc po nerwowej wymianie zdań i raczej niechętnym spojrzeniom – nie byli już tego tak pewni. Jednak w kupie siła i z początku nieco przestraszeni, teraz zaczynali na powrót odzyskiwać animusz. Zwłaszcza, że grupka przybierała na ilości – to pozostali łażący po okolicy staruszkowie dołączali pojedynczo do już zgromadzonych. Coraz częściej pojawiały się groźne gesty i niedosłyszalne dla Kainitek epitety rzucane pod ich adresem.

Nie niepokojony przez nikogo, czarny kociak odsunął się od Anais (zdążył już puścić nogawkę jej spodni) i żwawo ruszył w stronę metalowej siatki. Tam, znajdując jakąś lukę, przecisnął się na drugą stronę – co przy jego gabarytach nie było trudne – ale jednocześnie zawadził o coś przypominające kij od miotły, który spadając uderzył o jeden z kubłów, odsłaniając znacznie większy otwór w kraciastym ogrodzeniu. Jeden z kawałków został po prostu położony na ziemi i stał podparty kubłem, czego wampirzyce nie dostrzegły wcześniej.

W tej samej chwili, gdzieś w powietrzu pojawił się nowy zapach. Był słabo wyczuwalny, ale to zapewne wina odległości. Krew. Z pewnością nie ludzka. Pospieszne spojrzenia rzucane po uliczce, nic jednak nie pomogły.

Dosłownie sekundę później w stronę coraz głośniej domagającej się jakieś rozróby grupy poleciały dwa blaszane kubły ze śmieciami. Pchnięte z dużą siłą, poszybowały w powietrzu niczym dwie maleńkie puszki. Nie uderzyły jednak w stojących ludzi. Spadły nieco bliżej, jakby jako przestroga, aby nie śmiertelnicy nie podejmowali nieprzemyślanych kroków.

- … ybciej… owajcie się… - wysyczał głos gdzieś ponad głowami Kainitek.

Ledwo dostrzegalny kształt zeskoczył z jednego z dachów wprost na następny i zręcznie na parkowy trawnik, oddalony o dobre kilka metrów. Była to postać w mnisim habicie, z kapturem naciągniętym na głowę. Nie rozglądając się na boki, pobiegła przed siebie, poruszając się z zadziwiającą gibkością szybkością, jak na taki ubiór. Jeszcze moment i zniknie wśród krzewów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Śro 11:59, 02 Kwi 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


"Nic się nie ukryje przed oczami. Nigdy nie jesteś sama, prawda? Nie wiesz nigdy..." Taka nieuwaga. Myślałam, że czegoś cię nauczył... Wiem. Okoliczności... Hałas tylko głuchy i tępy, nie zamęt. Pilnuj... Uważaj! Myślisz, że igły? Z całą pewnością.

Zwróciłam twarz w stronę Anais i cofnęłam się trochę, by się z nią zrównać. Najlepsze (jedyne?) wyjście z sytuacji. Łatwiej zniknąć. Rozpłynąć się... Maskarada naciągnięta niemal do granic. Niech nie pęka.
- Słyszałaś... - Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. Ledwo widocznie wskazałam głową w głąb uliczki. - Na trzy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Czw 16:00, 03 Kwi 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


"Trzeba zaryzykować. Gorzej być nie może..."

- Na trzy... - odparłam półszeptem, podjąwszy błyskawiczną decyzję.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Sob 15:24, 05 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pią 11:14, 04 Kwi 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Ludkowie, drodzy ludkowie, z taką radością...Ekhem! No dobra. To jakby mieć przed nosem stado zdziczałych psów. Stado zdziczałych, zawszonych, wyliniałych kundli ze wścieklizną... Tak lepiej. Psów...oni bardziej przypominają barany. Przestań się tak napędzać! Dlaczego nie? W czym jestem gorsza, że nie mogę... Ich jest więcej, więc NAWET O TYM NIE MYŚL! W tył zwrot. Przecież wiadomo... Porozmyślać nawet nie można. Maruda! Nie czas na to, zamilcz i działaj!

Zrobiłam jeszcze parę kroków do tyłu, przez sekundę patrzyłam na tłum, po czym odwróciłam głowę i powiedziałam głośniej:
- Trzy!

An zareagowała. Szybko znalazłam się przy siatce, wspięłam się i chwilę później znalazłam się już po drugiej stronie. Spojrzałam ponownie na tłuszczę z drugiej strony. Jedyne, co mogli zobaczyć, to dziewczynę biegnącą szybko, choć możliwie jak na ludzkie realia. Nic dziwnego. Amen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Sob 15:33, 05 Kwi 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


- Trzy! - usłyszałam. Vi poderwała się do biegu. Ja chwilę później. Przyjaciółka wskoczyła w dziurę w siatce i zręcznie przedostała się na drugą stronę. Ja za nią. Tłum za nami zafalował wrzawą głosów. Nie było jednak czasu, by się oglądać. Tuż za mną usłyszałam ciche ni to syknięcie, ni pomruk, ni pisk, lecz głos bez wątpienia zwierzęcy, który w momencie, kiedy przekraczałam wyłom, przeszedł w odgłos wydawany przez koty targające się na podwórzu o resztki ości. Chwilę później podniósł się alarm:

- Auaaa! Jebaaany futrzaaak!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Sob 16:46, 05 Kwi 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Udało się. Większość z zebranych i groźnie spoglądających ludzi potrzebowała kilku sekund żeby dotarło do nich, co właściwie się stało. Te kilka sekund wystarczyło. Kainitki doskoczyły do siatki i w mgnieniu oka przedostały się na drugą stronę. Kiedy pod stopami poczuły miękką trawą mogły się nieco uspokoić. Otwór w ogrodzeniu był spory, ale na tyle wąski, że ktoś o gabarytach emeryta z podwyższonym poziomem cholesterolu we krwi i lekarską diagnozą "brak ruchu" nie byłby w stanie tak szybko zareagować. Musieliby obejść kawał drogi. Cała gromada zafalowała i rozsypała się.

Park za dnia musiał wyglądać znacznie mniej groźnie niż teraz. Pojedyncze słupki ze światłami niczym latarnie morskie wśród czerni oceanicznej toni, szelesty wywoływane przez wiatr przesuwający gdzie nie gdzie drobne przedmioty, skurczone drzewa, które sprawiały wrażenie jakby się czegoś bały, a do tego całkowita pustka. Ani żywego ducha.

W chwili przechodzenia przez siatkę, zakapturzona postać zdawała się oczekiwać na wampirzyce. Trwało to jednak na tyle krótko, że być może tylko im się to wydawało. Słabe oświetlenie nie ułatwiało sprawy. Gdyby nie nadnaturalne zmysły zapewne stojąca kilkadziesiąt metrów przed nimi osoba, byłaby zupełnie niewidoczna.

Gdy tylko Vivian z Anais znalazły się w parku, 'mnich' wznowił marsz. Viv zdała sobie sprawę, że nie czuje już smaku swojej krwi, która zalała jej włosy oraz pół twarzy. Rana zaczynała się goić. Dzięki temu można było nieco lepiej rozeznać się w sytuacji: ze zgrai podpitych mężczyzn została niecała dziesiątka, nadal bacznie obserwująca swój cel. Najwyraźniej wkrótce zamierzali przedostać się na drugą stronę. Po prawej stronie ciągnęły się tylne ściany zabudowań i dalej, nieco wyższy, magazyn. Trudno określić czy jest tam wejście. Z lewej zaś strony w oddali było widać furtkę do parku i to zapewne tamtędy przybędzie pościg, gdyż była to najkrótsza droga łącząca obszar leśny z Victoria Street.

Jedyną w miarę pewną drogą wydawała się ta w stronę alejki i dalej do fontanny (jak sugerował malutki drogowskaz) i potem nadal prosto aż do podnóży katedry, która górowała nad okolicą. Był to ten sam kierunek, w którym podążył nieznajomy. Zanim zniknął w ciemnościach, zdążył jeszcze machnąć ręką w stronę wampirzyc... czy może to była gałąź pobliskiej sosny. Krok uczyniony w tamtą stronę sprawił, że zmysły Viv i An zaatakował nowy zapach. Woń, której do tej pory nigdzie w pobliżu nie napotkały i nie wytwarzał jej żaden z napotkanych ludzi. Nawet wśród znanych Kainitów żaden jej nie wyzwalał. Zapach rozkładu i śmierci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Sob 21:06, 05 Kwi 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


"Coraz gorzej to wszystko wygląda..."

Grunt to oddalić się od tej zapoconej, wściekłej bandy pijanych kudłaczy leśnych, reszta, jak to mówią, "wyjdzie w praniu".

Nie czułam się ocalona; raczej byłam skłonna twierdzić, że czekają nas gorsze kłopoty. Poważnie naderwana zasłona Maskarady, cały dobytek już gdzieś pływa albo cieszy złodzieja, trzeba się jeszcze przedstawić - ba, dawno powinnyśmy to zrobić - jakiejś władzy w tym mieście, o czym nie mam pojęcia, a jestem Obywatelką, ("Gratulacje, młoda damo!"), do tego zdążamy do miejsca, które przywita nas grobem i sprawami, których lepiej nie znać...

Biegnąc, uświadomiłam sobie, że cała drżę z niepokoju i rozdrażnienia; a także i to, że chorowity dziadek nadawał się tylko na zakąskę, przy czym zakąska ta, używając ludzkiej miary i stylistyki, zaczynała odbijać się zgagą... Otrząsnęłam się i zamrugałam szybko oczami, jakby chcąc je powstrzymać przed kompromitującym zwilgotnieniem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Sob 21:08, 05 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Nie 22:47, 06 Kwi 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Bieg ścieżką za zagadkowym przewodnikiem w tajemne zakamarki. Gdzież tu logika? A co to w ogóle jest. Czy to w ogóle jest. No, chyba tak. Ból dowodem? Ból dowodem... dobre sobie. Ale... I tak jest ciekawie.

Coraz ciekawiej. Coraz weselej... Za chwilę? Za chwile... Wieczność efemeryd. Momentów parę.
Pęd wiatr smaga mnie po twarzy wilgocią londyńskiego powietrza. Mgła się lepi. Szepcze.
MILCZ!
Ostrzega czy kusi? Zwerbalizuj. Te szepty mnie kaleczą! Aaaaa...


Zwolniłam biegu, lecz nie pozwoliłam się sobie zatrzymać. Walka wewnętrzna? Pandemonium. Spazmofilia miraży. Dlaczego muszę?! Tyle... Za bardzo. Jak możesz nie widzieć? Nie pojmujesz? Przestań!

Zrobiłam kilka kolejnych kroków i znów... Przystopowałam. Lecz w końcu wbrew sobie zmusiłam się, by iść dalej. Wolniej i szybciej. Biłam się z sobą. Miotałam. Rozrywana przez ducha swego i zmysły na strzępy. Pomieszanie.
Ten zapach... Rany boskie. Nie idź tam! Zaklinam cię! Na wszystko! Będzie spokojnie, tak miło, tylko...
Uspokój się, niektórzy tak mają... Niektórzy... Fakt, niemniej... Tak, tak, pamiętam. Trudno zapomnieć. HAHA! Trauma. Czosnek. Nadal czuję. Wiem. Choć większość z nich. Przeważająca większość. Deszcz. Wiele innych spraw. Spokojnie. Skoncentruj się. NA JEDNYM! Tak... Nawet... Nie stłumią!!! Może nie... Musi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pon 18:08, 07 Kwi 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Nieznajomy nie ociągał się. W czasie, gdy Viv i An rozmyślały, zastanawiając nad zaistniałą sytuacją, zdążył zniknąć w ciemnościach. Po wejściu na alejkę i natrafieniu na latarnie, dające niewyraźne słabo-żółtawe obłoki, okolica stała się mniej straszna. Nieodgadnione kształty w oddali okazywały się papierowymi torbami czy puszkami popychanymi leniwie przez wiatr; konary drzew, powykręcane niczym ludzkie, starcze ręce w rzeczywistości wcale takie nie były, a piski i zgrzyty dochodzące gdzieś na granicy słyszalności to po prostu nieliczne o tej porze ptaki czy buszujące w krzakach małe gryzonie. Ach, ta wyobraźnia. Za dnia to wszystko wokół musiało wyglądać zupełnie inaczej.

Z tyłu, zza ściany drzew błysnęły pojedyncze strugi światła. Latarki. A więc nie odpuścili. Po osobniku w habicie nie było jednak ani śladu. Nigdzie nie było go widać. Żadnych odgłosów pomocnych przy lokalizowaniu tego niby-mnicha. Tylko jeden zmysł mógł w tej chwili pomóc. Węch. Odstręczający smród rozkładu ciągnął się niczym niewidzialna wstęga przez najbliższe kilkadziesiąt metrów, w stronę niewielkiego placyku z tablicami ogłoszeniowymi wbitymi w ziemię tuż przed jednym z wejść do katedry (szczelnie teraz zamkiętym), ale nie sięgał w głąb. Gdy Kainitki podeszły w tamtą stronę ich oczom ukazały się skromniejsze drzwiczki, bardziej uboczu. Były uchylone. To o nich musiał mówić mężczyzna napotkany przed "Ranczem". Na pierwszy rzut oka była to jedyna mozliwość, aby dostać się do wnętrza budowli.

Alejka z lewej, wybrukowany placyk, na którym aktualnie stały wampirzyce, główne wejście do nawy oraz wysokie, lecz wąskie okna na wysokości kilkunastu metrów. Budynek musiał sięgać nieba, skoro stąd nie dało się dojrzeć choćby podnóża - zapewne strzelistych - iglic. Pozostałe wejścia i bramy znajdowały się po innej stronie i zanim udałoby się je znaleźć minęłoby kilka minut. Im bliżej Anais i Vivian podchodziły do kościoła tym, bardziej ponura zdawała się cała okolica. Światła niewiele pomagały. Zwierzęta nagle ucichły, czarny kot (do tej pory dotrzymujący An kroku) zwyczajnie wyparował, wiatr zamarł jakby w oczekiwaniu na coś, co miało się lada moment wydarzyć. Zapanowała przejmująca cisza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Wto 0:37, 08 Kwi 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Liście szumią... Nie ma wiatru. Nie ma. Niemo. ...nieruchomo. W moich uszach. Ach, słuchać jak rozkosznie krzyczy milczenie. Zamieszaj ciszą, bo kłamie.
Zapach. Ostrzeżenie? Wyraź prawdę... Wszystko. Zaklinam! Szepcz. Wiesz, że lubię poszumy nawet. Zamęt widzisz, zamęt... niemożliwe ogarnienie.

Grzybnia zatęchła... sczerniałe powietrze...kurz, który drży, choć tak wszystko martwe. Jeszcze? Zasmęcenie. Zapach...odór smród. Co mówi? Szepce? Wiesz! Nie chcę...Wiesz! Nie mogę! Doskonale, prawda? Przestań! Błagam...

Oślizgłe pienia chłepce... Ślimaczą się beznogie... Zamilcz! Lśniące, białe, wąskie, grubsze,... Chlupoczące dźwięki, gdy pożerają...
Zadrżałam. Wiją się w nieprzebranych ilościach. Zewsząd, wszędzie. Nie...nie...NIEE.

Krok zmroził się w tym momencie.
- Nieee... - Szept jak nie mój. Krok w tył... Cienie zewsząd. Ziemia. Tak blisko kolana głaszcze mchami spomiędzy łbów kotów... Uderzyło mnie. Dlaczego krwawią kamienie? I krzyczą?! Wybaczcie, że stąpam.

Chłód skały kostek pod palcami. Chropowata struktura. Drżenie.
- Nie płacz. Nie płaczcie. Nie dajcie mi słuchać! – Zrozumiałam. - To wy... słuchacie. Wiecie!

Nie odgadniesz. Ktoś zamiata... COŚ SIĘ DZIEJE!
Co się dzieje?
SZA!

Ciemna zieleń, trawa, skowane kamienie... Boli. Muszę iść?
Rozejrzałam się po świecie. Z wolna wstałam. Głosy z dala jak świetliki. Dzieci w lesie. Myszy...HAHAHA! A tu...tam...tu... chrupią kości.

Jałowy zapach. Pogubił siebie. Wciągnęłam powietrze, wszystko pomieszane. Umysł i zmysły. Świadomość i mur.
Mór. Wiem!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Śro 22:50, 09 Kwi 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


"Śmierć pojąć, rozpad pojąć, zaźrzeć Atropos przy robocie migającą nożyczkami srebrnemi... To wam po głowie krąży niczym ptaszysko czarno upirzone... Owąż trującą fascynację niechże wam prawda wypali o Mocy: albowiem nie masz cenniejszego daru niźli ten, co ponad czas pozwala rosnąć i i wieczny ogród uprawiać własnych sił jeno, nie oglądając się na marne istnienia... Jest to może i bluźniercza prawda, lecz choćbyś i potępion miał być - bacz i szukaj!"

Jak się ten facet nazywał? De Bana? De Bono? Aż się sobie dziwię, że przebrnęłam przez ten durny, ciężki jak ołów pseudomistyczny tekst. W każdym razie tajemnicza postać podążała we wskazanym przez dawnego uczonego kierunku. Dosłownie i w przenośni.

Spojrzałam na Viviane... Cóż to?! Uklękła, ba, prawie rozłożyła się na ziemi... Szepcze do nieobecnych... Do otoczenia... Jakby weszła w tajemne porozumienie z ziemią...Nieobecna, skupiona... nie, wróć. Nie skupiona. raczej natężająca uwagę do bólu, tam, gdzie takiej uwagi nie potrzeba. Przynajmniej nie komuś innemu. Zgorączkowana w duszy, choć chłodna na zewnątrz. Lecz czujna... Może wystraszona? Wyłączona z tego świata... Albo... Albo jej się udało przedrzeć do jego jądra? Niemniej... Jest, ale jej nie ma... Zawahałam się. "Wtedy chciała być zwykle sama, ale może powinnam..."

Piękno tej budowli było wyniosłe, zimne i wrogie. Szydercze...

Poczułam się bardzo słabo, ale nie fizycznie. Poczułam się bardziej niż kiedykolwiek sama, samotna i nie na miejscu; dojmujące to wrażenie sprawiło, że aż się skuliłam, jak pod wpływem zimnego wiatru... Tęsknota uderzyła w sam rdzeń kruchego ja, które nie powinno istnieć... nie w tym kształcie, nie w tym potwornym i tak śmiesznym zarazem wcieleniu...

Otrząsnęłam się. Dyskretnie obserwowałam Vi, gotowa zareagować, gdyby była potrzeba, choć moje własne nerwy źle się miały... Niezdecydowana, patrzyłam to na przyjaciółkę, to na półotwarte drzwiczki...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Czw 16:34, 10 Kwi 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 18 z 53
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 51, 52, 53  Następny
Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna  ~  Wampir Maskarada

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach