Autor |
Wiadomość |
<
Wampir Maskarada
~
[Sesja] De Profundis
|
|
Wysłany:
Pią 13:57, 28 Mar 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
- Jak sobie państwo życzą - ukłonił się na tyle, na ile pozwalała pozycja siedząca, trzasnął konia lejcami i skierował wóz sobie tylko znanymi dróżkami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 1:43, 29 Mar 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
- Jak pani widzi, miał przy sobie adres Herbera. Musiał wypaść mu z ręki, lub być może z kieszeni. Nie jestem detektywem, więc ciężko mi dokładnie ocenić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 0:36, 30 Mar 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
- Obawiam się, że coś może mu grozić, skoro pan Meritt zginął w tak tłumnym miejscu, jakim jest dworzec.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 17:16, 30 Mar 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Dorożka dzielnie pomykała przez opustoszałe jeszcze o tej porze dnia ulic, nie napotykając żadnych trudności. W czasie rozmowy Eileen z Karaimem, centrum zdążyło zmienić się w dzielnicę urzędowo-administracyjną, potem kilka mniejszych kwartałów zamieszkanych przez najzamożniejszych, dalej osiedla przeciętnego mieszczaństwa i na końcu przedmieście, które im dalej od serca miasta, tym bardziej przypominały wioskę. Zaniedbane, brudne, pełne nieczystości i ludzi, którzy wyglądali na chłopów niż mieszkańców Londynu.
- Dojeżdżamy – tubalny głos woźnicy wyrwał oboje z zamyślenia. Nigdy nie lubiłem tego miejsca. - dodał od siebie ponuro. Gdy byłem dzieckiem prababka opowiadała mi o metodach leczenia, jakie tam stosowali w dawnych czasach – aż się wzdrygnął na samo wspomnienie.
Zza ostatnich dziurawych gospodarstw wyłonił się szpital. Najpierw ciąg dwumetrowego kamiennego muru, który skutecznie uniemożliwiał zajrzenie do wnętrza. Dopiero po chwili do przyjezdnych dotarł ogrom budowli. Potężne sklepienie nad bramą wjazdową, mnóstwo zieleni w środku, a potem masywne wejście, niczym wrota do innego wymiaru. Ciężkie kolumny podtrzymywały zadaszenie, na którym widniały płaskorzeźby dziwnych postaci – prawdopodobnie z mitologii greckiej. Obszerny główny gmach robił wrażenie bardzo przestronnego, jak sala bankietowa budynku, z którego odchodziły odnogi do poszczególnych fragmentów ośrodka. Cały zespół miał kształt kwadratu szerokiego na ćwierć mili z dużym niezadaszonym terenem wewnątrz. Sporej wielkości kopuła nad głównym budynkiem przypominała czapkę równiutko nałożoną na wygoloną głowę. Ze środka nie dobiegały żadne odgłosy, choć już z daleka było widać przechadzających się tu i ówdzie ludzi bardzo przeróżnie ubranych stąd trudno było dociec czy to personel czy też pacjenci.
- Mogę tu na państwa zaczekać. O ile to nie zajmie zbyt długo. To miejsce sprawia, że przechodzą mnie ciarki. Mają się państwo, gdzie zatrzymać? Tak się składa, że moja synowa wynajmuje znajomym drobną kamieniczkę zaraz obok centrum i Biblioteki Narodowej z widokiem na Tamizę. Akurat ma tam jedno piętro wolne. Powinno się spodobać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 19:14, 30 Mar 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
- Tak, proszę zaczekać. Chętnie skorzystam z pańskiej propozycji wynajęcia pokoju. - Ucieszyłem się, że szukanie wolnej kwaterki do wynajęcia mam z głowy. Czasem bywa to męczące.
Nie przeszkadza mi, że żyję na walizkach. Idzie się przyzwyczaić. Tak to już jest z podróżnikami. W zasadzie to dobra sprawa. Dziś jestem tu, jutro w zupełnie innym miejscu. Pakuję walizkę i wychodzę bez płaczów, awantur, tęsknoty. Najpotrzebniejsze rzeczy mam przy sobie, resztę trzymam u przyjaciół. Nie ma to jak wolność.
Stanąłem przed okazałą, wręcz monumentalną bramą, z duża ilością ozdobnych okuć. Solidna, kowalska robota. Robi wrażenie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez los_vampirros dnia Nie 20:12, 30 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 21:24, 30 Mar 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Uśmiechnęłam się, rozglądając po znajomym miejscu. Fakt, przebudowali trochę północne i w końcu odbudowali południowe skrzydło, które strawił pożar... doskonale to pamietam. Miałam wtedy osiem lat. A wtedy jeszcze mieszkania personelu były w północnym skrzydle.
Przy tej samej ulicy stało kilka różnej wielkości budynków. Tak, ojciec wspominał w jednym z listów. Przenieśli się... Tylko jaki to był numer... Będę musiała się zapytać.
Zbliżyłam sie do bramy i z miejsca poznałam Gerarda Jamstone'a. Pracował tu odkąd pamiętałam.
- Dzień dobry, panie Jamstone. Pamięta mnie pan? Eileen Arrington. Teraz już doktor...Ojciec wspominał, że pan został poinformowany o moim przyjeździe. Gdzie mogę go znaleźć? - Trzy godziny temu dostałam od niego telegram, to chyba jeszcze staruszek nie zszedł z tego świata. Uśmiechnęłam się w myśli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 22:45, 30 Mar 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
- Panienka Arrington? - mężczyzna podrapał się po łysince powstałej na czubku głowy przez te wszystkie lata. Poprawił okulary na nosie, wepchnął głębiej w kieszeń marynarki chustkę i dopiero teraz na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Oczywiście, że panienkę pamiętam. Panienki ojciec wspominał o wiadomości, ale niestety nie ma go teraz w ośrodku. W zeszłym tygodniu mieliśmy tu małą katastrofę - zawalił się dach biblioteki. Wskazał palcem na jedną z mniejszych kopuł widocznych dopiero po przekroczeniu bramy. Dosłownie przed godziną musiał udać się do urzędu miasta.
- Dopiero niedawno udało się usunąć wszystkie szkody, ale obawiamy się, że ponieśliśmy niepowetowane straty w zbiorach. Tyle wspaniałych dzieł... - pan Jamstone autentycznie się wzruszył. Musiała minąć chwila zanim doszedł do siebie i od razu się rozpogodził.
- Nic to. Zapraszam do środka. Twój narzeczony też jest oczywiście mile widziany - dopiero teraz James dostrzegł, że oprócz Eileen dorożką przybył ktoś jeszcze. Lucia przygotuje wam ciastka i herbatę. Chłodno dzisiaj, nieprawdaż? Kilka osób z personelu przepowiada rzęsisty deszcz.. - mężczyzna powoli zaczął się odwracać w stronę drzwi wejściowych.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Koval dnia Śro 8:23, 02 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 9:28, 05 Kwi 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz od dłuższego czasu ktoś nie robi trudności.
Skierowałam się w stronę wejścia, lecz momentalnie zatrzymałam się i spojrzałam na towarzysza. - Wejdzie pan?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 18:21, 05 Kwi 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
- Oczywiście - skinąłem w grzecznym geście zaglądając do wnętrza i przestąpiłem bramę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez los_vampirros dnia Wto 1:06, 08 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 18:56, 05 Kwi 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Droga od bramy i zarazem miejsca, w którym stała osoba wpuszczająca odwiedzających do środka, a głównymi drzwiami wejściowymi miała kształt wielkiej litery "S". Był to jeden duży chodnik, wyłożony jasnobrązowymi kostkami, po którym spacerowali pensjonariusze wraz z opieką, pospiesznie przechodzili pracownicy zakładu oraz kilka razy na godzinę przejeżdżały pojedyncze samochody. Zarówno po lewej, jak i prawej stronie rozciągał się olbrzymi obszar zieleni - łąką sięgała murów ośrodka i zakręcała w głąb, niczym rzeka opływająca samotną wyspę. Dopiero będąc po drugiej stronie ogrodzenia, do gości docierało, że posiadłość wcale nie jest wymarła, jak mogło się zdawać patrząc z zewnątrz. Co i rusz ktoś przechodził z jakimiś papierami pod pachą, ktoś toczył ożywioną rozmowę (także z samym sobą..), w kilku grupkach po trzy, cztery osoby przesiadywano pod drzewami, a nawet próbowano się opalać, co - biorąc pod uwagę pogodę - było co najmniej dziwne.
Spokojna wędrówka drogą zajmowała niecałe dziesięć minut. W tym czasie można było poobserwować pensjonariuszy i pacjentów, którzy akurat znajdowali się na zewnątrz. Zdecydowana większość miała przy sobie opiekuna, mało kto chodził sam. A jeżeli już udało się taką osobę wypatrzyć, to najprawdopodobniej był to ktoś z obsługi. Jedynie na dwóch ławkach, które umiejscowiono zaraz przy wejściu, w miejscu, gdzie bruk się kończył, siedziało naprzeciwko siebie dwoje ludzi: kilkunastoletni chłopak w okularach bez szkieł wpatrujący się cały czas w bramę oraz dziewczyna z gazetą w ręku, którą nerwowo szarpała, przerzucając kolejne strony. Oboje, jak zresztą wszyscy pacjenci, ubrani byli w śnieżnobiałe stroje, łagodnie kontrastujące z soczystą zielenią dopiero co przystrzyżonej trawy.
Pan Jamestone najwyraźniej musiał zadzwonić gdzie trzeba, gdyż Eileen już z pewnej odległości dostrzegła tęgą kobietę, niższą od niej prawie o głowę, o grubych dłoniach (i sile niczym imadło), z zainteresowaniem rozglądającą się po okolicy. Lucia. Gdy oboje z Karimem podeszli na tyle blisko, że ta ich zobaczyła, uśmiechnęła się od ucha do ucha, uśmiechem, który Eileen tak dobrze znała. Pomimo nieco przytłaczającej atmosfery panującej wokół, od razu poczuła się lepiej. Jeszcze dosłownie kilka kroków i będą na schodach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 23:24, 16 Kwi 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Lucia, sympatyczna, ciepła kobieta, lecz w obliczu ostatnich wydarzeń nie byłam w nastroju na pogaduszki. A może to po prostu zmęczenie. Nie zwolniwszy kroku szłam dalej, czując w sobie narastanie emocji, których doświadczyłby skazaniec prowadzony na torury. Wiedziałam, że Lucia lada chwila zacznie wypytywać o praktyki medyczne, o sprawy osobiste, o podróż... Co prawda, mogłabym poniepokoić ją opowieścią o zabójstwie na dworcu, ale wtedy będzie jeszcze bardziej nieznośna. Postanowiłam zachować spokój i może nawet wyeksponować znużenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 17:57, 20 Kwi 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
- Witaj, moje dziecko! - niemal krzyknęła tęga Lucia, gdy goście zbliżyli się do niej na odległość wyprostowanego ramienia. Jej zachowanie wyraźnie kontrastowało z atmosferą panującą w ośrodku. Większość personelu chodziła podenerwowana, rzucała niepewne spojrzenia na boki jakby spodziewając się ataku od niewidzialnego przeciwnika, co i rusz zaglądała w kartki zabazgrane notatkami z sesji terapeutycznych tudzież doglądała czasu byle tylko jak najszybciej się stąd wyrwać. Z kolei pacjenci chodzili niczym lunatycy. Nie było śmiechów, żartów, gwałtownych ruchów bądź rozmów. Wędrowali tam i z powrotem z obojętnym wyrazem twarzy jak wypruci z wszelkich uczuć. Na palcach jednej ręki można by policzyć "pensjonariuszy", którzy nie spełniali tych kryteriów.
Co jak co, ale Lucia znała się na ludziach. Może to kwestia wychowania wśród ludzi, może wieloletnia praca w zakładzie, a może i jej się coś robiła na starość (co też nie było niemożliwe). Tak czy inaczej, od razu wyczytała z Eileen jej nastawienie i postanowiła nie zasypywać jej gradem pytań. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, wykonała bliżej nieokreślony gest ręką, po czym zaprosiła dwójkę przyjezdnych do środka. Sama poszła przodem. Pewnie stawiając kroki, pomaszerowała w sobie tylko znanym kierunku.
Raz jeszcze popatrzyła na znajomą twarz, ale po chwili ze smutkiem stwierdziła, że sam widok zadowolonej Lucii nie pobudził bynajmniej do rozmowy. Wzięła się więc zad drugą osobę.
- Jak wam minęła podróż, młodzieńcze? - zapytała, nie odwracając głowy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 18:19, 20 Kwi 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
- Dziękuje, dobrze, choć była dość długa. - odpowiedź adekwatna do pytania z serii "na przełamanie milczenia".
Szedłem za kobietą wsłuchując się w rytmiczny odgłos naszych kroków i patrzyłem na co ciekawsze elementy wnętrza. W końcu dyskretnie utkwiłem wzrok w Eileen, by odczytać cokolwiek z jej twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 19:25, 20 Kwi 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Masywna dłoń legła na klamce i zacisnęła się na niej jak imadło. Lucia mogłaby się siłować na ręce z niejednym chłopem...
Tymczasem otwarte drzwi umożliwiły całej trójce dostanie się do środka. Byli teraz w głównym gmachu, który wyłożono śnieżnobiałymi marmurami. Wąski korytarz prowadził do okrągłego hallu, a dalej rozgałęział się na trzy drogi: dwie na boki i trzecią prosto. Na ścianach wisiały obrazy olejne i pejzaże. Widać było, że wnętrze wykończone zostało z dużą dbałością o szczegóły - nie z przepychem, ale kunsztownie. Pozłacane ramy obrazów, równiutka jak ostrze szpady posadzka, egzotyczne kwiaty po bokach. Udało się jednak zachować umiar. Z całą pewnością każdy ważniejszy (lub bardziej hojny) gość był wprowadzany właśnie tędy, co już od progu rodziło w wizytatorze pozytywne odczucia. Pacjentów tu nie wpuszczano.
Lucia bez chwili zastanowienia skierowała się w lewą uliczkę - korytarze były tak urządzone, że wydawały się całkowicie nierzeczywiste. A już zupełnie nie sugerowały bycia częścią ośrodka dla umysłowo chorych.
- Był kiedyś w Londynie? Jak się podoba miasto? - padło drugie pytanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 20:00, 20 Kwi 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
- Pierwszy raz byłem w Londynie cztery lata temu, a od trzech lat mieszkam tu między podróżami. Już się przyzwyczaiłem do tego miasta. Mam tu kilku przyjaciół. A sam Londyn, urocze miejsce. Ma swój niepowtarzalny klimat.
Pomieszczenia robiły się coraz bardziej interesujące.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|