Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Twórczy chaos   ~   [Rotfl ^^] Tworzymy zabawne opowiadanie:)
lady witch
PostWysłany: Wto 14:00, 01 Sie 2006 
Szmaragdowa Wiedźma
Szmaragdowa Wiedźma

Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice


[kilka słów offtopu... goomish, czy ty nie jesteś przypadkiem głodny? ;o) ]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goomish
PostWysłany: Wto 14:50, 01 Sie 2006 
Consigliori
Consigliori

Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 1790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5


lady witch napisał:
[kilka słów offtopu... goomish, czy ty nie jesteś przypadkiem głodny? ;o) ]


Permanentnie. Wynika to z konieczności wyboru między czasem potrzebnym na zjedzenie śniadania przed pracą, albo wyspaniem się jeszcze 10 minut Grey_Light_Colorz_PDT_15 Ale objecuję że w moim nastepnym dopisku do opowiadania nie będzie nic o jedzeniu. Nic a nic. Ani słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GothLolita
PostWysłany: Wto 16:03, 01 Sie 2006 
Szarość Wieczorna
Szarość Wieczorna

Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Egaheer
PostWysłany: Śro 11:14, 09 Sie 2006 
Półcień
Półcień

Dołączył: 29 Maj 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Za górami, za lasami...


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się... cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GothLolita
PostWysłany: Śro 11:56, 09 Sie 2006 
Szarość Wieczorna
Szarość Wieczorna

Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł

PS: Prosiłabym o zaznaczanie nowych dopisków kolorem Egaheer Grey_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goomish
PostWysłany: Śro 14:00, 09 Sie 2006 
Consigliori
Consigliori

Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 1790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!"
W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku".
"I co my teraz zrobimy? Jak zdobedziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy.
Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Feniks
PostWysłany: Pią 2:30, 11 Sie 2006 
Pra-admin
Pra-admin

Dołączył: 24 Maj 2005
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 52°25'19.11'N 21°01'16.42'E


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!" W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku". "I co my teraz zrobimy? Jak zdobedziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy. Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca
grupa trvemetalek zmiarzających na koncert Blog'u rycząc wniebogłosy "Lonely Day".
- Mam plan! - szepnął obserwując zjawisko Mega Men i sięgnął do spodni. Widząc to kalafior burknął coś pod nosem i rzekł zdegustowany:
- Może nie przy ludziach?
Megamen jednak nie był tak głupi jak się wydawało - wcale nie chciał też zrobić tego, co się wydawało. Gdy wyciągnął tylko rękę między jego palcami tkwiła ultra-cienka podpaska Never z podpisem Billa. Błysk światła, refleks, tłum cichnie.
-Czekaj, myślą - rzucił jeszcze do kalafiora.
Po godzinie najszybciej myśląca trvemetalka rzekła:
-Czego wy chcieć z ta relikfia?
-Nic wielkiego - odparł Megamen.
-Można by powiedzieć coś średniego, jakieś metr trzedzie...-zaczął Kalafior. Przerwał mu jednak towarzysz z sykiem
-I co zrobiłeś, idioto! Powiedziałeś za dużo! Teraz zamiast wymodzić od nich Świętą Łopatę będziemy musieli czekać, aż skończą myśleć... Zapchałeś Emiiilkęęę...
Nagle otworzyły się bramy piekielne i wyfrunął z nich Kapitan Gumofilc, szef Megamena. Spojrzał
i zaczął machać palcem tak, by przemówić przekazem podprogowym.
-I co, Megamendo? Znów muszę Cię ratować z opresji? Tym razem Ci się udało... - po czym wyciągnął zza pleców nową, różową złopatę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady witch
PostWysłany: Sob 10:12, 26 Sie 2006 
Szmaragdowa Wiedźma
Szmaragdowa Wiedźma

Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!" W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku". "I co my teraz zrobimy? Jak zdobedziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy. Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca grupa trvemetalek zmiarzających na koncert Blog'u rycząc wniebogłosy "Lonely Day".
- Mam plan! - szepnął obserwując zjawisko Mega Men i sięgnął do spodni. Widząc to kalafior burknął coś pod nosem i rzekł zdegustowany:
- Może nie przy ludziach?
Megamen jednak nie był tak głupi jak się wydawało - wcale nie chciał też zrobić tego, co się wydawało. Gdy wyciągnął tylko rękę między jego palcami tkwiła ultra-cienka podpaska Never z podpisem Billa. Błysk światła, refleks, tłum cichnie.
-Czekaj, myślą - rzucił jeszcze do kalafiora.
Po godzinie najszybciej myśląca trvemetalka rzekła:
-Czego wy chcieć z ta relikfia?
-Nic wielkiego - odparł Megamen.
-Można by powiedzieć coś średniego, jakieś metr trzedzie...-zaczął Kalafior. Przerwał mu jednak towarzysz z sykiem
-I co zrobiłeś, idioto! Powiedziałeś za dużo! Teraz zamiast wymodzić od nich Świętą Łopatę będziemy musieli czekać, aż skończą myśleć... Zapchałeś Emiiilkęęę...
Nagle otworzyły się bramy piekielne i wyfrunął z nich Kapitan Gumofilc, szef Megamena. Spojrzał
i zaczął machać palcem tak, by przemówić przekazem podprogowym.
-I co, Megamendo? Znów muszę Cię ratować z opresji? Tym razem Ci się udało... - po czym wyciągnął zza pleców nową, różową złopatę.
Wywołana tym widokiem radośc Misia i Mega Mena zdawała sie nie miec końca... Tymczasem Emilka, targana jakimś pierwotnym instynktem, skorzystała z tej chwili euforii i wykradła ultra-cienką podpaskę Never i wraz z grupą koleżaneczek zbiegła z miejsca zdarzenia i tak oto słuch po nich zaginął. Kapitam Gumofilc jednak


[my goth... przeczytałam to całe... Grey_Light_Colorz_PDT_22 ]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goomish
PostWysłany: Nie 19:37, 27 Sie 2006 
Consigliori
Consigliori

Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 1790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!" W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku". "I co my teraz zrobimy? Jak zdobedziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy. Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca grupa trvemetalek zmiarzających na koncert Blog'u rycząc wniebogłosy "Lonely Day".
- Mam plan! - szepnął obserwując zjawisko Mega Men i sięgnął do spodni. Widząc to kalafior burknął coś pod nosem i rzekł zdegustowany:
- Może nie przy ludziach?
Megamen jednak nie był tak głupi jak się wydawało - wcale nie chciał też zrobić tego, co się wydawało. Gdy wyciągnął tylko rękę między jego palcami tkwiła ultra-cienka podpaska Never z podpisem Billa. Błysk światła, refleks, tłum cichnie.
-Czekaj, myślą - rzucił jeszcze do kalafiora.
Po godzinie najszybciej myśląca trvemetalka rzekła:
-Czego wy chcieć z ta relikfia?
-Nic wielkiego - odparł Megamen.
-Można by powiedzieć coś średniego, jakieś metr trzedzie...-zaczął Kalafior. Przerwał mu jednak towarzysz z sykiem
-I co zrobiłeś, idioto! Powiedziałeś za dużo! Teraz zamiast wymodzić od nich Świętą Łopatę będziemy musieli czekać, aż skończą myśleć... Zapchałeś Emiiilkęęę...
Nagle otworzyły się bramy piekielne i wyfrunął z nich Kapitan Gumofilc, szef Megamena. Spojrzał
i zaczął machać palcem tak, by przemówić przekazem podprogowym.
-I co, Megamendo? Znów muszę Cię ratować z opresji? Tym razem Ci się udało... - po czym wyciągnął zza pleców nową, różową złopatę. Wywołana tym widokiem radośc Misia i Mega Mena zdawała sie nie miec końca... Tymczasem Emilka, targana jakimś pierwotnym instynktem, skorzystała z tej chwili euforii i wykradła ultra-cienką podpaskę Never i wraz z grupą koleżaneczek zbiegła z miejsca zdarzenia i tak oto słuch po nich zaginął. Kapitam Gumofilc jednaknie przejął sie tym faktem. Podłubał w nosie, przeciagnął się i rzekł:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady witch
PostWysłany: Pon 14:30, 28 Sie 2006 
Szmaragdowa Wiedźma
Szmaragdowa Wiedźma

Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!" W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku". "I co my teraz zrobimy? Jak zdobedziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy. Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca grupa trvemetalek zmiarzających na koncert Blog'u rycząc wniebogłosy "Lonely Day".
- Mam plan! - szepnął obserwując zjawisko Mega Men i sięgnął do spodni. Widząc to kalafior burknął coś pod nosem i rzekł zdegustowany:
- Może nie przy ludziach?
Megamen jednak nie był tak głupi jak się wydawało - wcale nie chciał też zrobić tego, co się wydawało. Gdy wyciągnął tylko rękę między jego palcami tkwiła ultra-cienka podpaska Never z podpisem Billa. Błysk światła, refleks, tłum cichnie.
-Czekaj, myślą - rzucił jeszcze do kalafiora.
Po godzinie najszybciej myśląca trvemetalka rzekła:
-Czego wy chcieć z ta relikfia?
-Nic wielkiego - odparł Megamen.
-Można by powiedzieć coś średniego, jakieś metr trzedzie...-zaczął Kalafior. Przerwał mu jednak towarzysz z sykiem
-I co zrobiłeś, idioto! Powiedziałeś za dużo! Teraz zamiast wymodzić od nich Świętą Łopatę będziemy musieli czekać, aż skończą myśleć... Zapchałeś Emiiilkęęę...
Nagle otworzyły się bramy piekielne i wyfrunął z nich Kapitan Gumofilc, szef Megamena. Spojrzał
i zaczął machać palcem tak, by przemówić przekazem podprogowym.
-I co, Megamendo? Znów muszę Cię ratować z opresji? Tym razem Ci się udało... - po czym wyciągnął zza pleców nową, różową złopatę. Wywołana tym widokiem radośc Misia i Mega Mena zdawała sie nie miec końca... Tymczasem Emilka, targana jakimś pierwotnym instynktem, skorzystała z tej chwili euforii i wykradła ultra-cienką podpaskę Never i wraz z grupą koleżaneczek zbiegła z miejsca zdarzenia i tak oto słuch po nich zaginął. Kapitam Gumofilc jednak nie przejął sie tym faktem. Podłubał w nosie, przeciagnął się i rzekł:

- Patałachy leniwe, zróbcie coś z tym różowym pluszakiem, nim wyżre mi wszystkie ogórki!
Po czym


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GothLolita
PostWysłany: Pon 17:25, 28 Sie 2006 
Szarość Wieczorna
Szarość Wieczorna

Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!" W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku". "I co my teraz zrobimy? Jak zdobedziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy. Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca grupa trvemetalek zmiarzających na koncert Blog'u rycząc wniebogłosy "Lonely Day".
- Mam plan! - szepnął obserwując zjawisko Mega Men i sięgnął do spodni. Widząc to kalafior burknął coś pod nosem i rzekł zdegustowany:
- Może nie przy ludziach?
Megamen jednak nie był tak głupi jak się wydawało - wcale nie chciał też zrobić tego, co się wydawało. Gdy wyciągnął tylko rękę między jego palcami tkwiła ultra-cienka podpaska Never z podpisem Billa. Błysk światła, refleks, tłum cichnie.
-Czekaj, myślą - rzucił jeszcze do kalafiora.
Po godzinie najszybciej myśląca trvemetalka rzekła:
-Czego wy chcieć z ta relikfia?
-Nic wielkiego - odparł Megamen.
-Można by powiedzieć coś średniego, jakieś metr trzedzie...-zaczął Kalafior. Przerwał mu jednak towarzysz z sykiem
-I co zrobiłeś, idioto! Powiedziałeś za dużo! Teraz zamiast wymodzić od nich Świętą Łopatę będziemy musieli czekać, aż skończą myśleć... Zapchałeś Emiiilkęęę...
Nagle otworzyły się bramy piekielne i wyfrunął z nich Kapitan Gumofilc, szef Megamena. Spojrzał
i zaczął machać palcem tak, by przemówić przekazem podprogowym.
-I co, Megamendo? Znów muszę Cię ratować z opresji? Tym razem Ci się udało... - po czym wyciągnął zza pleców nową, różową złopatę. Wywołana tym widokiem radośc Misia i Mega Mena zdawała sie nie miec końca... Tymczasem Emilka, targana jakimś pierwotnym instynktem, skorzystała z tej chwili euforii i wykradła ultra-cienką podpaskę Never i wraz z grupą koleżaneczek zbiegła z miejsca zdarzenia i tak oto słuch po nich zaginął. Kapitam Gumofilc jednak nie przejął sie tym faktem. Podłubał w nosie, przeciagnął się i rzekł:
- Patałachy leniwe, zróbcie coś z tym różowym pluszakiem, nim wyżre mi wszystkie ogórki!
Po czym beknął tak potężnie, że ziemia zastrzęsła się w promieniu wielu mil.
Mega Men i kalafior postanowili już dłużej nie zwlekać i udali się do obecnego miejsca pobytu misia - Castle Party. Miś już zaczynał robić tam rozróbę (jako wróg mhhroku) i odgryzał głowy napotkanym gothom. Mega Men i kalafior nie mogli na to patrzeć więc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goomish
PostWysłany: Pon 20:31, 28 Sie 2006 
Consigliori
Consigliori

Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 1790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!" W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku". "I co my teraz zrobimy? Jak zdobedziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy. Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca grupa trvemetalek zmiarzających na koncert Blog'u rycząc wniebogłosy "Lonely Day".
- Mam plan! - szepnął obserwując zjawisko Mega Men i sięgnął do spodni. Widząc to kalafior burknął coś pod nosem i rzekł zdegustowany:
- Może nie przy ludziach?
Megamen jednak nie był tak głupi jak się wydawało - wcale nie chciał też zrobić tego, co się wydawało. Gdy wyciągnął tylko rękę między jego palcami tkwiła ultra-cienka podpaska Never z podpisem Billa. Błysk światła, refleks, tłum cichnie.
-Czekaj, myślą - rzucił jeszcze do kalafiora.
Po godzinie najszybciej myśląca trvemetalka rzekła:
-Czego wy chcieć z ta relikfia?
-Nic wielkiego - odparł Megamen.
-Można by powiedzieć coś średniego, jakieś metr trzedzie...-zaczął Kalafior. Przerwał mu jednak towarzysz z sykiem
-I co zrobiłeś, idioto! Powiedziałeś za dużo! Teraz zamiast wymodzić od nich Świętą Łopatę będziemy musieli czekać, aż skończą myśleć... Zapchałeś Emiiilkęęę...
Nagle otworzyły się bramy piekielne i wyfrunął z nich Kapitan Gumofilc, szef Megamena. Spojrzał
i zaczął machać palcem tak, by przemówić przekazem podprogowym.
-I co, Megamendo? Znów muszę Cię ratować z opresji? Tym razem Ci się udało... - po czym wyciągnął zza pleców nową, różową złopatę. Wywołana tym widokiem radośc Misia i Mega Mena zdawała sie nie miec końca... Tymczasem Emilka, targana jakimś pierwotnym instynktem, skorzystała z tej chwili euforii i wykradła ultra-cienką podpaskę Never i wraz z grupą koleżaneczek zbiegła z miejsca zdarzenia i tak oto słuch po nich zaginął. Kapitam Gumofilc jednak nie przejął sie tym faktem. Podłubał w nosie, przeciagnął się i rzekł:
- Patałachy leniwe, zróbcie coś z tym różowym pluszakiem, nim wyżre mi wszystkie ogórki!
Po czym beknął tak potężnie, że ziemia zastrzęsła się w promieniu wielu mil.
Mega Men i kalafior postanowili już dłużej nie zwlekać i udali się do obecnego miejsca pobytu misia - Castle Party. Miś już zaczynał robić tam rozróbę (jako wróg mhhroku) i odgryzał głowy napotkanym gothom. Mega Men i kalafior nie mogli na to patrzeć więc zasłoniwszy oczy pobiegli w kierunku najblizszej knajpy. Tam nad flaszką "komandosa" zaczeli sie zastanawiać co dalej robic.
- Tyyy - nieco bełkotliwym głosem powiedział kalafior - a ten cały Gumofilc to co nam zrobi jak się dowie że zawaliliśmy
- Kapitan Gumofilc - poprawił smutno MegaMen.
- Jakkolwiek. Co robimy z Misiem?
- A wiesz? Ja tak myślę, że


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady witch
PostWysłany: Wto 9:36, 29 Sie 2006 
Szmaragdowa Wiedźma
Szmaragdowa Wiedźma

Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!" W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku". "I co my teraz zrobimy? Jak zdobedziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy. Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca grupa trvemetalek zmiarzających na koncert Blog'u rycząc wniebogłosy "Lonely Day".
- Mam plan! - szepnął obserwując zjawisko Mega Men i sięgnął do spodni. Widząc to kalafior burknął coś pod nosem i rzekł zdegustowany:
- Może nie przy ludziach?
Megamen jednak nie był tak głupi jak się wydawało - wcale nie chciał też zrobić tego, co się wydawało. Gdy wyciągnął tylko rękę między jego palcami tkwiła ultra-cienka podpaska Never z podpisem Billa. Błysk światła, refleks, tłum cichnie.
-Czekaj, myślą - rzucił jeszcze do kalafiora.
Po godzinie najszybciej myśląca trvemetalka rzekła:
-Czego wy chcieć z ta relikfia?
-Nic wielkiego - odparł Megamen.
-Można by powiedzieć coś średniego, jakieś metr trzedzie...-zaczął Kalafior. Przerwał mu jednak towarzysz z sykiem
-I co zrobiłeś, idioto! Powiedziałeś za dużo! Teraz zamiast wymodzić od nich Świętą Łopatę będziemy musieli czekać, aż skończą myśleć... Zapchałeś Emiiilkęęę...
Nagle otworzyły się bramy piekielne i wyfrunął z nich Kapitan Gumofilc, szef Megamena. Spojrzał
i zaczął machać palcem tak, by przemówić przekazem podprogowym.
-I co, Megamendo? Znów muszę Cię ratować z opresji? Tym razem Ci się udało... - po czym wyciągnął zza pleców nową, różową złopatę. Wywołana tym widokiem radośc Misia i Mega Mena zdawała sie nie miec końca... Tymczasem Emilka, targana jakimś pierwotnym instynktem, skorzystała z tej chwili euforii i wykradła ultra-cienką podpaskę Never i wraz z grupą koleżaneczek zbiegła z miejsca zdarzenia i tak oto słuch po nich zaginął. Kapitam Gumofilc jednak nie przejął sie tym faktem. Podłubał w nosie, przeciagnął się i rzekł:
- Patałachy leniwe, zróbcie coś z tym różowym pluszakiem, nim wyżre mi wszystkie ogórki!
Po czym beknął tak potężnie, że ziemia zastrzęsła się w promieniu wielu mil.
Mega Men i kalafior postanowili już dłużej nie zwlekać i udali się do obecnego miejsca pobytu misia - Castle Party. Miś już zaczynał robić tam rozróbę (jako wróg mhhroku) i odgryzał głowy napotkanym gothom. Mega Men i kalafior nie mogli na to patrzeć więc zasłoniwszy oczy pobiegli w kierunku najblizszej knajpy. Tam nad flaszką "komandosa" zaczeli sie zastanawiać co dalej robic.
- Tyyy - nieco bełkotliwym głosem powiedział kalafior - a ten cały Gumofilc to co nam zrobi jak się dowie że zawaliliśmy
- Kapitan Gumofilc - poprawił smutno MegaMen.
- Jakkolwiek. Co robimy z Misiem?
- A wiesz? Ja tak myślę, że
powinniśmy go zjeśc. Pewnie dostaniemy potwornej niestrawności, ale jestem w stanie się poświęcic... Dla dobra zgromadzonych tu gotów zrobię wszystko!
Po tym wylewnym wyznaniu Mega Men


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GothLolita
PostWysłany: Wto 16:07, 29 Sie 2006 
Szarość Wieczorna
Szarość Wieczorna

Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce


Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki..eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę mozna zabić tylko platynową płytą Manadryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy wiąc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać sie na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociagu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała sie jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając sie myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!" W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku". "I co my teraz zrobimy? Jak zdobedziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy. Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca grupa trvemetalek zmiarzających na koncert Blog'u rycząc wniebogłosy "Lonely Day".
- Mam plan! - szepnął obserwując zjawisko Mega Men i sięgnął do spodni. Widząc to kalafior burknął coś pod nosem i rzekł zdegustowany:
- Może nie przy ludziach?
Megamen jednak nie był tak głupi jak się wydawało - wcale nie chciał też zrobić tego, co się wydawało. Gdy wyciągnął tylko rękę między jego palcami tkwiła ultra-cienka podpaska Never z podpisem Billa. Błysk światła, refleks, tłum cichnie.
-Czekaj, myślą - rzucił jeszcze do kalafiora.
Po godzinie najszybciej myśląca trvemetalka rzekła:
-Czego wy chcieć z ta relikfia?
-Nic wielkiego - odparł Megamen.
-Można by powiedzieć coś średniego, jakieś metr trzedzie...-zaczął Kalafior. Przerwał mu jednak towarzysz z sykiem
-I co zrobiłeś, idioto! Powiedziałeś za dużo! Teraz zamiast wymodzić od nich Świętą Łopatę będziemy musieli czekać, aż skończą myśleć... Zapchałeś Emiiilkęęę...
Nagle otworzyły się bramy piekielne i wyfrunął z nich Kapitan Gumofilc, szef Megamena. Spojrzał
i zaczął machać palcem tak, by przemówić przekazem podprogowym.
-I co, Megamendo? Znów muszę Cię ratować z opresji? Tym razem Ci się udało... - po czym wyciągnął zza pleców nową, różową złopatę. Wywołana tym widokiem radośc Misia i Mega Mena zdawała sie nie miec końca... Tymczasem Emilka, targana jakimś pierwotnym instynktem, skorzystała z tej chwili euforii i wykradła ultra-cienką podpaskę Never i wraz z grupą koleżaneczek zbiegła z miejsca zdarzenia i tak oto słuch po nich zaginął. Kapitam Gumofilc jednak nie przejął sie tym faktem. Podłubał w nosie, przeciagnął się i rzekł:
- Patałachy leniwe, zróbcie coś z tym różowym pluszakiem, nim wyżre mi wszystkie ogórki!
Po czym beknął tak potężnie, że ziemia zastrzęsła się w promieniu wielu mil.
Mega Men i kalafior postanowili już dłużej nie zwlekać i udali się do obecnego miejsca pobytu misia - Castle Party. Miś już zaczynał robić tam rozróbę (jako wróg mhhroku) i odgryzał głowy napotkanym gothom. Mega Men i kalafior nie mogli na to patrzeć więc zasłoniwszy oczy pobiegli w kierunku najblizszej knajpy. Tam nad flaszką "komandosa" zaczeli sie zastanawiać co dalej robic.
- Tyyy - nieco bełkotliwym głosem powiedział kalafior - a ten cały Gumofilc to co nam zrobi jak się dowie że zawaliliśmy
- Kapitan Gumofilc - poprawił smutno MegaMen.
- Jakkolwiek. Co robimy z Misiem?
- A wiesz? Ja tak myślę, że powinniśmy go zjeśc. Pewnie dostaniemy potwornej niestrawności, ale jestem w stanie się poświęcic... Dla dobra zgromadzonych tu gotów zrobię wszystko!
Po tym wylewnym wyznaniu Mega Men zakosił stojącemu opodal gotowi karabin maszynowy i oddał serię strzałów w głowę misia. Nie mogło go to jednak zabić lecz ogłuszyło na pół godziny. W tym czasie Mega Men i kalafior zdążyliby zjeść zaledwie mały kawałek misia więc zawołali wszystkich gotów do pomocy. Po misiu chwilę później zostały tylko białe kości. Ludzie skalali z radości (chociaż mięco misia rzeczywiście przyprawiło ich o niestrawność), a w nagrodę za bohaterską postawę kalafior i Mega Men otrzymali


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Immortelle
PostWysłany: Pon 14:47, 11 Gru 2006 
Lenore, the Cute Little Dead Girl
Lenore, the Cute Little Dead Girl

Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 721
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ehh... Świdnica...


nie wiem czy to jeszcze aktualne ale skusilam się i dopisałam troszkę Grey_Light_Colorz_PDT_11

Idzie goth ulicą i spotyka drugiego archy mhrrrrocznego gotha, który właśnie konsumował nietoperza w mrocznej knajpie "pod szubienicą", gdzie mają zwyczaj spotykac się takie mhrrroczne typy, aby oddać swoją duszę szatanowi na czarnej mszy prowadzonej przez najźlejszego i najmroczniejszego czarnego pana, który tak na prawdę jest tylko gotyzkim sługą niejakiego szatanqa. Pierwszy goth, zwany "Mhrrrrocznym Krysthynem" był jako pierwszy stworzony przez mrrrrocznego szatanqa i był najźlejszy z najgorszych arcy mhrrrroczny gothów z twarzą na plecach, który ufundował sobie mhrroczny nocnik na środku skrzyżowania. I rzekł z przyciemnioną powagą i alufelgami w mhrrrocznym głosie 'miej serce i patrzaj w serce a mickiewicz i tak cię osro. a sowieci wielkim poetą był'. Po tych słowach w nocniku pojawiło się mhrrroczne kupasztejlos, które było esencją samego zła. Nagle mhhroczne kupasztejlos zaczęło się trząść i wtedy zrobiło się wielkie buuuum. A później nastał wszechogarniający mhrrrrrrrrok, który zakrył całą ulicę. Wśród krzyków przerażonych mieszkańców wyłonił się megomhrroczny kalafior, który natychmiast zapragnął napić się krwi aby móc zaspokoić swój nienasycony wampiryczny apetyt. Lecz gdy rozglądał się za ofiarą z nieba spadł deszcz krwi i kalafior nie musiał już zabijać, aby zaspokoić głód. Jednak w mieście grasował też Różowy Miś Panda - zaprzysięgły wróg wszystkiego co mhrrrroczne. Tymczasem nie zauważył on jednak kalafiora, gdyż pochłonięty był kontemplacją różowego mikrofonu skradzionego Dodzie. I tym oto sposobem kalafior nasyciwszy się krwistym deszczem zauważył różowy mikrofon misia i wpadł w szał, ponieważ widok różu przyprawiał go o konwulsje. Tak więc wziął do ręki.. eee.. znaczy się liścia i tym oto morderczym narzędziem posiekał biednego pluszowego Różowego Misia Pandę na drobniutkie kawałeczki. Jednak na swoje nieszczęście nie wziął pod uwagę że Różowego Misia Pandę można zabić tylko platynową płytą Mandaryny, wypaloną w samo południe na rozstaju dróg. Gdy więc zauważył jak poćwiartowana panda zaczyna ozywać i zrastać się na nowo poleciał pędem do najbliższego sklepu muzycznego i kupił tonę płyt Mandaryny na wypadek, gdyby się kilka połamało (tym sposobem płyta Mandaryny uzyskała status "złotej płyty", bo normalnie płytkę kupiło tylko 10 harcerzy), ale kalafior zapomniał o jednym bardzo istotnym szczególe. Otóż była noc polarna i samo południe miało nastąpić dopiero za pół roku, ale miś wpadł na pomysł, aby pojechać za granicę i tam wypalić płyty. Dlatego do małej kalafiorowej torby musiał spakować najważniejsze przedmioty, czyli: podręczny zestaw małego piromana, najnowszy model różozwalczacza oraz hermetycznie zapakowane i opatrzone ostrzeżeniem o radioaktywności płyty przecudnej Pomarańczy. Z tym oto ekwipunkiem w torbie wsiadł do pociągu, który miał go zawieść do Władywostoku. Tam, jak wieść gminna niesie, zachowała się jedyna na świecie starożytna wypalarka płyt - jedyny relikt dawno zaginionej cywilizacji ludzi - bananów. Gdy więc tak jechał pociągiem upajając się myślą o bliskim tryumfie do jego przedziału wszedł zmutowany niebieski Mega Men, który szukał swoich dwóch kumpli: żółtego Mega Mena oraz czerwonego Mega Mena. Chciał wspólnie z nimi stworzyć Ultra Mega Mena i pomóc kalafiorowi w walce z misiem. Nie wiedział jednak o tym, że kalafior jest egoistą i nie chce z nikim dzielić sukcesu. Gdyby tylko Mega Men wiedział o tym najpewniej nie wyciągnąłby w kierunku misia swojego ostatniego kawałka salami. Zrobił to jednak i gdy Kalafior zobaczył salami zapomniał o chęci bycia jedynym pogromcą misia i zaproponował Mega Menowi, wzamian za roczną dostawę salami, że pomoże mu znaleźć braci i wspólnie uratują świat. Jednak po chwili pociąg zatrzymał się na stacji we Władywostoku, a ich oczom ukazał się cudowny widok kamiennej wypalarki na rozstaju dróg. Była 11.53 w związku z tym Kalafior i Mega Men musieli się pośpieszyć, aby zdążyć przed południem. Kalafior z trudem wydobył kilka płyt z plecaka i zaczęli wypalanie. Kiedy gotowych było już wystarczająco dużo płyt zebrali manatki i czym prędzej chcieli dostać się na powrotny pociąg do domu, jednak okazało się, że najbliższy jest dopiero za tydzień, a tak długo nie mogli czekać (miś zniszczyłby całą planetę). Dlatego Mega Men wpadł na wspaniały pomysł.
"Zrobimy podkop!" - powiedział - "Ukradniemy łopatę pijanym robotnikom i będziemy mogli wrócić do domu!" W tym momencie zauważył jednak coś, co przekreśliło jego misterny plan. Nad dworcem wisiał wielki transparent "Światowy dzień trzeźwości w Wałdywostoku". "I co my teraz zrobimy? Jak zdobędziemy łopatę?" Zawołał w rozpaczy. Szczęśliwie jednak, usłyszała go przechodząca właśnie obok dworca grupa trvemetalek zmierzających na koncert Blog'u rycząc wniebogłosy "Lonely Day".
- Mam plan! - szepnął obserwując zjawisko Mega Men i sięgnął do spodni. Widząc to kalafior burknął coś pod nosem i rzekł zdegustowany:
- Może nie przy ludziach?
Megamen jednak nie był tak głupi jak się wydawało - wcale nie chciał też zrobić tego, co się wydawało. Gdy wyciągnął tylko rękę między jego palcami tkwiła ultra-cienka podpaska Never z podpisem Billa. Błysk światła, refleks, tłum cichnie.
-Czekaj, myślą - rzucił jeszcze do kalafiora.
Po godzinie najszybciej myśląca trvemetalka rzekła:
-Czego wy chcieć z ta relikfia?
-Nic wielkiego - odparł Megamen.
-Można by powiedzieć coś średniego, jakieś metr trzedzie...-zaczął Kalafior. Przerwał mu jednak towarzysz z sykiem
-I co zrobiłeś, idioto! Powiedziałeś za dużo! Teraz zamiast wymodzić od nich Świętą Łopatę będziemy musieli czekać, aż skończą myśleć... Zapchałeś Emiiilkęęę...
Nagle otworzyły się bramy piekielne i wyfrunął z nich Kapitan Gumofilc, szef Megamena. Spojrzał
i zaczął machać palcem tak, by przemówić przekazem podprogowym.
-I co, Megamendo? Znów muszę Cię ratować z opresji? Tym razem Ci się udało... - po czym wyciągnął zza pleców nową, różową złopatę. Wywołana tym widokiem radość Misia i Mega Mena zdawała się nie mieć końca... Tymczasem Emilka, targana jakimś pierwotnym instynktem, skorzystała z tej chwili euforii i wykradła ultra-cienką podpaskę Never i wraz z grupą koleżaneczek zbiegła z miejsca zdarzenia i tak oto słuch po nich zaginął. Kapitan Gumofilc jednak nie przejął się tym faktem. Podłubał w nosie, przeciągnął się i rzekł:
- Patałachy leniwe, zróbcie coś z tym różowym pluszakiem, nim wyżre mi wszystkie ogórki!
Po czym beknął tak potężnie, że ziemia zatrzęsła się w promieniu wielu mil.
Mega Men i kalafior postanowili już dłużej nie zwlekać i udali się do obecnego miejsca pobytu misia - Castle Party. Miś już zaczynał robić tam rozróbę (jako wróg mhhroku) i odgryzał głowy napotkanym gothom. Mega Men i kalafior nie mogli na to patrzeć więc zasłoniwszy oczy pobiegli w kierunku najbliższej knajpy. Tam nad flaszką "komandosa" zaczęli się zastanawiać co dalej robić.
- Tyyy - nieco bełkotliwym głosem powiedział kalafior - a ten cały Gumofilc to co nam zrobi jak się dowie że zawaliliśmy
- Kapitan Gumofilc - poprawił smutno Mega Men.
- Jakkolwiek. Co robimy z Misiem?
- A wiesz? Ja tak myślę, że powinniśmy go zjeść. Pewnie dostaniemy potwornej niestrawności, ale jestem w stanie się poświecić... Dla dobra zgromadzonych tu gotów zrobię wszystko!
Po tym wylewnym wyznaniu Mega Men zakosił stojącemu opodal gotowi karabin maszynowy i oddał serię strzałów w głowę misia. Nie mogło go to jednak zabić lecz ogłuszyło na pół godziny. W tym czasie Mega Men i kalafior zdążyliby zjeść zaledwie mały kawałek misia więc zawołali wszystkich gotów do pomocy. Po misiu chwilę później zostały tylko białe kości. Ludzie skalali z radości (chociaż mięso misia rzeczywiście przyprawiło ich o niestrawność), a w nagrodę za bohaterską postawę kalafior i Mega Men otrzymali medale ‘Dla najlepszego spawacza III RP (lub IV – jak kto woli…)’ i roczny zapas gumisiów w brokatowo-lukrowej posypce. Ponadto firma OSRAM fundnęła im arcy mhrrrroczne płyty Cytrusowej Panienki i Blog’u z piosenką "Lonely Day" GRATIS- PO PRZECENIE. Po tym zaszczycie jaki ich spotkał, żeby to uczcić, Kalafior i Megamen udali się do klopa by opróżnić zawartość swoich jelit po niestrawnym miśku. Gdy się opróżnili wyszli z zapchanych toalet…
Nagle coś zaczęło buzować w muszli i wydawać słŁłiiitaśŚśne porykiwania…

…C.D.N…

Kolejna część w przygotowaniu… „Misiek wraca zza grobu”

DaDaDaM!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 3 z 4
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna  ~  Twórczy chaos

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach