Autor |
Wiadomość |
<
Szemrawisko
~
[wydzielony]O oświacie i edukacji
|
|
Wysłany:
Czw 21:13, 11 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Po kolei.
Proc: Pewnie bierze się to z tego, że funkcjonuje opinia nauczyciel-pedagog-wychowawca. Może to się z tego bierze. Jednak de facto nie ma się dużej styczności z wieloma nauczycielami, częściej są to pojedyncze osoby i wątpię, żeby aż tak znowu do tego się podchodziło, że on/ona coś zrobił - to wina nauczyciela, bo tak im w szkole powiedzieli. Aż tak źle (chyba) nie jest. Choć to pewnie zależy od człowieka i od szkoły.
Co do stresującej pracy, to można tak powiedzieć o prawie każdej, gdzie w grę wchodzi kontakt z innym człowiekiem. Nie wszyscy chętnie nawiązują znajomości i są duszami towarzystwa (a czasem trzeba).
Nie wyobrażam sobie, żeby nie było chętnych na zostanie nauczycielem. Ktoś przecież musi uczyć "przyszłe pokolenia" - że to tak ładnie nazwiemy. Bardzo chciałbym tylko żeby uczący sami reprezentowali odpowiedni poziom.
Madlene: To się zdarza w każdym kraju i w każdej grupie zawodowej. Wszędzie trafiają się tacy, co to "się załapali" i nie są tymi z powołania (a faktycznie , to i możę nawet nie posiadają kompetencji). Ale to jest - niestety - norma. Nie każdy prawnik wybroni, lekarz wyleczy, informatyk napisze program, a psycholog rzeczywiście pomoże.
Tid: Pełna zgoda. Żadne studia nie gwarantują dobrej pracy. Chodzi tylko o to, żeby sobie życia nie utrudniać. Jeżeli pewne uczelnie/kierunki zwiększają to prawdopodobieństwo, to dlaczego by z tego nie skorzystać? To wybicie się z tłumu, to często jakieś dodatkowe umiejętności, które wcale nie muszą być związane ze szkołą czy studiami. Coś jak prawo jazdy. Może je zrobić każdy, niezależnie. Tak samo nauka php, francuskiego czy uprawnienia do pracy przy żywności.
Co do reszty zgoda.
EDIT: O nauczycielach trzeba by założyć jeszcze osobny temat, bo tam też by było sporo do powiedzenia. Póki co na tapecie mamy szkołę jako taką.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Koval dnia Czw 21:15, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 21:22, 11 Wrz 2008
|
|
|
La Figlia Della Tempesta
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 6265
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Koval napisał: |
Nie wyobrażam sobie, żeby nie było chętnych na zostanie nauczycielem. Ktoś przecież musi uczyć "przyszłe pokolenia" - że to tak ładnie nazwiemy. Bardzo chciałbym tylko żeby uczący sami reprezentowali odpowiedni poziom.
|
Też chciałabym, żeby każdy nauczyciel "reprezentował odpowiedni poziom". Każdy w miarę rozsądny człowiek by tego chciał. Oczywiście to utopia - dokładnie zresztą jak w każdym zawodzie - są osoby wykonujące swoją pracę lepiej i gorzej.
Ale nie o tym mowa - z Twoich wypowiedzi wynika, że każdy, kto decyduje się na zostanie nauczycielem, a już szczególnie humaniści (zresztą oni w ogóle, jako nie-nauczyciele też) to kretyni. I z tym się zgodzić nie mogę, nie tylko dlatego, że uderza to bezpośrednio we mnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 21:37, 11 Wrz 2008
|
|
|
Wujek Samo Zło
|
|
Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
|
Jeśli można to chciałbym przy okazji zwrócić uwagę na sam termin "humanista". Ostatnimi czasy mam wrażenie, że zamiast znaczyć to co znaczył on pierwotnie (nie chce mi się robić copy-paste ze słownika, wiecie o co mi chodzi), jest on nadużywany przez ludzi próbujących tym ładnym słówkiem zasłaniać swój brak predyspozycji, a często wręcz pogardliwą ignorancję w dziedzinie nauk ścisłych. To trochę tak jakbym ja robił tony błędów ortograficznych albo nie wiedział nic z historii, a potem z idiotycznym uśmiechem na twarzy tłumaczył że "przecież mam ścisły umysł, ja całych tych waszych języków polskich i historii w ogóle nie rozumiem". Zdania analogiczne słyszę dość często i naprawdę momentami nóż mi się w kieszeni otwiera...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Amadi dnia Czw 21:38, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 21:41, 11 Wrz 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Kara Boska napisał: |
Najczęściej studia nauczycielskie dostają się osoby, które w ogóle o tym zawodzie nie myślą. Wszak jak brzmi powiedzenie: "Obyś cudze dzieci uczył". To potwornie niewdzięczny zawód i najczęściej ludzie decydują się na jego wykonywanie, bo takie otrzymali przygotowanie na studiach, które były dla nich ciekawe/lub na takie tylko się dostali. |
Że o co Ci chodzi, Karuś, bo nieskładne toto je trochę?
A co do reszty... Źli nauczyciele nie wzięli się z kosmosu; najłatwiej założyć, ze ich większość to ludzie bez powołania, nauczyciele z przypadku i niedojdy. Jakoś nikt nie pomyśli, że kłębek ma początek po drugiej stronie: braku szacunku dla zawodu, dewaluacji wartości, kulejącej oświaty, braku popularyzacji i nowoczesności wiedzy pedagogicznej, rozpuszczania bachorów, kryzysu rodziny i społeczności lokalnej, skostnienia wiedzy akademickiej, etc. Zawód nauczyciela SAM W SOBIE nie jest niewdzięczny, jego prestiż (obecnie niski) zależy od wielu czynników, często tylko pośrednio tyczących się oświaty. Kiedyś wybitni uczeni, działacze społeczni, pionierzy nauki bywali również nauczycielami, a zawód cieszył się dużym uznaniem.
Nie ma hałasu? Tak się zdaje, póki się w szkole siedzi jako uczniak i samemu wrzeszczy. Kiedy się do szkoły wjedzie już jako student, słychać tylko jedno wielkie bzyczenie, buczenie i rumor; dzieci na swoim poziomie emocjonalnym porozumiewają się nieusztywnione barierami dobrych manier - dużo, szybko, głośno, jak nakręcone. Z utrzymywaniem dyscypliny bywa różnie i... ryzykownie, w dobie wychowania, gdzie każdy podniesiony ton nadopiekuńczy rodzic uzna za "szkolny mobbing".
Co do samych uczniów, to często jest tak, że narzekać potrafią, a zero w nich i twórczości,, i innowacji, i chęci samodzielnego poszukiwania wiedzy i samorozwoju. Owszem, testowy program nauczania do tego nie zachęca, pytanie: ilu uczniom się na serio chce? Zawali prymitywną maturę, której trudno nie zdać - winą obarczy szkołę, nawet jeśli uczęszczał na zajęcia i kursy pozaszkolne. Najlepiej jednak zwalić gówno na cudzy trawnik... .
No i na koniec - wiadomo, frustratów bez powołania nie brak... Tylko jakoś, jak zauważył Koval, nie brak ich w żadnym zawodzie, a tylko po nauczycielach się jedzie. Tak jakby na chemię i fizykę nie zdawali desperaci bez miejsc (tak postąpiło kilka osób z mojego humana) i wszyscy pedagodzy byli "rozpaczliwcami". Przyznam, że smutne, dotkliwe i zadziwiające jest hołdowanie takim stereotypom akurat w tym gronie . Sama wypisałam się na konto EA z filologii romańskiej. Wiedziałam, że wybieram studia pedagogiczne z niewielką tylko domieszką sztuki. Nie mam idealnej psychiki, kwalifikacje na razie żadne, bo niczym nie potwierdzone, ale nawet na "byle praktykach" stawałam na głowie, żeby przeprowadzić twórczą lekcję. Owszem, czasem żałuję wyboru, ale okresy zwątpienia ma każdy. Owszem, moglibyśmy robić więcej, bez zbędnego pier**lenia. Jutro zaczynam ciągłą praktykę... Nie ma to jak zachęta ze strony społeczeństwa, dla którego jestem niedoukiem, mimo tego, że wiem troszkę więcej niż niewiele. I tak, mam głupie marzenia, żeby uczyć z pasją i mieć trochę kasy na książki i koncerty. Dziękuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 22:27, 11 Wrz 2008
|
|
|
La Figlia Della Tempesta
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 6265
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Amadi napisał: |
Jeśli można to chciałbym przy okazji zwrócić uwagę na sam termin "humanista". Ostatnimi czasy mam wrażenie, że zamiast znaczyć to co znaczył on pierwotnie (nie chce mi się robić copy-paste ze słownika, wiecie o co mi chodzi), jest on nadużywany przez ludzi próbujących tym ładnym słówkiem zasłaniać swój brak predyspozycji, a często wręcz pogardliwą ignorancję w dziedzinie nauk ścisłych. To trochę tak jakbym ja robił tony błędów ortograficznych albo nie wiedział nic z historii, a potem z idiotycznym uśmiechem na twarzy tłumaczył że "przecież mam ścisły umysł, ja całych tych waszych języków polskich i historii w ogóle nie rozumiem". Zdania analogiczne słyszę dość często i naprawdę momentami nóż mi się w kieszeni otwiera... |
A to jest fakt, zgadzam się. I dlatego staram się ostatnio w miarę możliwości nadrabiać braki wiedzy w tych dziedzinach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 2:38, 12 Wrz 2008
|
|
|
Zachód Słońca
|
|
Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piła Wojenna
|
|
Przepraszam, że z takim dużym opóźnieniem cytuję niektóre posty, ale jakoś mnie naszło (czyt. egzamin ze sztucznej inteligencji za ~7h, a mi się nie chce zadania robić teraz) na przejrzenie paru ostatnich stron tematu i dodanie paru słów od siebie.
Exile napisał: |
Przy okazji zacytuję też pewnego psorka, który twierdzi, że w LO nie ma prawdziwej matematyki, tylko podstawowe rachunki, które są ledwie wstępem do matematyki. |
Prawda. Nauczanie matematyki aż do etapu maturalnego ma wyrobić umiejętność kojarzenia podstawowych faktów i stosowania wyuczonych algorytmów do rozwiązania postawionych problemów.
Wstępem do matematyki bym tego nie nazwał. Nie ma pojęcia zbioru, nie ma aksjomatów Zermelo-Fraenkla (chyba, że ktoś jakiś inny zestaw preferuje), nie ma definicji relacji, liczby, liczb kardynalnych i całej reszty tego badziewa spod znaku teorii mnogości. Ale tego chyba nie będziemy pokazywać dzieciom w podstawówce/gimnazjum jako "wstęp do matematyki"? Takoż to, co pisze post niżej Amadi niezupełnie jest prawdziwe.
Przy okazji, Amadi, na ETI@Gdańsk rokrocznie emigruje prawie cały rocznik mojego liceum, więc pewnie mamy masę wspólnych znajomych.
Exile napisał: |
Rok temu miałem statystykę, która mimo że śmiesznie łatwa, sprawiała problemy |
Koval napisał: |
z calusieńkiej matmy statystyka jest zdecydowanie najłatwiejsza. Ten dział jest wręcz lekki, łatwy i przyjemny w stosunku do paru innych. |
Otóż niekoniecznie tak gładko idzie, chyba, że to akurat specyfika mojego wydziału (Informatyka@UW), że niektóre przedmioty "na deser" (w powszechnym mniemaniu) potrafią mocno uprzykrzyć życie. Należą do nich m.in. statystyka, matematyka dyskretna i logika. Własne doświadczenia na szczęście miałem tylko z dwoma ostatnimi i było ostro.
Co do zawodu nauczyciela, to miałem akurat dzisiaj krótką wymianę zdań z zaprzyjaźnioną szaloną matematyczką (pozdrawiam!) na temat upadku tego zawodu w tym kraju. Kontekst był o nauczycielach informatyki, więc proszę z automatu nie przekładać wszystkich wysuniętych niżej wniosków na dowolne inne dziedziny, co najwyżej rozpatrzyć i ocenić na ile się to-to stosuje do czego innego.
Na początek mój punkt widzenia. Przez całe liceum uczestniczyłem w obozach informatycznych przygotowujących do olimpiad i jakieś tam mniejsze lub większe sukcesy z tego wyniosłem, ale przede wszystkim poznałem masę osób zajmujących się nauczaniem informatyki. Po skończeniu liceum moja rola na tych obozach przeszła z uczestnika na opiekuna i wykładowcę (przede wszystkim tzw. "problemsetter" - osoba odpowiedzialna za dobór/tworzenie zadań). Najwięcej ludzi poznałem na obozach, ale koniec końców pomagałem też w prowadzeniu warsztatów dla nauczycieli informatyki w liceach, gdzie dopiero uzyskałem pełen obraz. Teraz wnioski.
Jest tragicznie.
Dziękuję za uwagę.
Znanych mi sensownych nauczycieli z całej Polski mógłbym zliczyć chyba na palcach obu rąk (pozdrawiam p. Ryszarda z Gdyni oraz p. Czesia ze Szczecina). Często ciągnie się poziom na drodze organizowania kółka informatycznego, na którym tak naprawdę uczą studenci - tego nie liczę pod nauczycieli. Tym niemniej pozdrawiam zaprzyjaźnionych kółkowiczów z pewnego warszawskiego liceum oraz Uziego z Wrocławia (byłego studenta P. Gdańskiej zresztą).
Jakby ktoś chciał wiedzieć dlaczego jest marnie, to wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie: co mi się bardziej opłaca? Praca w zawodzie w dużej firmie czy użeranie się z dziećmi, ich rodzicami, administracją i papierkową robotą za psie pieniądze? Może fajniejsza jest wspominana odpowiedzialność (ta prawdziwa i ta rzekoma, w rodzaju samobójstwa, o którym wspominała Proc) za wyczyny podopiecznych? Czy jest to na tyle fajne, żeby opłacało mi się wyrabiać na studiach uprawnienia nauczycielskie? Wszyscy kochamy upierdliwe zajęcia z pedagogiki i bezpłatne praktyki, przecież wszyscy mamy za wiele czasu!
___
Uwaga na boku: niektórym wykładowcom na uczelniach wyższych przydałoby się jakieś małe przeszkolenie pedagogiczne...
___
O a jaka piękna jest droga awansu zawodowego! Zbieranie papierków o kursach do teczuszki, dopóki nie spuchnie wystarczająco.
Przygotowanie się do zajęć potrafi być _bardzo_ czasochłonne. Z różnymi feriami czy wakacjami też nie jest tak różowo, jak może się wydawać.
Przykre, ale praktycznie wszystko to, co napisała Tess dwa posty wyżej przyczyniło się do upadku prestiżu zawodu nauczyciela. Pomyślmy teraz, jaki sami mamy w tym udział, bo ja o sobie nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zawsze grzecznie siedziałem na lekcjach i nie pogarszałem nauczycielowi samopoczucia.
To dotyczy nie tylko informatyki, tylko wielu kierunków ścisłych (a przynajmniej niektórych ich specjalizacji - pozdrawiam Tidessona, ale wolę OpenGL, DX ma bałaganiarskie API), zwłaszcza takich, w których zapotrzebowanie na rynku pracy i zarobki skutecznie deklasują wybór nauczania jako ścieżki zawodowej.
To ja może zrobię lepiej to zadanie...
___
Agalloch - Fire Above, Ice Below
Agalloch - Not Unlike The Waves
Agalloch - Our Fortress Is Burning... I
Agalloch - Our Fortress Is Burning... II - Bloodbirds
Agalloch - Our Fortress Is Burning... III - The Grain
Edyta Bartosiewicz - Sen
Kat - Legenda Wyśniona
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Corpse Fiend dnia Pią 2:39, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 9:00, 12 Wrz 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Tesss: Odniosłam się do wypowiedzi Kovala.
Chodzi o to na przykład, że na studia o specjalności nauczycielskiej jest 150 miejsc, a na inne specjalności tego samego kierunku np. po 20. Motywacja wyboru takiego kierunku, takiej specjalności, jak każdy wie, bywa różna: zainteresowanie, czy wyjście awaryjne, które pozostało tym jedynym, itd. Przed studiami, na studiach i przez jakiś czas po nich za żadne skarby nie chce się zostać nauczycielem. Ale po pewnym czasie konfrontacja z rzeczywistością sprawia, że chcąc, nie chcac, zmienia się zdanie i nawet uznaje sie za sukces znalezienie pracy w tym zawodzie.
Moim zdaniem to niewdzięczny zawód. Pomijam choroby zawodowe związane z ciągłym mówieniem i hałasem na przerwach. Rozpuszczone bachory oraz rodziców z pretencjami. Kierat dzień za dniem tak samo, rok za rokiem. Po jakimś czasie nauczyciel ma juz stałe notatki plany lekcji i je już tylko powtarza.
Nauka w podstawówce czy gimnazjum nie rozwija nauczyciela. On raczej cofa się intelektualnie i infantylizuje. W liceum zaś nawet jak trafi się jakiś nauczyciel-pasjonat, ale z przedmiotu maturalnego, to musi zasuwać z materiałem, bo inaczej będzie, że to on nie przygotował uczniów.
Co do frustratów bez powołania. W szkołach bardzo często załatwia się miejsca pociotkom, kuzynom, znajomym, którzy poszukują pracy, ogłaszając konkursy, z góry ustalonym zwyciezcom. I miec tu nadzieję na nauczycieli z pasją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 9:42, 12 Wrz 2008
|
|
|
Anhedoniac
|
|
Dołączył: 12 Cze 2007
Posty: 966
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Taka propozycja - może by tak wydzielić temat nowy o pedagogice? Już teraz trudno się połapać i jest ogromna wielowątkowość.
Nauczyciele:
Spotkałem się z opinią (wywiad z pewnym nietypowym dyrektorem w Newsweeku (mogę zeskanować i wrzucić)), że nauczyciele to w większości życiowi nieudacznicy, którzy z głowami pełnymi wiedzy po studiach, nie są w stanie się odnaleźć w niczym poważniejszym (matematyk - finansista, teoretyk; biolog - naukowiec, badacz etc.). Jeszcze nauczyciele mają kartę nauczyciela, przez którą nie da się ich zwolnić i dochodzi do tego, że nauczyciel po prostu pracuje i nie stara się ani odrobinę podwyższyć poziom nauczania, żeby go nie zwolniono, tylko klepie, klepie i klepie.
Oczywiście nie mówię o wszystkich, ale z własnego doświadczenia wiem i będę bronił tej tezy, że zdecydowana większość nauczycieli to zakute głowy, które pracę w szkole traktują jak pracę w fabryce, gdzie przychodzi się na osiem godzin, gdzie niczym przesuwanie śrubek na taśmie produkcyjnej - rutynowo klepie to samo cały czas.
Koval napisał: |
To pisanie, że jako nauczyciel można pracować w szkole, dawać korepetycje, przygotowywać do matury i pracować w szkole prywatnej wymaga sprostowania. Owszem można, ale co to za robota?
(...)
Druga sprawa. Zarobki nauczycieli. Bardzo wkurzające jest to, że ciągle słychać o nich i ich domaganiu się podwyżek (tzn. nauczyciele ciągle domagają się podwyżek, nie zarobki). W dodatku w najgorszy możliwy sposób, czyli całkowite równouprawnienie pedagogów. Jasne, zarabiają mało. Jak większość zwykłych śmiertelników.
(...)
Z tymi wakacjami i wszelkim wolnym to racja. Nie znam innego takiego zawodu, w którym byłoby tyle wolnego(...) |
W pełni się zgadzam. Jednak skrajną głupotą jest tu wspominana przeze mnie karta nauczyciela. Niech nawet sobie zarabiają dużo i niech mają wolne. Praca jest stresująca, to niech odpoczywają i mogą zarabiać więcej, ale żeby to się przekładało na efekty. W końcu posyłając dziecko do szkoły raczej oczekuje się, że wyrośnie na bardzo mądrego człowieka, który dużo zarobi i będzie szanowany. Taka "inwestycja" chyba się opłaca. Tymczasem jednak mnóstwo nauczycieli jakich poznałem po prostu zniechęca do wszelkiej nauki. Wszystko traci celowość, nieważne jak bardzo się postarasz - i tak cie zgnębi, inna osoba jest dla niego bardziej sympatyczna i za zerowy nakład pracy dostaje dobre oceny. Najbardziej klarowne znane mi przykłady - nauczycielka polskiego z gimnazjum, która dawała same piątki córkom swoich znajomych, mimo że były przygłupawymi blacharami; naczycielka polskiego z liceum - żeńska szowinistka, u której facet automatycznie miał dwie oceny w dół ze wszystkiego, a dziewczyna zawsze dostała dodatkową pomoc i wiele innych jeszcze, w tym wspominani "pracownicy fabryki".
Aene d'Amarant napisał: |
(...)
Wśród moich kolegów blisko jedna trzecia to studenci z powołania. Dokształcają się już teraz, działają w kołach, fundacjach, prasie pedagogicznej, warsztatach terapeutycznych. |
Mam szczerą nadzieję, że powołanie nie przejdzie w rutynę i zastąpią oni tych, na których rodzice narzekają i mają ku temu powody (nie ukrywam, że zdarzają się dosyć często sytuacje typu "co złego, to nie moje święte dziecko, tylko nauczyciel", ale naprawdę jest w tym zazwyczaj ziarnko prawdy).
Procella napisał: |
Koval napisał: |
ale czy nie lepiej wybrać trudniejsze studia, pomęczyć się te kilka lat i potem zarabiać tyle samo (lub więcej) znacznie mniejszym nakładem sił, nerwów i własnego czasu? |
Studiować przez pięć lat coś, co mnie zupełnie nie interesuje, potem przez resztę życia wykonywać dobrą, ale nieubianą pracę... Jednak chyba nie skorzystam z takiej opcji.
Różni ludzie mają różne zainteresowania, różne marzenia, różne apiracje życiowe i zawodowe, różne hierarche wartości... Weź to pod uwagę. |
Też racja. Wyżej pisałem o nauczycielach jako nieudacznikach, których jest sporo i niestety tracą na tym nauczyciele z powołania m.in. przez to, że opinię o nauczycielach głównie kształtują ci gorsi, co zresztą widać po wypowiedziach.
Też zresztą nie mam zamiaru pracować w czymś, co mnie nie kręci. Brat mi polecał iśc na geologię, bo ponoć po niej dobrze płatna praca jest od razu po studiach i też sam z siebie chciałem iść na psychologię i wyspecjalizować się w reklamie. W obydwu bardzo dobre zarobki, ale wątpię czy mnie kręciłoby mierzenie wielkości pól uprawnych i odrzuca mnie teraz wszystko co związane z marketingiem.
@ Kara - krótko, zgadzam się.
Tak tylko dla wytłumaczenia - Jak najbardziej pochwalam nauczycieli z pasją i powołaniem, ale niestety oni są w zdecydowanej mniejszości, przynajmniej wśród obecnej kadry nauczycielskiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 9:58, 12 Wrz 2008
|
|
|
Hrabia
|
|
Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 2148
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnowskie Góry
|
|
W liceum miałem wspaniałego nauczyciela matematyki. Widać było, że lubi to, co robi. Na jego lekcjach nie sposób było się nudzić. Uczniów do tablicy wybierał losując ich - w pierwszej ławce siedziała tzn. maszyna losująca i za pomocą kostek się losowało delikwenta, do tego lekcje były pełne humoru, a jego hasełka stały się szkolna legendą
Miałem wspaniałych nauczycieli w liceum. Tylko nauczycielka historii była nijaka. Choć jest to szkoła publiczna, to uchodzi w regionie jako szkoła elitarna, jedna z lepszych w wojewódzctwie. I to było widać wśród nauczycieli, mieliśmy pasjonatów, którzy potrafili zainteresować lekcją. Miałem szczęście i tyle. Nie musiałem chodzić na korepetycje jak moi znajomi, maturę zdałem lepiej niż oni i jestem na lepszej uczelni niż oni.
Gimnazjum to była porażka.
Ale nauczyciel to nie wszystko. Nawet najlepszy nauczyciel nic nie zdziała, jak bachor nie będzie chciał się uczyć. Upada prestiż tego zawodu, traktuje się ich jako zło, utożsamiani są z indoktrynacją i ograniczaniem wolności. No ale kto powie tym dzieciom, co jest dobre, jak wyliczyć prędkość, dlaczego wulkany wybuchają i odpowie na inne pytania? Rodzice zwalają wszystko na szkołę, bo sami się boją wziąć odpowiedzialności za dziecko. Ojciec boi się powiedzieć nastoletniemu synowi, że nie należy wszędzie się wciskać, bo woli, żeby to powiedział nauczyciel, żeby zrobił to za niego. Potem zostaje dziadkiem w wieku 40 lat i trąbi, że edukacja seksualna w szkołach kuleje. Dziecko nie dostanie się na studia do Krakowa czy Warszawy na prestizowej uczelni?- winny jest nauczyciel, bo ktoś musi być winny...dziecko nie. Dobrze, że nie żyjemy w USA, bo jeszcze takiego nauczyciela czekałby proces o zniszczenie kariery nieudacznika. Musi być współdziałanie nauczyciela, rodziców i dziecka. Tego nie ma. Nauczyciele są sami.
Miałem przyjemność prowadzić kiedyś wykłąd w liceum i to nie jest nic przyjemnego, jeżeli w ostanich ławkach się olewa prowadzącego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 11:38, 12 Wrz 2008
|
|
|
Cień
|
|
Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś tam niedaleko Poznania
|
|
Aene d'Amarant- generalnie czy nauczyciel pracuje w hałasie to zależy tylko i wyłącznie od niego, bywają tacy u których jest cisza i to wcale nie dlatego, że uczniowe się boją, ale potrafi tak ciekawie poprowadzić lekcje i żyć w bardziej koleżeńskich układach z uczniami- takie zachowanie nauczyciela naprawdę się sprawdza i obie strony są zadowolone.
Co do podwyżek dla nauczycieli. oni chyba wcale nie mają tak źle w pracy, moja sąsiadka, a zarazem ciocia uczy polskiego w szkole i sama przyznaje, że ciężko w pracy nie ma, a z tego co widać finansowo też źle nie wychodzi na tej pracy.
tidesson- 100% racji kto wam powiedział, że jak skończycie studia, będziecie pracowali w wymarzonym zawodzie?
Przepraszam, że troche schodzę z tematu ale....
Zna ktoś z was kogoś kto zdawał maturę z histori sztuki? Bo tak sie zastanawiam czy jestem w stanie ją zdać skoro nie miałam takiego przedmiotu, a chciałam go wybrać jako 5 przedmiot.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 14:33, 12 Wrz 2008
|
|
|
Atropinowa panienka
|
|
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 2872
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/toruń
|
|
black queen napisał: |
takie [koleżeńskie] zachowanie nauczyciela naprawdę się sprawdza i obie strony są zadowolone. |
pod warunkiem, że nie trafi na chodzącą patologię, jak u mnie w gimnazjum, lub na uczniów w typie zawsze-byłem-tym-inteligentnym-gadułą jakich pamiętam z lo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 15:24, 12 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
O, jest i temat.
Amadi: Humanista zawsze kojarzył mi się Odrodzeniem i ówczesną koncepcją człowieka, czyli te wszystkie "człowiekiem jestem i nic co ludzkie...", "człowiek miarą wszechrzeczy" czy - najlepsze - "człowiek kowalem własnego losu". Za humanistę uważano kogoś wszechstronnie wykształconego i to zarówno w dziecinach ścisłych, jak i oczytanego czy elokwentnego. Taki Leonardo da Vinci. Obecnie nie dałoby się być taki "człowiekiem Renesansu" pełną gębą. Nauka zbyt poszło naprzód, technologia mknie jak lokomotywa i w ogóle zrobiło tak dużo wszystkiego, że nie sposób tego ogarnąć jedną głową. Czyli samo słowo de facto powinno umrzeć śmiercią naturalną.
Corpse: Racja. Mogę tylko powtórzyć, że informatyka w szkołach na ogół leży, a matma i fizyka stanowią początek wstępu do tego, co jest na studiach.
Exile: Mogę bronić tej tezy razem z Tobą. Co więcej, wydaje mi się, że nawet jeżeli trafi się jakiś solidny nauczyciel, to sam system szkolnictwa (w który przecież trzeba wniknąć, bo jak inaczej) mniej lub bardziej podcina skrzydła. Nie wiem czy trafiają się jeszcze pedagodzy pokroju tej z "Młodych gniewnych" czy "Stowarzyszenia umarłych poetów", którzy są w stanie iść zupełnie pod prąd. Prawdopodobnie obecnie to by nie przeszło.
Black: Niby trzeba być przygotowanym, że nie będzie się pracowało w zawodzie, ale dlatego też tak ważny jest wybór kierunku studiów. Coś w miarę uniwersalnego albo trafiającego w rynek i to tak, że w razie czego można się przestawić. Coś w tym guście, jak pisał Tid. Informatyk nie musi koniecznie pracować w Googlach czy Microsofcie. Teraz praktycznie każda szanująca się placówka czy zakład pracy potrzebuje kogoś, kto zna się na kompach czy sieciach (czy to bank, urząd, biblioteka, hipermarket, fabryka etc.). Podobnie jest z przedmiotami ścisłymi czy związanymi z medycyną.
Tak od siebie dodam, że naprawdę nisko oceniam prawo i prawników jako takich. Nasz "prześwietny" UJ, który jedzie na renomie już od dawna w rzeczywistości wcale nie jest pod tym względem jakąś wybitną uczelnią. I ciekawe, co ci wszyscy prawnicy robią po studiach? Przecież potrzeba jeszcze zrobić aplikacje, że o zostaniu prokuratorem czy sędzią nie wspomnę. I co? Wszyscy otwierają kancelarie?
Nastąpiła dewaluacja i spadek wartości wyższego wykształcenia. W tym całym systemie jest masa błędów i niedociągnięć. O nastawieniu dzieci pisał Corpse, ale wina jest właściwie po stronie każdego. Jeżeli wiadomo i widać gołym okiem, co się dzieje, to po co to trzymać? Kto ma interes w tym, że nie dokonuje się zmian na lepsze?
Proc wcześniej pytała, co by było, gdyby nie było chętnych na nauczycieli. Obecnie byłoby lepiej. Nauczycieli jest mnóstwo i nie mają co robić. Już pomijając problem przygotowania dziecka i zrażania go do niektórych przedmiotów, co się później ciągnie, to nawet polityka wyższych uczelni. Skoro tylu humanistów szuka pracy, to po co są takie nabory na studia? A zmniejszyć limit przyjęć o połowę i zobaczyć, co się będzie działo przez najbliższe pięć lat. Po co wciąż produkować ludzi, którzy potem mają takie kłopoty. Chyba tylko po to, żeby dać zarobić "pracownikom naukowym". Okropne.
EDIT: Aha, jeszcze odnośnie tego "przeszkalania". Pewnie, że można po studiach - bo tego wymaga praca - "podnosić swoje kwalifikacje" (jak to się ładnie nazywa) żeby mieć co wpisać w CV i trzaskać kursy na lewo i prawo (o czym pisał Corpse), ale czy naprawdę o to chodzi? To nie lepiej wybrać taką szkołę, a potem studia, żeby nie musieć tego robić? Nie lepiej wybrać coś takiego, co potem nie będzie wymagało jeszcze "docierania"? Raz, że to męczące. Dwa, że zajmuje czas. Trzy, że może być kosztowne. A cztery, że sprawia, że zaczyna się wątpić w sens ukończonych studiów - "to po co się tyle lat studiowało, skoro i tak trzeba samemu się jeszcze doszkalać?".
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Koval dnia Pią 15:33, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 15:37, 12 Wrz 2008
|
|
|
Wujek Samo Zło
|
|
Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
|
Cytat: |
Nastąpiła dewaluacja i spadek wartości wyższego wykształcenia. |
To akurat jest absolutnie celowy zabieg władz, zarówno polskich, jak i europejskich. Padła dyrektywa że "ma być więcej kilo obywateli z wyższym wykształceniem" to co mieli zrobić - przecież ludzie się nagle mądrzejsi nie staną na tyle żeby się ich np. 2x więcej dostało na studia i było w stanie je skończyć. Co im zatem pozostało jak nie obniżyć poziom? Sam często słyszę od zaprzyjaźnionych ćwiczeniowców, że każdy kolejny rocznik jest, za przeproszeniem, coraz głupszy. I nie dlatego że średnia inteligencji na planecie nagle zaczęła spadać, ale właśnie dlatego, że "ma być więcej kilo obywateli z wyższym wykształceniem". Jeszcze 10 czy 15 lat temu połowa tych ludzi w ogóle by się na studia nie dostała...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Amadi dnia Pią 15:38, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 15:56, 12 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
To po pierwsze. Po drugie - dotyczy to zwłaszcza naszego kraju - jest to spowodowane też zmianą ustroju. Za tego poprzedniego było wręcz odwrotnie: niewiele osób z wyższym wykształceniem, a za to sporo zwykłych pracowników fizycznych (górników, hutników etc.). I kiedy przyszła zmiana, ta słynna transformacja, to nagle się rzucono na studia. Żeby sobie niejako "odbić" za poprzednie. Dopiero teraz powstają niezliczone Wyższe Szkoły Nie-Wiadomo-Czego, które właściwie dają tyle, co byle kurs (a kosztują) albo mimo natłoku humanistów (wiadomo w jakim sensie) na rynku pracy nadal produkuje się ich na potęgę. I co ma potem robić taki magister? Ale liczy się, że jest, że ma dyplom i coś znaczy.
Ciekawe, kiedy w końcu się obudzą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 17:43, 12 Wrz 2008
|
|
|
Ciemność Absolutna
|
|
Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 868
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock / Toruń.
|
|
poziom się obniża również ze względu na to że obecnie mamy i niż i masę prywatnych szkół i studiów zaocznych, sama zauważyłam że o ile kiedyś, nawet kilka lat temu, dostanie się na studia dzienne było sporym wyróżnieniem o tyle teraz nie jest to specjalnie trudne [nie mówię o konkretnych kierunkach, które cieszą się ogromnym powodzeniem ale o dostaniu się w ogóle czy to na kierunek humanistyczny czy ścisły]...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|