Autor |
Wiadomość |
<
Szemrawisko
~
[wydzielony]O oświacie i edukacji
|
|
Wysłany:
Czw 17:01, 11 Wrz 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Kończymy offtopa i kładziemy się w śpiworki... Bo jak nie, to przyjdzie mroczny, zły, bezduszny nekromanta i zamieni Was w zombie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 17:01, 11 Wrz 2008
|
|
|
Cień
|
|
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś tam koło Poznania
|
|
w przedszkolach owszem brakuje miejsc, ale mówię tu o szkołach publicznych, które posiadają tzw zerówki. coraz więcej rodziców decyduje się żeby dziecko chodziło do przedszkola od 4 do 7 roku życia, a przygodę w szkole zaczęły od pierwszej klasy. dawno dawno temu było ciut inaczej bo zwykle bywało tak że do zerówki dzieci z przedszkoli przychodziły do szkoły.
co do tego że nauczyciele uczą w paru szkołach - szczerze mówiąc nie często się spotykałam z tym, o ile dobrze pamiętam katechetki emigrowały z gimnazjum do podstawówek i na odwrót no i nauczyciel WOKu tudzież muzyki.
ale nawet jeżeli - to moze pracuje po połowie etatu w dwóch szkołach? raczej o wiele więcej pieniędzy z tego nie ma, jeżeli w ogóle dostaje jakąś nadwyżkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 18:41, 11 Wrz 2008
|
|
|
Szarość Wieczorna
|
|
Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
ja tam matmę i fizykę baaardzo lubię oba te przedmioty przychodzą mi najłatwiej i będę zdawała je rozszerzone na maturze. Zastanawiam sie też nad chemią i biologią, ale byłoby trochę trudno biorąc pod uwagę liczbę godzin lekcyjnych - musiałabym się sama uczyć, ale niestety leniwiec ze mnie straszny .
Natomiast z polskim sprawy mają się gorzej. Razem z historią i geografią tworzy Świętą Trójcę Znielubionych.
Humanista ze mnie żaden
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 18:46, 11 Wrz 2008
|
|
|
Ciemność Absolutna
|
|
Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 868
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock / Toruń.
|
|
jaki offtop? przecież obecnie dyskusja toczy się w zakresie szkolnictwa co zawiera się w temacie a pogadankę na temat studiów też można podpiąć pod szkołę, co na pewno jest bardziej budujące niż pisanie kto ile ma dziś lekcji i o której kończy, bez zapoznania się nawet pobieżnego z postem znajdującym się wyżej.
zastanawiam się co to w ogóle znaczy "pełen etat" w szkole bo nie wydaje mi się aby jakiś nauczyciel pracował codziennie po 8 h tak jak się rozumiem określenie "pełen etat". w ogóle wątpię aby aż takie było zapotrzebowanie w ogólnokształcącym gimnazjum czy SP.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 19:14, 11 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
W takim razie niech będzie.
To pisanie, że jako nauczyciel można pracować w szkole, dawać korepetycje, przygotowywać do matury i pracować w szkole prywatnej wymaga sprostowania. Owszem można, ale co to za robota? Zasuwać na okrągło, padać z nóg po każdym dniu pracy i nie wiecznie nie mieć na nic siły. Jasne, pewnie gdyby tak to wszystko pozbierać, to trochę pensji by wyszło (choć nie przesadzajmy z tym), ale czy nie lepiej wybrać trudniejsze studia, pomęczyć się te kilka lat i potem zarabiać tyle samo (lub więcej) znacznie mniejszym nakładem sił, nerwów i własnego czasu?
Druga sprawa. Zarobki nauczycieli. Bardzo wkurzające jest to, że ciągle słychać o nich i ich domaganiu się podwyżek (tzn. nauczyciele ciągle domagają się podwyżek, nie zarobki). W dodatku w najgorszy możliwy sposób, czyli całkowite równouprawnienie pedagogów. Jasne, zarabiają mało. Jak większość zwykłych śmiertelników.
Problem w tym, że chcą takich samych podwyżek dla każdego nauczyciela. A jakie jest tłumaczenie? Że niby muszą się przygotowywać do lekcji. Pewnie, na ogół muszą. Ale co za pracę ma np. pan od wf'u, wos-u, wok-u czy dajmy na to bibliotekarka? Oni też się przygotowują? Śmiechu warte.
Z tymi wakacjami i wszelkim wolnym to racja. Nie znam innego takiego zawodu, w którym byłoby tyle wolnego. Wakacje i ferie to jeszcze nic. Wszelkie święta, dni wolne od nauki, wyjścia klasowe, wyjazdy i zielone szkoły. Ciekawe czy standardowy nauczyciel wyrabia w ogóle przeciętne 160 godzin miesięcznie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 19:39, 11 Wrz 2008
|
|
|
Ciemność Absolutna
|
|
Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 823
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Piekielnego Nieba
|
|
Koval napisał: |
Ale co za pracę ma np. pan od wf'u, wos-u, wok-u czy dajmy na to bibliotekarka? Oni też się przygotowują? Śmiechu warte.
|
A co TY sobie Koval myślisz, że nie?
Przecież nauczycielka wf-u zawsze przychodzi przygotowana na zajęcia.
W spódniczce, ew.dżinsach, ładnej bluzeczce, ew.dresie z wielkim znaczkiem 'Nike' - szyk musi być, wytipsowanych paznokciach, każdym włosem idealnie ułożonym - świeżo od fryzjera! A makijaż to co? Przeto zawsze nienagannie dokładny i nałożony przezornie bo dwie warstwy. Zdarzają się też półbuty na nogach i hajdu! Idzie potem z nami na boisko - siada na ławeczce i ogłąda swoje zadbane dłonie albo też ucina sobie pogawędkę z inną wuefistką mówiąc o braku wolnych miejsc u fryzjera i nowym nabytku odzieżowym Pani X.
Od czasu do czasu też wskaże pazurem kierunek w jakim mamy biegać albo wrzaśnie, że za wolno i czego my właściwie dyszymy? Po zaledwie 5 okrążeniach czterech boisk w pełnym słońcu? Przecież to dopiero początek!
Mało to argumentów przytoczyłam, że właśnie takim pracowitym i przykładym nauczycielom należą się podwyżki?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Moriah dnia Czw 19:40, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 19:55, 11 Wrz 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Jeśli pozostaniemy przy nauczycielach, niech Wam będzie . Ale o studiach to topik jednak nie jest i póki go nie rozszerzymy, prosiłabym jednak o trzymanie się zakresu szkolnych murów i tematyki "okołonauczycielskiej", nie wszystkich studiów i perspektyw lub ich braku.
@Koval - bez urazy, ale chyba nie wiesz, o czym piszesz .
"Zasuwać na okrągło, padać z nóg po każdym dniu pracy i nie wiecznie nie mieć na nic siły. Jasne, pewnie gdyby tak to wszystko pozbierać, to trochę pensji by wyszło (choć nie przesadzajmy z tym), ale czy nie lepiej wybrać trudniejsze studia, pomęczyć się te kilka lat i potem zarabiać tyle samo (lub więcej) znacznie mniejszym nakładem sił, nerwów i własnego czasu?"
1. Po pierwsze - piszesz tak, jakby ta chora sytuacja była normą. Normą byłoby, gdyby za godziwe wynagrodzenie nauczyciel nie musiał biegać od szkoły do szkoły, na kółka zainteresowań i korepetycje, żeby zarobić, tylko miałby stały, pewny etat, pozwalający mu dobrze przygotować zajęcia.
"Problem w tym, że chcą takich samych podwyżek dla każdego nauczyciela. A jakie jest tłumaczenie? Że niby muszą się przygotowywać do lekcji. Pewnie, na ogół muszą. Ale co za pracę ma np. pan od wf'u, wos-u, wok-u czy dajmy na to bibliotekarka? Oni też się przygotowują? Śmiechu warte."
2. Suuuper. Argument, że jaki wszyscy zarabiają mało, to i nauczyciele mogą mało zarabiać, bo wszyscy. Świeeeetne. Czyli lekarze i prawnicy (studia mają owszem, nieliche) to nadludzie? Albo techniczni?
Druga sprawa: słuchaj, to że sobie jakiś przedmiot lekceważyłeś w szkole, albo był/jest on powszechnie lekceważony, nie oznacza, że dany przedmiot jest gorszy i nauczyciel go nauczający ma zarabiać mniej. Co innego liczba godzin, to może być miernik, jednak znów niska liczba godzin przedmiotu X nie oznacza, że ten przedmiot na to zasługuje. Tak się składa, że w Polsce mało który uczeń planujący karierę artystyczną czy sportową może otrzymać choćby minimalne wsparcie w szkole, a do matury z historii sztuki czy tańca uczniowie zakuwają sami, bo nie ma ich kto przygotowywać.
3. Opracowywanie zajęć wymaga przestrzegania pewnych reguł. Owszem, często łamanych. Ale czy mówimy o normie, czy patologii? Bo wg normy pracowity nauczyciel z powołaniem ma naprawdę co robić i po lekcjach.
4. Tyle wolnego ma swą cenę. Nauczyiele pracuje w wiecznym hałasie, jest o 50% bardziej narażony na choroby aparatu głosowego, ciąży na nim odpowiedzilanośc nie tylko za program, ale i za prawnie niedorosłe jednostki. Stres serwują mu wszyscy, jak tylko mogą: dyrekcja, uczniowie, rodzice, media, opinia publiczna plus tłumy zgryźliwców uważających, ze to takie łatwe. Wiesz, dla kogoś z umysłem ścisłym matma będzie prosta, a ktoś inny z kolei nie będzie mógł zaliczyć teorii pedagogicznej.
Według takiego mniemania wszystkie jednostki mające problemy ze studiami pedagogicznymi są ułomne, tak? To masz na myśli?
Wśród moich kolegów blisko jedna trzecia to studenci z powołania. Dokształcają się już teraz, działają w kołach, fundacjach, prasie pedagogicznej, warsztatach terapeutycznych. I współczuję im takich przyszłych rodziców-malkontentów, którzy tylko potrafią wytykać palcami, bo wszystkie rozumy rzekomo pojedli. Polacy są wiecznymi "niemowlętami oświaty" - tylko dać im cyca ssać Złotej Mateczki fortuny, bo sami nic nie zrobią. Więc nauczycielom taka postawa roszczeniowa się udziela. Lekarzom, górnikom, pielęgniarkom, wszystkim.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 20:00, 11 Wrz 2008
|
|
|
Ciemność Absolutna
|
|
Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 868
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock / Toruń.
|
|
podobnie wspominam swoje 'lekcje' wfu
Koval, przyznaję Ci sporo racji. tyle tylko że:
Koval napisał: |
ale czy nie lepiej wybrać trudniejsze studia, pomęczyć się te kilka lat i potem zarabiać tyle samo (lub więcej) znacznie mniejszym nakładem sił, nerwów i własnego czasu?
|
nie spotkałam się jeszcze z tabelką która mierzyłaby w jakieś porównywalnej skali stopień trudności i od razu kalkulowała wysokość zarobków. nie wiem czy warto kierować się podsłuchanymi opiniami bo są po prostu gówno warte, czasem studia wyglądają inaczej niż wyglądać miały, z tymi zarobkami też różnie bywa bo różnie w życiu bywa i można dołączyć do grona bezrobotnych po teoretycznie świetnie rokujących studiach, dyplom nie zawsze wystarcza żeby zdobyć wymarzoną pracę.
poza tym, są ludzie którzy na etapie studiów chcą rozwijać swoje zainteresowania zamiast się "męczyć", nie myśląc "co potem" i nie należy ich wcale za to winić. grunt, żeby każdy robił to w czym jest dobry i się spełnia, bo jakoś nie wyobrażam sobie że mogłabym się męczyć na takiej dajmy na to informatyce bo to była by wręcz katorga i nie zmarnowane kilka lat tylko męka przez resztę życia, zakładając że potem robi się to w czym się kształci, chyba że jednak polubiłabym swój hipotetyczny fach choć na to raczej nikła nadzieja by była
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Monique dnia Czw 20:03, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 20:12, 11 Wrz 2008
|
|
|
Czarna Kucharka
|
|
Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 2630
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bielsko-Biała
|
|
Właśnie. Ulubionym zagadnieniem mojej cioci na studiach była wytrzymałość materiałów, co zresztą wykorzystywała w zawodzie. Dla kogoś to może być przyjemne i choć nigdy się nie dowiem, cóż to, to ponoć trudne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 20:32, 11 Wrz 2008
|
|
|
La Figlia Della Tempesta
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 6265
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Koval napisał: |
ale czy nie lepiej wybrać trudniejsze studia, pomęczyć się te kilka lat i potem zarabiać tyle samo (lub więcej) znacznie mniejszym nakładem sił, nerwów i własnego czasu? |
Studiować przez pięć lat coś, co mnie zupełnie nie interesuje, potem przez resztę życia wykonywać dobrą, ale nieubianą pracę... Jednak chyba nie skorzystam z takiej opcji.
Różni ludzie mają różne zainteresowania, różne marzenia, różne apiracje życiowe i zawodowe, różne hierarche wartości... Weź to pod uwagę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Procella dnia Czw 20:39, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 20:36, 11 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Moriah: Dokładnie o to mi chodzi. Ja pamiętam moich nauczycieli z gimnazjów, to wf -y wyglądały tak, że gość rzucał nam piłkę i "grajcie sobie". On w tym czasie zajmował się swoimi sprawami. Znacznie lepiej było na studiach (wf już skończyłem), bo tutaj faktycznie nas czegoś uczyli, nie sama gra, ale teoria - że się tak wyrażę - również.
Teska: Nie, to zasuwanie to nie jest norma, ale nawiązałem do postu Monique, która o tym napomknęła. Nauczyciel obecnie nie jest w stanie porządnie zarobić, a gdyby chciał, to zostaje mu właśnie to, o czym Monique pisała, a ja tylko powtórzyłem.
Tak. Skoro wszyscy mało zarabiają, to niby dlaczego WŁAŚNIE nauczyciele mają być tą szczególną grupą, która ma większe zarobki? Albo zmienić system albo inaczej to rozplanować, bo jak oni by dostali, to zaraz się odezwą inni: "no jak to? to tamci dostali, a my nie?", a po nich następni. Wyraźnie widać, że na to nie ma pieniędzy i potrzebna jest inna droga.
Tak po raz drugi. Jeżeli jakiś przedmiot w szkole jest w mniejszym wymiarze godzin albo na przykład nie jest przedmiotem maturalnym, to uczący go nauczyciele powinni odpowiednio mniej zarabiać. Co ma do roboty taki nauczyciel od PO? Ani nikt nie zdaje z tego matury ani to się nigdzie potem nie liczy, a zajęć to jest jedna godzina w tygodniu. I co? Taki gość ma zarabiać tyle samo, co polonista czy anglista, którzy wypruwają nieraz z siebie flaki (że się tak obrazowo wyrażę..) żeby przygotować klasę do matury, a w czerwcu przychodzą wyniki i "oj, coś pan/pani słabo przygotowała do tej matury..". Tak samo z wuefistami, bibliotekarkami w szkole czy nauczycielami innych śmiesznych przedmiotów. PS. Ja sobie nie bimbałem na żadnym przedmiocie w szkole, wiem jak to wygląda.
Przebywanie w hałasie? Zdzieranie gardła? Stres? Daj spokój. W hałasie to przebywa spora część mieszkańców miast, a stres i zmęczenie towarzyszy każdemu. Z tym darciem się to też jest tak, że można ustawić sobie klasę bez krzyków i wrzasków. Wcale nie trzeba narażać gardła.
Nie uważam, że osoby ze studiami pedagogicznymi są ułomne (bo o to chyba pytasz). Po prostu - skoro wszyscy tak świetnie sobie zdają sprawę z tego, co ich czeka po studiach, jakie wybrali - dlaczego je wybierają? Naprawdę nie mają świadomości, że robią sobie krzywdę? To jak parcie na siłę do przodu, mimo wszystko i mimo wszystkim (w tym negatywnym sensie). Przecież widać po wypowiedziach, że wszyscy wiemy w czym rzecz. No, ale właśnie. Wszystkiemu winna szkoła i podejście nauczycieli, którzy nie potrafią uczyć. Potem taki uczeń sam idzie na nauczyciela i robi to samo. Kółko się zamyka.
I na koniec: nie jestem malkontentem. Ba, mało kiedy na coś tak naprawdę narzekam. Po prostu pewne rzeczy trzeba powiedzieć. Zresztą, nie wydaje mi się żebym był tu jakąś świętą krową i są osoby, które - przynajmniej częściowo - podzielają moje zdanie.
EDIT: A zapomniałbym o Tobie, Monique. Oczywiście masz rację. Jeżeli ktoś wybitnie tego nie trawi, to nie musi się aż tak zmuszać. Sęk w tym, że są inne kierunki, nawet techniczne, które nie należą do bardzo ciężkich. Nie trzeba od razu demonizować.
EDIT 2: Jasne, kiedyś też tak myślałem. Ale okazuje się, że w cenie są te mniej przyjemne kierunki i to właśnie z nich (w większości) jest najlepsza kasa. Tak, tak, wiem, że nie powinno się przeliczać wszystkiego na pieniądze i podchodzić materialnie do życia, ale za coś trzeba kupić mieszkanie, wyżywić rodzinę (dzieci to bardzo drogie hobby) i żyć na poziomie. Bo chyba każdy tego chce? Wyuczyć się, zarobić i mieć spokój na stare lata.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Koval dnia Czw 20:44, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 20:47, 11 Wrz 2008
|
|
|
La Figlia Della Tempesta
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 6265
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Koval napisał: |
Przebywanie w hałasie? Zdzieranie gardła? Stres? Daj spokój. W hałasie to przebywa spora część mieszkańców miast, a stres i zmęczenie towarzyszy każdemu. Z tym darciem się to też jest tak, że można ustawić sobie klasę bez krzyków i wrzasków. Wcale nie trzeba narażać gardła. |
Ale np. jeżeli klient informatyka popełni samobójstwo, nikt nie będzie dopatrywał się w tym jego winy. Natomiast winy nauczycieli będzie szukał każdy.
Ze względu na układy rodzinne obracam się wśród nauczycieli (a i sama pewnie w końcu do tej grupy dołączę) i widzę, jak stresująca - także pod względem emocjonalnym - jest to praca (o ile jest to dobry, zaangażowany nauczyciel, a wyobraź sobie, że tacy też są).
Koval napisał: |
Nie uważam, że osoby ze studiami pedagogicznymi są ułomne (bo o to chyba pytasz). Po prostu - skoro wszyscy tak świetnie sobie zdają sprawę z tego, co ich czeka po studiach, jakie wybrali - dlaczego je wybierają? Naprawdę nie mają świadomości, że robią sobie krzywdę? To jak parcie na siłę do przodu, mimo wszystko i mimo wszystkim (w tym negatywnym sensie). Przecież widać po wypowiedziach, że wszyscy wiemy w czym rzecz. No, ale właśnie. Wszystkiemu winna szkoła i podejście nauczycieli, którzy nie potrafią uczyć. Potem taki uczeń sam idzie na nauczyciela i robi to samo. Kółko się zamyka. |
A gdyby nikt nie decydował się zostać nauczycielem... jak to sobie wyobrażasz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 20:50, 11 Wrz 2008
|
|
|
Cień
|
|
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś tam koło Poznania
|
|
może Wy się napotkaliście na takich włefistów. ja mam takiego nauczyciela, który pokazuje każde ćwiczenie, dokładnie planuje zajęcia a poza tym organizuje zawody, wyjazdy, rajdy, spływy kajakowe etc. to co, w takim razie dlatego że on jest włefistą to jemu się nie należy podwyżka? moim zdaniem nawet bardziej niż np. pewnej chemicy, która mydli oczy rodzicom, że nie robi dodatkowych lekcji chemii bo 'nie może się dogadac z uczniami' jak to gówno prawda bo tak naprawdę się jej nie chce. ale dlatego, że się męczyła zapewne bardziej na uniwersytecie to jej się bardziej należy podwyżka?
nie można obiektywnie stwierdzić komu należy się podwyżka. ile nauczycieli, tyle zachowań. jak już mówiłam, moga być tacy, którzy mimo że prowadzą zajęcia miłe i przyjemne to robią dużo rzeczy dla uczniów i widaą po nich że sa nauczycielami z powołania, ale mogą być nauczyciele (za przeproszeniem) poj**y, którzy przychodzą na zajęcia, nie wiedząc co robili na ostatnich, co chwile mylą się w zadaniach a uczniowie muszą chodzić 2 razy w tygodniu na korepetycje bo z lekcji nic nie wiedzą. szara prawda, ale tak jest
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 20:58, 11 Wrz 2008
|
|
|
Hrabia
|
|
Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 2148
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnowskie Góry
|
|
Zachowujecie się tak, jakby skończone studia od razu dają wymarzona pracę.
NIE!
Ukończenie studiów, nieważne jakich, nie gwarantuje pracy. To, że ma się mgr lub mgr inż. przed nazwiskiem niewiele da, jeżeli nie zadacie sobie trudu wybicia się z tłumu, zrobienia czegoś, na co inni nie wpadli lub boją się zrobić. Racja, z takim papierkiem to łatwiej znaleźć pracę, bo przecież o to chodzi, żeby wyzywić rodzinę, mieć dom, utrzymywać druga połówkę i ewentualne dzieci i mieć jeszcze coś dla siebie, żeby mając 50 -60 lat nie powiedzieć sobie, że nic nie miało się z życia.
Przykład: moja informatyka. Wszędzie się mówi, że absolwenci są rozchwytywani przez firmy. Ale wystarczy wziąć niepopularną specjalizację i już można być przez jakiś czas bez pracy. Teraz w modzie są programiści aplikacji webowych i biznesowych oraz administartorzy sieci. A jak ktoś wybierze sobie np. interaktywną grafikę 3d, bardzo wąską i mało popularną specjalizację, którą to zamierzam wziąć? Trzeba się wybić, i tyle. Mieć plan na życie. Studia ułatwiają, ale nie dają gotowego rozwiązania. Pójście z prądem, z modą jest krótkoterminową inwestycją w samego siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 21:05, 11 Wrz 2008
|
|
|
Malk Content
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 356 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów
|
|
Najczęściej studia nauczycielskie dostają się osoby, które w ogóle o tym zawodzie nie myślą. Wszak jak brzmi powiedzenie: "Obyś cudze dzieci uczył". To potwornie niewdzięczny zawód i najczęściej ludzie decydują się na jego wykonywanie, bo takie otrzymali przygotowanie na studiach, które były dla nich ciekawe/lub na takie tylko się dostali.
A dlaczego takie studia, a nie inne? Nie wszyscy chodzą do szkół w dużych miastach i nierzadko mają wybór miedzy liceum kiepskim a niewiele lepszym.
Nauczyciel-rzemieślnik potrafi sprawić, że się znienawidzi przedmiotu. Przyniesie nudę i zniechęcenie.
Nauczyciel-pasjonat danej materii zapozna z wieloma ciekawostkami, jego lekcje będą ciekawe. Ale wyniki na egzaminie już nie bardzo.
Często też pojawiają się niekompetentni nauczyciele, którzy poprzez same swoje metody spowodują większe straty niż zyski.
Gdy matematyk, nauczyciel fizyki nie potrafi stopniować trudności przykładów i to, co łatwe pokazuje na lekcji, co trudne zadaje do domu. Gdy historyk każe opracowywać temat z podręcznikiem przez całą swoja pracę. Gdy nauczyciel niemieckiego prowadzi naukę przed odtwarzanie wzorów i zakuwanie dialogów na pamięć.
Czego więc oczekiwać?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Czw 21:07, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|