Katolicyzm? - Gotyk-Forum.pl

Alice in Gothland

A ja z każdym dniem coraz mniej...[ale nie powiem, na Lednicy nie było źle Grey_Light_Colorz_PDT_06

].

Nowopowstały

Moja wiara? Obumarła kilka lat temu, z czego ciesze sie niepomiernie. Jeśli czegoś żałuję, to tylko tego, że jako osoba wychowana w katolickiej rodzinie przez kilkanaście lat swojego życia dawałam się wodzić za nos.
Ogólnie rzecz ujmując, wszystkie formy zorganizowanej religii uważam za jedną wielka ściemę (a i ta niezorganizowana na ogół nie sprawia wrażenia przemyślanej). Katolików jednak "lubię" szczególnie - cóż bym poczęła bez tej ich uprzejmości i tolerancji dla moich poglądów! Grey_Light_Colorz_PDT_18

Aksamitna Mgiełka

Wtrącę słówko. Może ja się nie znam, ale według mnie stopień "bycia wodzonym za nos" zależy w duzej mierze od podejścia wierzącego. Jeśli jest to wiara powierzchowna i polegająca głównie na wypełnianiu rytuałów, których się nie rozumie, i dawaniu na tacę, to faktycznie można mówić o wodzeniu. Wiara, zdaje się, o ile jest dobrze pojmowana, nie musi być ogłupiająca, chociaz do dobrego pojmowania wiary trzeba mieć predyspozycje charakterologiczno-genetyczno-poglądowe.

Nocny Łowca

Niby tak, ale danie się wodzić na sznurku jest jakby wpisane w katolicyzm.
Cała ta odmiana chrześcijaństwa została zbudowana na kłamstwach, manipulacji, polityce i biznesie. Jeśli ktoś zamiast wypełniać puste rytuały i dawać na tacę zacznie rozumieć... cóż, Luter też tak zrobił Grey_Light_Colorz_PDT_01

Nowopowstały

Gothabello: tak, masz rację, dużo zależy od konkretnej osoby. Nie zgodzę się natomiast z tym, że chodzi o samą wiarę, bo nawet ta głęboka i przemyślana nie zabezpiecza przed manipulacjami. Ba, moim zdaniem jest wręcz przeciwnie - jeśli komuś bardzo zależy, łatwo jest nim sterować. Bywa czasem i tak, że nawet jeśli ktoś wierzący dochodzi do własnych ciekawych wniosków, to albo odrzuca je bojąc sie rzekomej kary bożej za herezję (ha, ha, ha...), albo kieruje się opinią bliskich mu osób dbających o to, by nie "zbłądził". Tak to niestety działa, że człowiek kieruje sie czasem opinią tych, którym ufa - a katolicka (i pewnie nie tylko) społeczność bardzo dba o to, aby jednostek nieprawomyślnych było jak najmniej.
No cóż, może i jestem nieco uprzedzona, ale wynika to tylko z tego, że wiem jak ta impreza wygląda od środka Grey_Light_Colorz_PDT_46

Aksamitna Mgiełka

Człowiek jest poddawany manipulacjom na każdym kroku, czy to przez znajomych, czy to przez reklamę, czy to przez media. To nieodłączna część życia. I ma czasem pozytywne efekty, bo człowiek zmanipulowany może nie zrobić czegoś głupiego. Manipulacja religijna może mieć zarówno pozytywne, jak i negatywne efekty, zależy, kto manipuluje i po co.

Już bardziej mnie wkurza, jak ludzie dają sobą manipulować mediom - jedna wiadomość, że ktoś tam kogoś zabił, i juz rozwścieczony tłum najchętniej by zlinczował winnego, chociaż tak naprawdę nie ma bladego pojęcia o szczegółach sprawy.

Nowopowstały

Nie sposób zaprzeczyć, ze z manipulacją spotykamy się na (prawie) każdym kroku. Nie bardzo jednak rozumiem, dlaczego częstość występowania miałaby w jakikolwiek sposób wpływać na złagodzenie oceny zjawiska. Manipulacja najczęściej ciągnie za sobą negatywne skutki, gdy chce się kogoś przekonać do czegoś pozytywnego to okazuje sie ona raczej niepotrzebna (na ogół).
Z mediami jest taki problem, że maja wielki zasięg i faktycznie są zdolne podrywać do działania całe tłumy. To, że ludzie się na to nabierają, świadczy jednak o bezmyślności - smutne to trochę.

Druid

La Figlia Della Tempesta

To nie jest temat o manipulacji. Mam wrażenie, że taki się po forum plącze, jeżeli nie, załóżcie sobie Evil or Very Mad

Nowopowstały

Warto jeszcze wspomnie o ateistach i cyklistach, wtedy będzie komplet
Swoją drogą, niezły żart z tymi "niezależnymi mediami". Grey_Light_Colorz_PDT_19

Uch.. teraz widzę, że moja poprzednia wypowiedz wygląda trochę tak, jakbym niepotrzebnie dramatyzowała. A ja tylko chciałam napisać, że ludzie dadzą sobie wcisnąć każdy kit. Grey_Light_Colorz_PDT_18

Jasność

Większość osób z pewnością zrozumiała twoje intencje.

Ja byłam wychowana na katoliczkę...chrześcijanką zostałam do tej pory. Wierzę w Trójce Świętą, Matkę Boską..."Modlę się" czyli po prostu rozmawiam bądź medytuje kiedy mam potrzebę, a nie co niedzielę czy kiedy tam mi ktokolwiek każe...Kultu świętych nie uznaję, podobnie jak instytucji Kościoła, mimo iż na msze chodzę...Chyba tylko po to, by nie zapomnieć, jak wiele różni tą wiarę od mojej, by móc ją wciąż na nowo konfrontować z własnymi przekonaniami...To pomaga mi je lepiej określić, gdyż wciąż co jakiś czas przechodzą metamorfozy pod wpływem rozmaitych refleksji...

Obecny kościół katolicki to już tylko jednostka czysto polityczno-gospodarcza i coraz większy szum w mediach... i mimo wszystko wydaje mi sie, że w postaci bezkrytycznej przyjmują go tylko osoby niezdolne do wyłamania sie z masowego toku myślenia...Co oczywiście nie znaczy, że wyznawców katolicyzmu traktuje jako bezmyślne ofiary komercji...Nie szufladkuję nikogo, po prostu twierdzę, że to jakby najbardziej "standardowa" religia, którą większość osób wyznaje niemal automatycznie, jako przejętą od rodziców bądź opiekunów i zakorzenioną przez środowisko

Czarny Mentor

Jestem katoliczką wierzącą i praktykującą...
I nie wstydzę się tego.

Pozdrawiam.

Półcień

Nie masz czego się wstydzić Angie, na forum jest więcej osób wierzących (czyt zmanipulowanych według niektórych). Ja osobiście mogę tylko współczuć tym których skrzywdzono w ten sposób że mają tak spaczone zdanie na temat wiary katolickiej/chrześciańskiej. Mieli zapewne do czynienia z bardzo niesympatycznymi klechami, którzy nawijali ciągle o polityce(ew. mówili jakie to jest zajebiste radio maryja). Ja na szczęści nie miałem przyjemności spotkać takich i całe się z tego bardzo cieszę. I tak - też jestem wierzący.

Mistrz Gry

Co do tych niesympatycznych klech to coś w tym jest, bo ostatnimi czasy jakoś więcej nauczycieli religii w szkołach, którzy mają życiowe podejście do młodzieży i wcale nie każą im tam wkuwać nie-wiadomo-czego tylko faktycznie próbują obiektywnie objaśnić trudne zagadnienia.
Ja osobiście bardzo miło wspominam religię w liceum. Szkoda tylko, że nic nie wyszło z wprowadzenia przedmiotu "etyka" jako alternatywy dla niechcących uczęszczać na tą pierwszą (zawsze mnie ciekawiło dlaczego nastolatki nie chcą na nią chodzić.....).

La Figlia Della Tempesta

A ja z kolei słyszę o katechezie w szkole takie historie, że włos mi się jeży na głowie. Nie jestem niestety upoważniona do opisywania tego... Więc zależy. A co do tego, że pojawiają się nauczyciele religii z życiowym podejściem - ja mam ostatnio wrażenie, że jest coraz gorzej.