Autor |
Wiadomość |
<
Psychologia i socjologia
~
Trudne relacje z rodzicami [wydzielony]
|
|
Wysłany:
Nie 22:46, 17 Sie 2008
|
|
|
Zmierzch
|
|
Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
|
|
czytając wypowiedzi niektórych, naprawdę nie wiem, czy moje dzieciństwo i obecny stan rzeczy w domu to nie jakiś fenomen... przy czym myślę, że w słowach poniżej znajdzie się i kilka wskazówek dla rozgoryczonej fleur.
jak byłam mała, nieraz dostałam po tyłku. jak coś wybitnie przeskrobałam, albo brat zwalał winę na mnie (starszy - bywa). jednak na etapie lat.. nie wiem? 4? 5 lat? etap kar "ręką po tyłku" (nigdy paskiem od spodni, ani czym innym) się skończył. a w następnych latach wykształcił się pewien naturalny związek pomiędzy mną i rodzicami. nie miałam zakazów, szlabanów, ani kar. nigdy, ani matka, ani ojciec, nie zwyzywali mnie, ani nie obrażali. owszem, czasem były kłótnie i krzyki, ale miało to normalne granice, gdzie nie fruwały wyzwiska, czy talerze.
jasne, nieraz zamykałam się w pokoju bucząc, że moja matka jest niesprawiedliwa, bo coś mi kazała zrobić, albo nie przyznała mi racji. ale nigdy nie trzaskałam drzwiami w oburzeniu, ani nie tupałam nóżką. zawsze można było poprosić o coś, czego się chciało (gimnazjum, wakacje, impreza z alkoholem dla kolegów - ok, byle w graniach przyzwoitości). papierosy odkąd pamiętam leżały zawsze w kuchni, a i alkohol miał swoje miejsce na stojaku. kiedyś padły takie znamienne słowa, że "gdybym palić chciała, to przecież już bym paliła, bo to leży" - nie było to w gniewie, ani w kłótni, tylko jakoś podczas rozmowy o "czymś-tam". matka po krótkim namyśle przyznała mi rację. i nie paliłam. zresztą używki były/są tu na zasadzie: jak chcesz, to próbuj, ale na własną odpowiedzialność.
a teraz zdarza się, iż Rodzicielka (nałogowiec tytoniowy) puka do mojego pokoju wieczorem z pytaniem: "a masz te wiśniowe cygaretki jeszcze?". jak mam, to daję, nic niezwykłego. poruszał ktoś tu temat pieniędzy. nigdy nie byłam inwigilowana pod tym względem. dostaję swoje "kieszonkowe" i praktycznie mogę je przewalić na co chce - pamiętając (!) że kieszonkowych nagle cudownie nie przybędzie, jak zrobię wielkie oczy. więc jak przewalę wszystko na dwa wypady z domu, to już moja sprawa, więcej po prostu nie wyjdę (do następnej "wypłaty")
stąd też ośmielę się powiedzieć, gdzie jest clou sprawy - otóż (moja droga fleur) w ZAUFANIU. to takie czarodziejskie słowo, prawda? a tyle przez nie problemów. teraz mam te przysłowiowe lat 18, po nocy mogę się szlajać, właściwie gdzie chcę, oczywiście wskazane jest, by powiedzieć "mamo, dziś mogę nie wrócić na noc, bo się spotykamy ze znajomymi". w takich sprawach nigdy nie kłamałam, bo nie miałam w tym interesu. poza tym - po co niby? i co to da?
alkohol? pierwszy raz rzygałam po nim w domu, blokując na całą noc łazienkę. rodzice o tym wiedzieli. i oto poznałam granice swojego organizmu do tego stopnia, że u rodzicieli nabija się "kolejny punkt" - bo skoro już wiem, jak mało przyjemnie się to kończy, to nie mam zamiaru tego powtarzać. to była bardzo ciężka noc. i niewygodna, bo zdecydowanie wolę podchmielona iść spać w pościeli, niż na podłodze w łazience.
więc już naprawdę nie wiem... czy jestem jakimś białym krukiem w ówczesnym świecie?
a fleur, mój Kwiatuszku, spróbuj kiedyś ZASŁUŻYĆ na szacunek Rodziców. zobaczysz, że z nimi też można żyć. chyba, że Ci się zwyczajnie nie chce i wolisz się użalać.
jeśli tak, to winszuję.
jakby to napisał znajomy:
Kel'Thuz napisał: |
zbiłem wszystkie Twoje argumenty, możesz iść do domu |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Frustra Saeva dnia Nie 22:52, 17 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 0:51, 18 Sie 2008
|
|
|
Druid
|
|
Dołączył: 14 Kwi 2007
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Krakow
|
|
Kolejny temat gdzie gwiazda i kluczowa postacia wokol ktorej kreci sie cale zagadnienie jest nasza fleur. Ja bym sie nie produkowal az tak bardzo w moralizowaniu, bo moze wlasnie w tym jest przewrotny cel
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 0:52, 18 Sie 2008
|
|
|
Szarość Wieczorna
|
|
Dołączył: 15 Gru 2007
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Toruń
|
|
Masz racje jak ktoś nie chce i tak nie posłucha.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 11:24, 18 Sie 2008
|
|
|
Noc Bezgwiezdna
|
|
Dołączył: 26 Cze 2008
Posty: 590
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Puławy
|
|
No tak, chociaż z drugiej strony mi takie "mądre zdanie starszych" jakbym była na miejscu fleur troszkę dało do myślenia i zastanowiłabym się poważnie nad swoim zachowaniem i relacjami z rodzicami.
Bo pamiętaj droga fleur - nic nie trwa wiecznie i kiedyś jak zabraknie bliskich możesz mieć ogromne wyrzuty sumienia, że tak ich traktowałaś... Nie, żebym komuś życzyła - po prostu taka jest rzeczywistość. Sama mam wyrzuty sumienia, że byłam wredna i arogancka i nawet nie zdążyłam pewnej Osoby przeprosić zanim... Z tym, ze wtedy byłam małym, zadufanym w sobie dzieciakiem, które kłóciło się ze wszystkimi ile wlezie i uważało, że jest pępkiem świata...
Dużo osób napisało, że relacje z rodzicielami zależą w dużej mierze od nas samych. Racja. Rodzice myślą, że jestem wobec ich próśb ok = oni są dla mnie ok. Z nikim się tak dobrze nie dogaduję jak z Mamą, albo z Tatą, co innym niekiedy nie wychodzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 14:26, 18 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 1141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Solec Kujawski
|
|
Ofelia napisał: |
Masz racje jak ktoś nie chce i tak nie posłucha. |
Możliwe, ale nie ma sensu skreślać kogoś od razu. Bo to może właśnie czyjaś wypowiedź zmieni komuś nastawienie do życia.
Chciałam jeszcze nawiązać do zaufania rodziców. Trudno je wypracować, ale bardzo łatwo stracić. Sama tego doświadczyłam: zachciało mi się buntować, przestałam przychodzić na czas do domu i nikt nie wiedział, gdzie jestem. Teraz wiem jakie to było nieopłacalne... A naderwane zaufanie ciężko było odbudować, ale jest to możliwe. Mi się udało...
Jestem pewna, że jeśli obie strony tego chcą, to każdy da radę..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 23:14, 18 Sie 2008
|
|
|
Półcień
|
|
Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Cóż, ja o ile mi się wydaje jestem w wieku zbliżonym do Fleur, i owszem, często do tej pory pokazuję 'pazury', tracąc przez to i tak już minimalne zaufanie rodziców... Choć bardzo chciałabym je odbudować, nie wiem jak się nawet do tego zabrać...
Cytat: |
jakbym była na miejscu fleur troszkę dało do myślenia i zastanowiłabym się poważnie nad swoim zachowaniem i relacjami z rodzicami. |
O ile sama Fleur chciałaby te relacje poprawić.
Jednak może jest osobą tak stanowczą i upartą, że nie potrafi zgodzić się ze swoimi rodzicami w najbłahszej nawet sprawie...
Co do tego palenia w salonie i włóczenia się po nocach oraz picia...
To na prawdę przesada, na to będzie jeszcze czas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 11:02, 20 Sie 2008
|
|
|
Ciemność
|
|
Dołączył: 07 Lip 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica
|
|
fleur napisał: |
mam pewne 'luzy' w domu, ale wiesz czemu je mam? bo sama je sobie wypracowałam. gdybym siedziała cicho i robiła wszystko, co mi każą, to dzisiaj musiałabym być najpóźniej o 21 w domu, musiałabym mówić, gdzie jestem, a za dotknięcie papierosa dostałabym pewnie w twarz. i tak też na początku miałam, ale kto powiedział, że nie mogę sobie rodziców w pewnej mierze wychować? |
Fleur ile Ty masz lat? 13? Źle Ci, że w domu najpóźniej musisz wracać o 21? Jeśli powiesz rodzicom gdzie się wybierasz korona z głowy Ci nie spadnie. Weż pod uwagę, że to Twoi rodzice odpowiadają za Ciebie, troszczą się o Ciebie. To normalne, że chcą wiedzieć gdzie ich córka się podziewa. Z troski. Gdybym miała dziecko to na pewno nie pozwoliłabym by w wieku 13 lat paliło papierosy. Będziesz pełnoletnia to zaczniesz robić co Ci się podoba.
Rodzice są od tego by Ciebie wychowywać, a nie Ty ich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 12:39, 20 Sie 2008
|
|
|
Cień
|
|
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś tam koło Poznania
|
|
przez wyrabianie sobie takich 'luzów' w domu traci się więź z rodziną, rodzice mają gorszy kontakt z dzieckiem bo widzą że nic nie mogą zrobić jak pociecha się wiecznie buntuje. a później to się w przyszłości pokaże, jak nie będzie można gdzieś wyjechać na parę dni bo zaufanie się zupełnie straci.
wychować rodziców? to po prostu złudne i głupie, można tylko zniszczyć z nimi więź a to nie jest nic dobrego
a poza tym to zauważyłam że z 80% tematu opiera się na zwierzaniach jednego użytkownika. ja rozumiem,że chcecie jej coś przetłumaczyć, ale może nie przesadzajmy? taki buncik w końcu przejdzie a tu się robi niemałe zamieszanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 13:06, 20 Sie 2008
|
|
|
Półcień
|
|
Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
No... Madlene ma rację.
A właściwie nie rozumiem, co ma na celu 'wychowanie rodziców', czy to jakaś dziwna metafora czy co... Jakby ktoś mógł, proszę, niech mnie oświeci.
Wow, Fleur wychodzi na to, że młodsza rok ode mnie, a więcej 'luzu' ma niż ja...
Najpóźniej mogę wrócić o 20, i chyba że mam się spóźnić, to muszę zadzwonić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 15:31, 20 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 1141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Solec Kujawski
|
|
Arcirith napisał: |
Cóż, ja o ile mi się wydaje jestem w wieku zbliżonym do Fleur, i owszem, często do tej pory pokazuję 'pazury', tracąc przez to i tak już minimalne zaufanie rodziców... Choć bardzo chciałabym je odbudować, nie wiem jak się nawet do tego zabrać...
. |
Najprościej pokazać, że się ich słucha. Ale zarazem negocjować spokojnie przedłużenie pobytu na dworzu. Mówić gdzie zamierza się być i właśnie uprzedzać o ewentualnych spóźnieniach. Pokaż, że umiesz zachowywać się odpowiedzialnie. Zobaczysz, że wkrótce zaczną mieć do ciebie większe zaufanie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MiGotka dnia Śro 15:35, 20 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 20:03, 20 Sie 2008
|
|
|
Zmierzch
|
|
Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
|
|
przydałoby się, żeby fleur się wypowiedziała, bo to suma sumarum ona sprowokowała debatę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 22:21, 20 Sie 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Feasuro napisał: |
Muszę przyznać że moi rodzice są wyjątkowi bo pozwalali mi na wiele. Bardzo sobie to cenię bo wiem z własnego doświadczenia że zbytnia surowość i nadmiar zakazów przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Takie 13-latki którym nic nie wolno będą chciały wszystkiego próbować na przekór całemu światu, natomiast dzieci które mają dużo wolności uczą się jak być odpowiedzialnymi i jak z tej wolności można korzystać (zazwyczaj na własnych błędach ale to przecież najskuteczniejsza nauka). Pomyślcie natomiast co robi 18-latek którego rodzice krótko trzymali i teraz wreszcie może zaznać wolności. Będzie z niej korzystał ile tylko może i bez żadnych granic aż narobi sobie poważnych kłopotów. A to dlatego że wcześniej przez to nie przechodził. |
W tej wypowiedzi Feasuro jest dużo tego, co sama chciałabym rzec, więc zamieszczam ją w ramach wstępu. A teraz sama coś naskrobię.
Naturalną relacją między rodzicami a dziećmi nie jest partnerstwo. Koleżeński liberalizm, stosunek międzyludzki typu kumpel-kumpel jest przeznaczony do realizacji w innych grupach społecznych, typu grupa rówieśnicza czy przyjaźń, gdzie jest to nawet wskazane. Zapewne zbuntowanym nastolatkom (od razu mówię, że słowa "zbuntowany" nie używam tu w pejoratywnym kontekście) wydaje się to stwierdzenie bluźnierczym. Jednak... Aby móc w przyszłości uniezależnić się od autorytetów, osiągnąć zdolność samodecydowania o sobie, trzeba przejść przez fazę posłuszeństwa, zależności i polegania na autorytecie. Dziecko już z uwagi na fakt niedojrzałości biologicznej i psychicznej zajmuje z urodzenia pozycję niższą w rodzinie, przy czym jest to fakt nie posiadający znaczenia negatywnie wartościującego (tu polecam, co na temat mówił Hellinger, twórca terapii ustawień). Rodzic jest tym, który daje grunt pod drzewo rodzinne, nigdy odwrotnie. Sytuowanie się dziecka na pozycji koleżeńskiej (bądź takie samo stawianie się na tym polu rodzica) prowadzi do zaburzeń. Jakbyśmy się nie krzywili, mamy do czynienia z sytuacją władzy i podległości (stąd m.in zasadność istnienia prawa rodzinnego), tyle, że humanizm relacji międzyludzkich, a zwłaszcza rodzinnych, odbiera tej relacji charakter rzeczowy, a czyni go charakterem osobowym, nieformalnym, opartym na rodzinnej umowie społecznej. Nawet w najbardziej wymieszanym społeczeństwie można dostrzec subtelną hierarchię, która to społeczeństwo utrzymuje, a która w formacie miniatury istnieje w rodzinie. Choć liberalizm w tej kwestii osiągnął dobre skutki, jak w przypadku Pioruna czy Frustry, to nie jest to sytuacja codzienna i normalna. Dlatego - i mówię to teraz do Ciebie, droga Fleur - nie usiłuj stać na tym samym szczeblu, co rodzice. Jesteś teraz w okresie życia, kiedy wszystko chciałabyś przewartościować, wszystko się u Ciebie chwieje, ale... Na zasadzie całkiem logicznego paradoksu, właśnie teraz struktura naturalna musi być najsilniejsza. Owszem, oznacza to niekiedy tymczasowe "przekroczenie uprawnień" przez Twoich rodziców, ale ten mechanizm musi się pojawić zawsze, gdy fundamenty zostaną podkopane. Jako istota następująca w kolejności w drzewie rodzinnym, niedojrzała i o pozycji niższej nie możesz chcieć wychowywać rodziców (zakładając, że to możliwe). Takie próby, o ile dojdą do skutku, nie są przejawem żadnego zwycięstwa, lecz upadku - tak, upadku - logicznej, naturalnej struktury rodziny, co zawsze musi mieć złe skutki.
Dlatego nie oczekuj poparcia dla zachowania, w którym (pomijam już konsekwencje prawne) usiłujesz być z rodzicami na tej samej stopie. Dodam jeszcze, że nawet gdyby sytuację, w której 13latce dano by to wszystko, czego tak uparcie żądasz, to... musiałaby by być to osoba ustabilizowana, dojrzała i samodzielna. A Ty, Fleur, nie sprawiasz wrażenia takiej osoby. Ekshibicjonizm uczuciowy walczy u Ciebie z chęcią skrycia się przed światem. Krytykujesz zachowania, które sama praktykujesz. Przeczysz w jednym poście temu, co napisałaś w innym. Oczekujesz zainteresowania, ale skierowanego jedynie na aprobatę własnych błędów. Właściwie to miotasz się między kilkoma wersjami siebie i nazwać nie potrafisz... Wszystko to jest dość rozpaczliwe, ale... Zarazem trudno rozpaczać wraz z Tobą, widząc co ze sobą wyprawiasz. Może powinnaś się zastanowić, gdzie jest granica szczerości, a gdzie "uczuciowego rozpaćkania na tapecie".
Teraz część mnie skierowana personalnie, a propo zdania Feasuro.
Pewien czas ma swoje wybryki. Problem jest wtedy, kiedy czas nie ten, a wybryki te same. "Nieodchorowany" bunt prędzej czy później objawia się "nadrabianiem zaległości", co się MUSI odbyć, inaczej człowiek pozostaje z poczuciem "niepełności", braku, utraty. Tyle, że to ma zwykle tragiczne, a dla otoczenia śmieszne następstwa. Droga przez powtórną młodość może się nigdy nie skończyć... i wtedy przekreśla całe życie. Stawia człowieka w pozycji skrajnej izolacji: nie jest już dzieckiem, a musi cofnąć się w dzieciństwo. Nie należy ani do świata dorosłych, ani do świata dzieci. Dlatego czasem trzeba, żeby nastolatek tupnął nogą, wrócił za późno, strzelił głupstwo. Inaczej rodzice - choćby nieświadomie, bo z miłości - sprawią, że pociecha nabawi się syndromu nie odciętej pępowiny, a także frustracji z powodu "niewykorzystanej młodości".
Inna rzecz - rodzice najpierw są ludźmi. Nie wszystkich się kocha i lubi. Więzy krwi nie stanowią gwarancji więzi duchowych. Nie jest dal mnie nienormalne, że rodzice i dzieci mogą się nie znosić. Jeśli zaś rodzice nie widzą w dziecku - oprócz syna/córki, ucznia/uczennicy. potomka/potomkini - człowieka - nie dziwne, że rodzina się sypie i nawzajem nienawidzi.
Sama mam stosunki z rodzicami coraz gorsze, nie coraz lepsze. A wydawać się może, że po burzach dojrzewania morze się wygładza. Nic z tego. Teraz widzę, że mogłam w przeszłości bardziej tupnąć nogą, a rodzice mniej zaciskać pętlę. Byłoby nam lepiej - niestety, wszystko, co trzeba, przebiegło poza kalendarzem i normą. Obecnie wszyscy jesteśmy skłóceni. WSZYSCY.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Sob 18:59, 23 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 22:27, 20 Sie 2008
|
|
|
Łowca czarownic
|
|
Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 1024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sfera Materii Negatywnej
|
|
No i w temacie nie pozostaje nic innego jak tylko podpisać się obiema rękami i nogami i innymi kończynami pod postem Tesski.
Jak zwykle trafiła w dziesiątkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 9:52, 21 Sie 2008
|
|
|
Narzeczona wampira
|
|
Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 4778
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: warmińsko-mazurskie
|
|
............
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez fleur dnia Pią 11:46, 22 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 11:42, 21 Sie 2008
|
|
|
Druid
|
|
Dołączył: 14 Kwi 2007
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Krakow
|
|
Ooo nie chyba nie chodzi znowu o mnie?? Przeciez ja sie tu prawie w ogole nie wypowiadalem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|