Autor |
Wiadomość |
<
Psychologia i socjologia
~
Rodzina - najwyższa wartość?
|
|
Wysłany:
Pon 0:00, 27 Sie 2007
|
|
|
Czarna Kucharka
|
|
Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 2630
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bielsko-Biała
|
|
na szczęście mój starszy brat mieszka w innym kraju.On chciałby ze mną mieć kontakt,ale za dużo nas już dzieli i on sam się do tego bardzo przyłożył.Niestety czeka mnie mieszkanie z samym ojcem,tak jak matka niedługo odejdzie... a do niego raczej nie żywię zbyt ciepłych uczuć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 9:45, 29 Sie 2007
|
|
|
Atropinowa panienka
|
|
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 2872
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/toruń
|
|
Nightessska napisał: |
"ktoś jest twym krewnym + blisko mieszkacie = nie możecie się nie kochać"
|
właśnie takie podejście sprawiło, że na pewne osoby z rodziny teraz nie mogę nawet patrzeć. obojętność przerodziła się w niechęć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 14:24, 29 Sie 2007
|
|
|
Czarna Kucharka
|
|
Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 2630
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bielsko-Biała
|
|
ja mieszkam teraz tylko z ojcem,reszta rodziny mieszka prawie 2 tyś km ode mnie i jak spotykam się z niektórymi osobnikami,to mną trzęsie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 15:01, 29 Sie 2007
|
|
|
Przewoźnik dusz
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wawa/Chełm
|
|
Ja mam w Tychach krewnych. Przyjeżdżają do Chełma w wakacje na kilka dni i tak jest fajnie.
Z ojcem jest dobrze razem przez najwyżej kilka dni. Później zaczyna zrzędzić, czepiać się wszystkiego i w ogóle nie do zniesienia. Dobrze, ze pracodawca jest 100km od domu, a praca mu zajmuje sporo czasu. W domu jest raz na miesiąc i jest OK. To taki typ, że musi coś robić, musi być czymś zajęty, bo inaczej wariuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 19:24, 29 Sie 2007
|
|
|
Wujek Samo Zło
|
|
Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
|
Z najbliższej rodziny - matka zmarła 4 lata temu, od czasu jej choroby zżyliśmy się z ojcem i młodszym bratem i do dzisiaj dobrze się dogadujemy i rozumiemy. Z tym pierwszym czasem się trochę pożremy, dwóch chcących dominować samców nie wytrzyma za długo w jednym miejscu. Na szczęście od 2 lat mieszkam sam
A z bratem układy mam jak najlepsze, choć rozjeżdżamy się trochę ideologicznie - on ortodoksyjny katolik, zdrowy tryb życia i takie tam (ostatnio w koszulach zaczyna łazić), a ja "sex, beer and rock'n'roll" (a garnitury uznaję tylko białe). Niemniej szanujemy się nawzajem i możemy spokojnie gadać na wszystkie tematy.
Z drugą żoną ojca na początku mialem spięcia, teraz też się dobrze dogadujemy (ale za długo pod jednym dachem byśmy też chyba nie wytrzymali).
Dalszą rodzinę mam generalnie gdzieś, większość ciotek jest, delikatnie mówiąc, poje*ana, z kuzynostwem jakoś nie mam kontaktu, z babciami się rzadko widuję (choć na nie akurat nie mogę narzekać bo są super).
Całą teorię "więzów krwi" tez mam w głębokim poważaniu. Sam sobie wybieram kto jest mi bliski.
A co do własnej rodziny - w sumie czemu nie jeśli tylko trafi się odpowiednia kobieta. Póki co jedyna którą widziałbym w roli matki swoich dzieci od początku czerwca jest, tak jak i ja, w stanie wolnym.
W każdym razie żadnego hajtania się przed 25-tymi urodzinami i żadnych dzieci tak przynajmniej do 28-go roku mojego żywota (póki co dobijam powoli lat 23).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 19:54, 29 Sie 2007
|
|
|
Szkarłatna Róża
|
|
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 1471
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Matkę kocham i szanuję, ale bardzo często się kłócimy. Nie potrafimy żyć w zgodzie dłużej, niż kilka dni. Ona ma całkiem inne poglądy na różne sprawy. Do tego jest tak nadopiekuńcza, że aż denerwująca. Cały czas ma wrażenie, że ja mam 5 lat i odzywa się do mnie jakbym była małym dzieckiem. Ojca nie lubię, a chwilami nienawidzę. Mieszkamy razem, ale rodzice właściwie przynajmniej raz w tygodniu się kłócą i to ostro. Czasami moim marzeniem jest, żeby wzięli rozwód. Są chwile, kiedy mam ochotę uciec z tego domu. Kiedyś powiedziałam mu wprost, co o nim myślę i co? Dostałam karę na komputer . A nie zmienił się od tego czasu ani trochę. Denerwuje mnie na każdym kroku. Wszystko jest dla niego problemem, robi awanturę nawet z jakiejś najgłupszej rzeczy typu okruszki zostawione przeze mnie na stole. Cały czas tylko słyszę "ty to masz po matce" i jaka to ja jestem "debilka, nie potrafię nic zrobić, do niczego się nie najadę" itd. Jak nie ma matki w domu, to jeszcze gorzej mnie wyzywa. Do tego wiem, że ją zdradza, ale nie mogę nic zrobić. Rodzeństwa nie mam. Z rodziną ojca prawie nie mam kontaktu, nie znam nawet ich imion, poza babcią i jednym wujkiem. Z wujkiem moja rozmowa zaczyna i kończy się na "cześć, co słychać w szkole?". Z babcią nie mam dużej więzi, bo znam ją od pięciu lat. Wcześniej nie wiedziałam nawet o jej istnieniu, nie wiem czemu. Dziadka lubiłam, znałam go rok. Zginął przy budowie kościoła. Rodzinę ze strony matki lubię, ale tylko lubię. Babcię kocham, dziadka prawie w ogóle nie pamiętam. Zmarł jak byłam mała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 22:35, 30 Sie 2007
|
|
|
Zmierzch
|
|
Dołączył: 29 Kwi 2007
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Szczerze mówiąc jakoś nigdy nie przepadałm za omawianiem swojej sytuacji rodzinnej, ale to dlatego, że nie były to żadne rewelacje. Od pewnego czasu trochę się zmieniło więc może napiszę po krótce jak to u mnie jest Jeśli chodzi o relacje między moimi rodzicami to... bywało gorzej, teraz nie mają już siły na kłótnie, obydwoje ciężko pracują, więc samo wydrukowanie papierów rozwodowych to już wysiłek Między mną a matką jest niemalże idealnie, w paru kwestiach się nie zgadzamy ale nie są to jakieś poważne sprawy. Mój ojciec przechodzi o kilku lat jakiś kryzys osobowości chyba, czy może jakąś męską menopauzę (? nie wiem, nie znam się ) i jest nie do wytrzymania, robi awantury o śmieszne rzeczy i nie można mu niczego wytłumaczyć, bo przecież on wie najlepiej. Mieszkam w domu dwupiętrowym, my w środku, nad nami dziadkowie, parter zajmuje fest rodzinka siostry mojej babci. Parter z 2 piętrem toczy walkę już od dobrych paru lat, nie odzywają się do siebie, jeśli chcą sobie coś przekazać to bez interwencji 997 się nie obędzie. Także jest ciekawie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 1:45, 31 Sie 2007
|
|
|
Silvaticus Cruor
|
|
Dołączył: 01 Lip 2007
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Święte Miasto
|
|
hmm... Bywa... i współczuję... na szczęście moje pokolenie rodzinne nie jest bogate w podobne ekscesy jak u Ciebie, Amonario, jednak wiem coś nie coś na te tematy.
Ponadto męska menopauza - andropauza
U mnie z ojcem jest podobnie. czasami się obawiam, że chce mnie molestować seksualnie takie jakieś chore obawy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 15:47, 31 Sie 2007
|
|
|
Alice in Gothland
|
|
Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 1659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Tiaa. A mój ostatnio stwierdził, że jestem na pewno w ciągu narkotykowym, bo przychodzę do niego, biorę kasę, potem klika dni mnie nie ma i znowu przychodzę i znowu... Nie no, te jego poczucie humoru potrafi być momentami dobijające.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 20:17, 01 Wrz 2007
|
|
|
Zło Zza Szkieł
|
|
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stary, poczciwy Lublin
|
|
Ja zawsze miałam dobry kontakt z rodzicami, być może dlatego, że nie było tematów tabu i po prostu zależało nam na utrzymaniu dobrych stosunków.
Moja mama nie żyje, mieszkam z tatą i kuzynką. Każdy siedzi w swoim pokoju i wychodzi wtedy, kiedy ma na to ochotę. Sporo rozmawiamy, kłócimy się (tj. wymieniamy poglądy) itd. Jestem całkiem zadowolona z moich stosunków rodzinnych.
Z dalszą rodziną utrzymuję poprawne stosunki. Bez rewelacji.
Sądzę, że nasze społeczeństwo dość burzliwie przechodzi moment reorganizacji...otóż zawsze nam wpajano do głów, że to rodzina jest podstawową częścią społeczeństwa. W praktyce staje się nią jednostka.
Jeżeli zaś chodzi o rozwody, to podstawową ich przyczyną są...śluby;)
Z moich obserwacji wynika, że ludzie są coraz mniej dojrzali. Decydują się na wspólne życie z kimś, potem nie potrafią temu podołać. Czego zresztą można oczekiwać w kraju, w którym większość małżeństw jest zawierana z powodu "wpadki", bo para boi się, co powie babcia/ksiądz/ciocia na nieślubne dziecko...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 22:08, 01 Wrz 2007
|
|
|
Bad Girl Straight to video
|
|
Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 3444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Bielsko-Biała
|
|
Moja rodzina -> od lat 10 ja + mama ... ojciec dla mnie istnieje raz na 8 miesięcy jak zdarzy nam się u dziadka spotkac, albo on będzie chciał gdzieś wyjśc ... nie mamy wspólnych tematów i ogólnie jak byłam mała to miałam trudności w porozumieniu się z matką i myślałam, że to przez to, że jestem podobna do ojca, przeszłam okres zbuntowanej 13stki i bardzo mi dobrze z mamą ...
Do rodziny nalezy także pies i szczur
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 20:54, 03 Wrz 2007
|
|
|
Nie wiadomo co
|
|
Dołączył: 21 Maj 2007
Posty: 2761
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
No cóż, moja rodzina - ja, mama i tata, oraz moja mała kruszynka - kicia. Jest baardzo ciekawie, czego bym nie zrobiła to im nie pasuje, tata sie kłóci cały czas, wszystko mu nie pasuje, mamy prawie w domu nie ma. Jak jest, to albo mi grzebie po szafkach i robi porządek (lubie mieć wszystko po swojemu - już wybuchają dzikie kłótnie), tata do wszystkiego sie przyczepia, był nawet okres, ze próbował mnie zbić... Pare dobrych razy.
Obecnie ja mam swój azyl - w sumie to dwa pokoje, on sypialnie z laptopem i dół z telewizorem / mam swoje dwa telewizory, a o mamie to nie wspominam.
Z dziadkami nie jest ciekawie, ale o tym nie chce mi sie gadać. W każdym razie z moimi rodzicami sie cały czas kłócą, nie rozumieją sie nic a nic.
Dalsza rodzina w większości jest daleko, więc nie ma problemu, ale tak to też równa patologia..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 12:57, 07 Wrz 2007
|
|
|
Narzeczona wampira
|
|
Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 4778
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: warmińsko-mazurskie
|
|
Ja nie nazwałabym rodziny swoją najwyższą wartością. Oczywiście - jest ona dla mnie ważna, ale na pewno nie najważniejsza.
Być może to wynika z moich nie najlepszych relacji z domownikami... ;/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 21:56, 07 Wrz 2007
|
|
|
Nie wiadomo co
|
|
Dołączył: 21 Maj 2007
Posty: 2761
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Gothic princess napisał: |
Ja nie nazwałabym rodziny swoją najwyższą wartością. Oczywiście - jest ona dla mnie ważna, ale na pewno nie najważniejsza.
Być może to wynika z moich nie najlepszych relacji z domownikami... ;/ |
Ja tylko w domu w sumie jem i się klóce kochanie, więc nie jestes sama ;d
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 22:00, 07 Wrz 2007
|
|
|
Alice in Gothland
|
|
Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 1659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Voolf^^ napisał: |
Gothic princess napisał: |
Ja nie nazwałabym rodziny swoją najwyższą wartością. Oczywiście - jest ona dla mnie ważna, ale na pewno nie najważniejsza.
Być może to wynika z moich nie najlepszych relacji z domownikami... ;/ |
Ja tylko w domu w sumie jem i się klóce kochanie, więc nie jestes sama ;d |
Haha, ja i pierwsze i drugie rzadko raczej, na szczęście Z matką ostatnio mniej się kłocę, pewnie dlatego, że mnie w domu dużo nie ma, najczęściej się mijamy albo prowadzimy ogólnikowe rozmowy. No, tyle z moimi kontaktami rodzinnymi na razie. Idealnie po prostu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|