Autor |
Wiadomość |
<
Psychologia i socjologia
~
Psychologia strachu
|
|
Wysłany:
Pon 18:00, 18 Sie 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
Zainspirował mnie przepis z książki kucharskiej dotyczący przyrządzania japońskiej ryby 'Fugu', której to mięso podaje się na surowo, na półmiskach przybranych skomplikowaną dekoracją kwiatową. Klienci płacą duże pieniądze za to specjalnie przyrządzane danie o łagodnym smaku wiedząc, że jej organy wewnętrzne zawierają jedną z najsilniejszych trucizn na świecie. Kucharze usuwają większość, ale co roku pewna liczba konsumentów od niej umiera.
Jedzenie fugu mimo że ma w sobie coś z rosyjskiej ruletki, uważane jest za wysoce estetyczne przeżycie. Zmusza do zastanowienia się nad stanem gatunku ludzkiego. Osobnicy, którzy pewnego dnia znikną z powierzchni ziemi, spędzają swoje życie igrając ze śmiercią, wzniecając wojny, oglądając przerażające filmy grozy ze scenami tortur i zabijania, przyspieszając własną śmierć jazdą szybkimi samochodami i paleniem papierosów, popełniając samobójstwa (no i jedzą fugu). Z jednej strony mamy obsesję śmierci, z drugiej nasza reakcja na nią jest dziwna.
Po tym wstępie może przejdę do sedna. Skąd takie zainteresowanie horrorem i grozą? (Za Wikipedią: „fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i nie dające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych. Zadaniem horroru jest wywołanie lęku i niepokoju u odbiorcy. Pojawiające się w świecie zjawiska fantastyczne podważają ustalone na początku i akceptowane przez bohaterów prawa świata.”).
Bo to, że lubimy się bać nie ulega wątpliwości. Masa książek i filmów, które niby to powinny straszyć i wzbudzać lęk w rzeczywistości cieszą się dużą popularnością wśród widzów/poczytnością wśród czytelników. Co więc jest takiego na przykład w „Obcym”, że pomimo wszystkich rzekomych zagrożeń, jakie niósłby kontakt z takim czymś ma on to 'coś', co przyciąga? Nie chodzi mi tu o analizowanie poszczególnych filmów czy książek (choć pewne tytuły pewnie i tak się pojawią), ale szersze spojrzenie na całą sprawę. Co sprawia, że lubimy się bać? Co jest w tym takiego pociągającego? Przecież cały klimat gotycki, cała ta otoczka, to między innymi różnego rodzaju zamczyska/opuszczone domy/nawiedzone budynki, duchy/zjawy/upiory/demony, szaleństwo i obłęd, ludzka psychika postawiona w skrajnych sytuacjach, barbarzyńskie zbrodnie/niewybaczalne przestępstwa/zwierzęce zachowania no i oczywiście śmierć i trupy (upraszczając nieco sprawę). Co jest w tym takiego „fajnego”? I dlaczego ludzie od dawna lubili, lubią i zapewne jeszcze długo będą lubić się bać?
Jestem bardzo ciekawy Waszych opinii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 18:21, 18 Sie 2008
|
|
|
Zmierzch
|
|
Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
|
|
jeśli pamięć biologiczna mnie nie myli , to wszystko przez epinefrynę i noradrenalinę. tzn. można się rozpisać z polotem, że chodzi tu o przełamywanie barier, ambicję, chęć udowodnienia czegoś... że człowiek szuka wolności, nieskrępowania, że chce zmierzyć się ze swoją, w pewnym sensie, "zwierzęcą naturą", ze strachem etc. pragnienie posiadania tej świadomości, że jest się panem sytuacji... i tak dalej, i tak dalej.
jestem przeciwna sprowadzania wszystkiego do biologii, ale taka wysublimowana i efemeryczna odpowiedź też mi nie pasuje. więc idąc za Twoim pytaniem, co w tym jest takiego "fajnego", najlepiej chyba zostać przy wersji, iż wyzwala to niskie instynkty i możliwość zapanowania nad nimi.
w końcu "to tylko nasza wyobraźnia".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 18:59, 18 Sie 2008
|
|
|
Nocny Łowca
|
|
Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 1155
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Suwałki, niestety...
|
|
Gdzieś czytałem że uzależnienie od adrenaliny można porównać pod względem siły tylko z morfiną - ponoć nawet kokaina jest słabsza. Do tego dochodzi wyrzut endorfin - nagrody za pokonanie strachu.
To ze strony fizjologii.
Ze strony psychologii pozwolę sobie zacytować mojego Profesora:
4,5 miliarda lat ewolucji nie załata 200 lat tak zwanej cywilizacji zachodniej.
Od niepamiętnych czasów by zdobyć uznanie społeczne (bogactwo/kobiety/krowy/worki muszelek) trzeba było się wykazać odwagą i dzielnością ogólną. Człowiek nie umiejący zmierzyć sie ze strachem był... po prostu nikim.
I tak sobie myślę, że nie wprawdzie nie mamy już borów przepastnych w których dziki tur z dzikszym jeszcze dźwiedziem i nie dźwiedziem szaleje, ale ta potrzeba pozostała. tak jak pozostała np potrzeba rytuału, w tym wszelkich "rytuałów przejścia".
Oczywiście batalion psychologów w ortopedycznych sandałkach (i równie ortopedycznych swetrach) odmawia nam tego dziedzictwa, ale wystarczy chwilę pomyśleć.
Stach jest nam po prostu potrzebny, a jego potrzeba stanowi część rdzenia naszej osobowości (jako ludzi).
To co mamy na co dzień to wprawdzie strach ugłaskany, uczesany i ogólnie bezpieczny, ale to cały czas strach z którym się możemy mierzyć, a potem chwalić się (choćby podświadomie i przed sobą) - wygrałem ze strachem.
Z drugiej strony przez takie ugłaskanie strachu, i przez durnych psychologów twierdzących że strach i stres nie są nam potrzebne, jest coraz więcej ludzi którzy sobie ze strachem (tudzież stresem nie radzą) - co uznaję za kolejny dowód tezy mówiący że po prostu strachu potrzebujemy - choćby po to by móc się na niego "zaimpregnować"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 21:32, 18 Sie 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Po części powtórzę już to, co powiedziała Frustra, plus parę takich tam moich spostrzeżeń.
To, że ugłaskanie strachu wiąże się z wartościującym (in plus oczywiście) poczuciem "dokonania sprawy", a zatem i z samooceną - jej podnoszeniem i sublimacją w coś, co ludziska nazywają "przekraczaniem barier", "doskonaleniem", "poznawaniem granic", jest, a mon avis [bardzo często] jakąś tam formą kompensacji, ucieczki od problemu i... hipokryzją ludzką. Dlaczego?
Ano, choćby dlatego, że miłośnicy zimnych ciarek i skoków adrenaliny [pomijam przypadek faktycznego uzależnienia] zwykle nie podejmują kroków, których faktycznie nie mogli by postawić. Zwłaszcza dotyczy to strachu wywołanego iluzją - choćby filmową. Strach przeżyty przed ekranem jest już po części oswojony: jest fikcją, ma miejsce często w domowych pieleszach albo w przytulnym, komfortowym kinie, a sytuacje ze świata przedstawionego często maja się nijak do rzeczywistości. Terapeutyczna wartość bajek dla dzieci opiera się właśnie na takim "strachu w warunkach kontrolowanych". Strach podsycony wyobraźnią, np. przy czytaniu powieści grozy, jest z kolei kontrolowany świadomością, której wyobraźnia jest częścią. Z koeli np. sporty ekstremalne czy też ryzykowne wyprawy są podejmowane przez ludzi, którzy raczej nie należą do żółtodziobów w tej czy innej branży. Można powiedzieć, że chętnie "boją się we własnej dziedzinie", ale innej, porównywalnej co do "kalibru", ale kompletnie odmiennej "gatunkowo" przygody by nie spróbowali. Te same osoby, włażące na ośmiotysięczniki, zaglądające w pyski gadom czy próbujące ryby fugi [ci ostatni podpadają pod omawiany schemat akurat najmniej] mogą mieć tyleż proste, co irracjonalne fobie. Mogą być kompletnie nieporadne społecznie, już to uległe w kontaktach międzyludzkich, już to agresywne albo wycofujące się i lękające bliskości. Bądź też infantylne uczuciowo. Mogą bać się urzędników i osób w kapeluszach...
Inna sprawa - ponoć tylko głupi się nie boi. Jeśli ktoś w ogóle nie zaznaje strachu, to albo jest właśnie głupi, albo też z resztą jego odczuć jest wszystko nie do końca w porządku. Strach, postrzegany jako coś wysoce odruchowego, nierealnego i obcego twardej logice ("zimna krew". "silna wola", "trzeźwe myślenie" wydają się raczej niezbyt kojarzone ze strachem), jest właśnie mocno zakorzeniony w rozsądku - to strach nakazywał naszym przodkom nie zapuszczać się na zwierzynę dużo większą i silniejszą od siebie samotnie i z patyczkiem, lecz zebrać drużynę i broń, by bestię wytropić, nagonić, okrążyć i w końcu ubić. To strach - nie panika - bywa bodźcem, który właśnie uruchamia strategię obronną -a zatem i myślenie, co z fantem zrobić ("Kurczę, trza się wydostać, inaczej spłonę tu żywcem... Skoczyć? Hmm, nie, tamta klapa powinna dać się podnieść, spróbuję wyjść tym włazem..."). ZDROWY strach pozwala nam odróżniać to, co nam się przysłuży, od tego, co nam grozi. Wyzwala też w człowieku... kreatywność.
Istnieje też druga strona medalu. Wspomniane fobie, manie prześladowcze, podejrzliwość, zazdrość, sknerstwo... I każdemu temu uczuciu towarzyszy wierny cień: Strach...
Lęk przed odejściem partnera, przed kradzieżą majątku, przed dosypaniem trucizny (mistrz terroru i siania lęku, Stalin, panicznie bał się tego ostatniego) - współgra z tym, że nagle możemy stać się twardzielami w starciu z Obcymi, upiorami, zjawami, seryjnymi mordercami i innymi stokroć gorszymi przyjemniaczkami. Ścieramy się w sporcie, stawiamy na brawurę i jemy japońskie przysmaczki... by zapomnieć o codziennym, przyziemnym LĘKU. Narkotyzujemy się. do tego dochodzi fakt, że osoby lękliwe bardzo często są agresywne (to miłująca się para w świecie uczuć). A osoby agresywne muszą pokazać "pazurki". Dlatego będą z kamienną twarzą oglądały horrory i "Medycynę sądową". Wśród zwolenników takiej formy rozrywki, których znam osobiście, wymieniłabym sporo osób społecznie niedostosowanych, a nawet z nerwicami i fobiami.
Ja osobiście mam tak silne fobie i nie posiadam tylu zdolności, że żadne "przełamywanie się" nie wchodzi w grę. Choć w wyobraźni moi bohaterowie często spotykają to, czemu ja stawić czoła nie potrafię - ot, jeszcze jedna wersja wytłumaczenia zjawiska: niezadowolenie z własnych ułomności leczy się wyobraźnią. I ta wyobraźnia potrafi nastraszyć autorkę tak nielicho, że ma potem koszmary i nie trzeba jej filmów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 23:24, 18 Sie 2008
|
|
|
Zmierzch
|
|
Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
|
|
Aene d'Amarant napisał: |
że za chęcią do brawury w jednej dziedzinie mogą się kryć niepowodzenia w innej (kompensacja poprzez udowadnianie odwagi) i że BARDZO CZĘSTO podejmowane wysiłki wiążą się z mniejszym ryzykiem, niż mogą sądzić niewtajemniczeni, bo osoba je podejmująca wie, w czym się babrze. |
tu się zgodzę, zresztą tyczy się to raczej wszystkich sfer życia, niż tylko podejmowania ryzyka/chęci "czucia strachu". u człowieka to naturalne, że jak w jednym temacie mu nie idzie, to znajdzie sobie taki, w którym będzie mógł się spełnić. droga do spełnienia może też biec przez skoki adrenaliny (nie mogę wejść na górę? to skoczę na bungee). zajęcie się czymś innym maskuje problemy i niedociągnięcia na drugim biegunie, odwraca od nich uwagę otoczenia, a jak dobrze pójdzie - i uwagę inicjatora.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 1:54, 22 Wrz 2008
|
|
|
Zło Zza Szkieł
|
|
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stary, poczciwy Lublin
|
|
Koval napisał: |
Zainspirował mnie przepis z książki kucharskiej dotyczący przyrządzania japońskiej ryby 'Fugu', której to mięso podaje się na surowo, na półmiskach przybranych skomplikowaną dekoracją kwiatową. Klienci płacą duże pieniądze za to specjalnie przyrządzane danie o łagodnym smaku wiedząc, że jej organy wewnętrzne zawierają jedną z najsilniejszych trucizn na świecie. Kucharze usuwają większość, ale co roku pewna liczba konsumentów od niej umiera. |
Oj bez przesady z tym umieraniem. Prawda jest taka, że większość ofiar fugu to ludzie, którzy, wbrew ostrzeżeniom, sami w domach przygotowują sobie fugu. A poza tym, jako Ta, Która Jadła Fugu czuję się niemal napiętnowana
Co do tematu...cóż, wydaje mi się, że jest trochę tak, że niewiele nam po prostu dzisiaj grozi. I w efekcie szukamy dopalaczy, żeby trochę podnieść sobie poziom adrenaliny. Jest też druga strona medalu. Spotkałam się kiedyś z teorią, iż dzisiejsze kino grozy pełni funkcję katharsis. Jeżeli się temu bliżej przyjrzymy, to nawet jest w tym jakiś sens.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 15:36, 22 Wrz 2008
|
|
|
Ciemność
|
|
Dołączył: 07 Lip 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica
|
|
Kto powiedział, że strach czy stres jest zły?
W odpowiednich ilościach jest dobry, jest bodźcem wywołującym działanie. Oczywiście nie mysleo strachu, który przeraza się w fobię i to działanie niweczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 18:05, 22 Wrz 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
To oczywiście prawda. Pozostaje tylko sprawa jego natężenia i czasu trwania. Przewlekły (strach i stres) na ogół nie przynoszą dobrych efektów i skutki tego wychodzą na światło dzienne (prędzej czy później). A taki chwilowy to już co innego. Stres przed egzaminem powinien motywować, a strach np. podczas oglądania horroru daje zastrzyk adrenaliny - czegoś, bez czego niektórym trudno wytrzymać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 19:47, 22 Wrz 2008
|
|
|
Ciemność
|
|
Dołączył: 07 Lip 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica
|
|
Są ludzie, którzy w ogóle nie lubią się bać, więc nie oglądają horrorów. Jeśli odczuwasz potrzebe strachu to robisz coś, co ci go odstarczy. Poza tym przy odczuwaniu strachu dość często odczuwa się podniecenie, więc może te wszystkie działania, które wydają się groźne i niebezpieczne są robione właśnie po to- dla podniety.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 1:30, 23 Wrz 2008
|
|
|
Jasność
|
|
Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
psychologia strachu to żelazna zasada uprawiania polityki i czarnego piaru.
kto dziś pamięta histerię o biododatkach do paliwa, które jakoby miały niszczyć całkowicie silniki w ciągu krótkiego czasu.
albo ptasią grypę
albo niezwykle groźnego Saddama Husseina, który ma broń biologiczną, chemiczna, jądrową, a pod łóżkiem trzyma Cthulthu.
codziennie jesteśmy bombardowani rzekomo prawdziwymi sensacjami - dla zysku firm czy też rządów.
w takiej atmosferze jakiekolwiek wartościowe odkrycie czy news - ginie od razu.
od dawna uważam, ze ludzie w masie mają w sobie coś z bydła, owiec, bezmyślnego stadła. i niestety niewielu ewoluuje...
a może to o to chodzi? może strach to perwersyjna, masochistyczna przyjemność, a mysz pod spojrzeniem węża umiera w ekstazie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|