Autor |
Wiadomość |
<
Psychologia i socjologia
~
Granica miłości. Istnieje czy nie?
|
|
Wysłany:
Pią 18:56, 22 Sie 2008
|
|
|
Szmaragdowa Wiedźma
|
|
Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice
|
|
doświadczenie własne mówi mi, że nie ma miłości tam, gdzie jest sztuczna wzniosłość i nadmiar patosu. zarówno w przypadku 'och, ależ ja cierpię, ale z miłości wszystko zniosę', jak i po prostu 'och, ależ ja jestem zakochany, nikt mnie nie rozumie i nikt inny poza mną nie doświadczył taaaakiej miłości'. to sztuczne.
miłość znajduje się w codzienności, radości prostego bycia razem. to coś intymnego i dotyczącego tylko dwojga osób, nie żadne 'chciałbym to wykrzyczeć całemu światu!' lub 'patrzcie, jak cierpię z miłości'.
ale to raczej dotyczy tej drugiej granicy miłości - nie, gdzie miłość się kończy, a raczej gdzie się zaczyna. przynajmniej dla mnie, proszę nie traktować tego jako uniwersalnej definicji ;o)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lady witch dnia Pią 18:56, 22 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 20:09, 22 Sie 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Miłość kończy się tam, gdzie kończy się rozum. Lub inaczej - tylko mądra miłość jest prawdziwa. Stereotyp każe odróżniać "szkiełko i oko" od romantycznych porywów, ale pour moi - i być może nie tylko - szczera, bezpretensjonalna, autentyczna i trwała miłość ma wiele/więcej wspólnego raczej z intelektem niż popularnym "czuciem". nie jest przecież rzadkością, że np. rodzice kochają tak mocno, że krzywdzą - choćby poprzez nadopiekuńczość i nieświadome szantażowanie emocjonalne ("No zjedz, jak mamę kochasz!") czy też bagatelizowanie problemów dziecka. Co do miłości partnerskiej - przechodząc tym samym do sedna tematu - jeśli partner/ka ma zwyczaj ciągle mówić: "Potem o tym pomyślimy, a teraz mnie przytul", kiedy tylko ważna sprawa wymaga omówienia, to jest zachowanie nierozumne i egoistyczne. Pieść, całuj, a egzaminy zdasz później. Mieszkanie kupimy... kiedyś. Nie widać brzucha, to pewnie dziecka nie będzie. Telefonu nie odbieraj, nic pilnego. Nachodzisz się jeszcze na imprezy, teraz poświęć mi czas... Nie jedź dzisiaj do ciotki, przecież nie zginie tam sama, powiesz, że coś ci wypadło... W rezultacie on/a oblewa egzamin. Kolejny rok mieszkają z teściami, talerze latają. Jedno małe zapomnienie i jest potomek. Telefonu nie odebrał/a, przyjaciółka popełniła samobójstwo. Na imprezę nie poszli i jego/jej ulubiony zespół, zagrawszy na rzeczonej imprezie raz ostatni, rozwiązał się. Ciotce się z żalu pogorszyło z sercem i skończyła swój chorowity żywot...
Życie niekoniecznie pisze takie scenariusze. Choć, hm... Czasem pisze czarniejsze. Miłość nierozsądna (jeśli takowa istnieje) skazuje partnerów - jedno z dwojga, ale częściej oboje - na tragedie, konflikty, rozczarowania.
A powiedzenie "nie ma miłości bez zazdrości" uważam za kolejny mit. Jeśli wybrał/a mnie, to widocznie ja mam to coś, czego oni/one nie mają. Ja jestem ta jedyna i no discusssions. I kropka. Zaborczość uważam za dużą wadę i jej brak jest dla mnie warunkiem wejścia z kimś w związek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 21:20, 22 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
Tesss, akurat nie zgodzę się z tym, że miłość kończy się tam, gdzie kończy się rozum. Skoro jedna osoba kocha drugą, to nie będzie robiła sobie bilansu strat i zysków, zastanawiała się, czy to ma sens, czy nie. Jeżeli jest inaczej to uważam, że to nie jest prawdziwa miłość, bo dla niej nie ma przeszkód.
Jak dalej napisałaś w tym rzeczywiście przerażającym scenariuszu, faktycznie, taka sytuacja jest chora. Jeżeli ktoś wykorzystuje uczucie drugiej osoby do własnych celów to jest po prostu czysty egoizm. Trzymanie kogoś w klatce swoich wymysłów to zniewolenie. W partnerstwie relacje powinny być obustronne z wzajemnym zrozumieniem. Jeśli oboje są w stanie zrobić dla siebie wszystko, wtedy jest to prawdziwa miłość. Przynajmniej tak uważam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 21:24, 22 Sie 2008
|
|
|
Ciemność Absolutna
|
|
Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 868
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock / Toruń.
|
|
'dla prawdziwej miłości nie ma przeszkód'? w takim razie, jeśli w ogóle istnieje, musi występować o wieeele rzadziej niż czterolistna koniczynka, bo nie byłoby tylu rozwodów, rozstań i "finitów".
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Monique dnia Pią 21:24, 22 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 21:38, 22 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
Jak się między ludźmi coś psuje, to są takie przypadki. Ale to wyłącznie od nich zależy. Jedni nie wybaczą sobie za słonej zupy, czy przełączenia ulubionego programu, inni wybaczą sobie największe krzywdy, a jeszcze inni nie będą mieli takich problemów, bo po prostu ich miłość jest bardzo silna i nikt z nich nie wyrządzi sobie żadnej przykrości. Myślę, że wszystko jest możliwe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 23:14, 22 Sie 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Los, przecież napisałam, że można od biedy wyróżnić kategorię "niemądrej" miłości, jednak dla mnie to zwykłe zauroczenie, zakochanie, nie miłość. Tam gdzie głębokie uczucie, tam i refleksja, odpowiedzialność. A życie chwilą z różowymi okularami na nosie i lekkomyślne "później pomyślimy" jest nieodpowiedzialnością. Zaś nieodpowiedzialnością można wyrządzić krzywdę. Jakiekolwiek zaślepienie w imię miłości to nie miłość, tylko stan patologiczny, problemy z psychiką, odstępstwo od normy. Tylko człowiek poukładany potrafi kochać, wykorzystując intelektualny rdzeń w całej ludzkiej uczuciowości. Bez tego rdzenia uczucia pozostają na poziomie emotywnym: pragnień, roszczeń i popędów; taka uczuciowość mieści się w normie dziecka, nie dorosłego, w pełni świadomego człowieka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 23:26, 22 Sie 2008
|
|
|
Louis de Pointe du Lac
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 1029
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko_Biała
|
|
Racja Dryp .
Miłość także nie może tolerować różnych złych zachowań i tak ot, co wybaczać wszystkiego jak dalej jest tak samo-wtedy zaczyna się utopia .
Obie strony powinny się starać, aby nie było niczego takiego .
Granica miłości/jej najwyższa forma-to troszczyć się o partnera/partnerkę bardziej niż o siebie i mieć na uwadze jej/jego dobro .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Przemo dnia Pią 23:28, 22 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 1:47, 23 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
Aene d'Amarant napisał: |
Los, przecież napisałam, że można od biedy wyróżnić kategorię "niemądrej" miłości, jednak dla mnie to zwykłe zauroczenie, zakochanie, nie miłość. Tam gdzie głębokie uczucie, tam i refleksja, odpowiedzialność. A życie chwilą z różowymi okularami na nosie i lekkomyślne "później pomyślimy" jest nieodpowiedzialnością. |
Niestety Tesss, nie mogę się z Tobą zgodzić. Widocznie mamy różne wyobrażenia na ten temat. Miłość oparta na rozumie jest ograniczona. Wytyczona wyłącznie myślami wyplutymi przez zdrowy rozsądek jest jak struś. Duże to, bo duże, ale sobie nie polata. Z resztą jak wyobrażasz sobie przykład takiej miłości? "Kocham kogoś-tam, no ale ten ktoś jest daleko, czy tam potrzebuję pracy/studiów,(jeszcze ze sto powodów) i nie wiem czy to ma sens, chyba sobie dam spokój" To jest asekuracyjne myślenie o własnych czterech literach, bardziej niemądre, niż staranie się za wszelką cenę o szczęście z drugą osobą. Myślisz, że to wyklucza odpowiedzialność? Że narzuca lekkomyślne "później pomyślimy"?
Aene d'Amarant napisał: |
Jakiekolwiek zaślepienie w imię miłości to nie miłość, tylko stan patologiczny, problemy z psychiką, odstępstwo od normy. |
Dla mnie stan patologiczny, to chorobliwa wiara w to, co można sobie wziąć do ręki, co można wpisać do kalendarza przy odpowiedniej godzinie i zapomnienie wszystkiego tego co ludzkie, co nie potrzebuje definicji, racjonalnego wytłumaczenia z kilkunastoma erudyckimi popisami nieomylnych afirmatorów rozumu.
Aene d'Amarant napisał: |
Tylko człowiek poukładany potrafi kochać, wykorzystując intelektualny rdzeń w całej ludzkiej uczuciowości. Bez tego rdzenia uczucia pozostają na poziomie emotywnym: pragnień, roszczeń i popędów; taka uczuciowość mieści się w normie dziecka, nie dorosłego, w pełni świadomego człowieka. |
Człowiek poukładany? Miłość jako "zatkaj-dziura" między bardzo poważnymi sprawami?
Rdzeniem jest emotywność. Doświadczenie życiowe plus intelekt, przyłączają się do tego rdzenia, tworząc spojrzenie człowieka zarówno przez pryzmat czystej uczuciowości, jak i rozsądku/intelektu (niepotrzebne skreślić). Dalej zachowuje się balans między tymi dwiema racjami, co jest o niebo lepsze, niż dać się zakołkować rozumem, wtykanym wszędzie jak ulotki reklamowe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 11:20, 23 Sie 2008
|
|
|
Nowopowstały
|
|
Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
|
|
Z tego co piszesz Aene wypadoałoby że najlepsze związki i rodziny powinni mieć ci wspaniale poukładani i racjonalnie myślacy panowie w krawatach, prezesi dużych firm którzy racjonalnie myślać i będąc poukładanaymi spędzają ze swoją rodziną (którą kochają...) godzinę dziennie. Albo godzinę tygodniowo. Tak jednak nie jest. Dziwne, prawda? Sa przecież tak poukładani...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 13:08, 23 Sie 2008
|
|
|
Mrok
|
|
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wola Muntowska
|
|
Monique napisał: |
ha! i tu się mylisz, bo tak się składa, że jak już napisałam, od ponad 8 miesięcy jestem w szczęśliwym związku z kimś na kim zależy mi najbardziej na świecie i z tego co wiem, z wzajemnością. nie jestem zgorzkniałą jędzą, bo nie wychodzi mi w tych sprawach - pudło
|
Jestes w szczęśliwej umowie społecznej, czy w szczęśliwym związku opartym na uczuciu? Dla mnie "umową społeczną", a raczej partnerską jest wolny związek.
Monique napisał: |
i wybacz ale dla mnie bzdurą jest wypowiedź w stylu "miłość to miłość", taaak, to tak jak "drzewo to drzewo" i już wszystko wiemy
|
To nie bzdura, a oczywistość. Chodziło mi o to, że miłość nie jest wspomnianą przez Ciebie "umową społeczną".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 14:32, 23 Sie 2008
|
|
|
Aksamitna Mgiełka
|
|
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 3194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
|
NegativeCoil napisał: |
Z tego co piszesz Aene wypadoałoby że najlepsze związki i rodziny powinni mieć ci wspaniale poukładani i racjonalnie myślacy panowie w krawatach, prezesi dużych firm którzy racjonalnie myślać i będąc poukładanaymi spędzają ze swoją rodziną (którą kochają...) godzinę dziennie. Albo godzinę tygodniowo. Tak jednak nie jest. Dziwne, prawda? Sa przecież tak poukładani... |
Jak można tak wypaczyć czyjeś słowa, czepiając się jednego wyrazu i kompletnie wypaczając sens ogólny?
Ja się zgadzam z Tesss i przypuszczam, że mamy podobne spojrzenie na tę sprawę. Miłość oparta wyłącznie na emocjach i robieniu tego, co robić wypada, gdy się jest zakochanym (jak to nas uczą filmy amerykańskie) też jest jak struś, czyli duża, ale nie polata, a poza tym trwa od paru miesięcy do czterech lat góra.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 15:00, 23 Sie 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Pierwsze: @Negative - chyba się nie zrozumieliśmy. To samo zresztą mogłabym powiedzieć Losowi,. czy raczej - nie zrozumieliście mnie. Pisząc "poukładany" nie mam na myśli prezesa dużej firmy z ustabilizowaną sytuacją zawodową, tylko psychiczne "zestrojenie" osoby kochającej. Nie tylko z teorii, bo i z obserwacji/doświadczenia wiem, że osoby rozstrojone psychicznie, rozchwiane emocjonalnie, nie tworzą udanych związków, nie potrafią kochać mądrze. Troska i odpowiedzialność o drugą ze stron jest wpisana w przyjaźń, miłość, relacje rodzinne. Nie potrafiąc odpowiednio pokierować własnym „ja”, takie osoby są często (zwykle?) niezdolne do współżycia z inną jednostką. Niedojrzałe, miewają postawy roszczeniowe, są zaborcze, chimeryczne, nadwrażliwe na krytykę, podejrzliwe, lekkomyślne, etc. To jedno.
Drugie – sprawa emocji. Uczucia i emocje są nawet bardziej związane z aktywnością mózgu niż skomplikowane procesy myślenia, refleksji, analizy doświadczeń, wspomnień, twórczości.. Nie poddane racjonalizacji występują i u zwierząt. Sfera emotywna daje się dość nieźle urabiać w porównaniu z logiką, to ona jest przedmiotem manipulacji, agitacji, socjotechnicznych zabiegów. W przeciwieństwie do skomplikowanych operacji myślowych, emocje zdołano już nawet „rozlokować” w częściach ludzkiego mózgu. Czytałam o przypadku mężczyzny z uszkodzonym prawym płatem czołowym. Pozornie normalny facet, tylko prawie bez emocji. Nie psychopata. Ot, nie umiał się ani intensywnie radować, ani smucić, ani pojąc, kiedy komuś zrobi przykrość.
Trzecie – gdyby to „uczuciowa intuicja” rządziła relacjami międzyludzkimi, nie byłoby takich pojęć, jak: terapia rodzinna/małżeńska, rozwód, zdrada, wypalenie, związki toksyczne, etc. Psychologowie albo by nie istnieli, albo nie zarabiali. Ludzie rozstają się z powodu zdrady, niedopasowania seksualnego, alkoholizmu jednego z partnerów, przemocy w rodzinie, etc. Czy to wszystkie powody? Nie. Spora (śmiem twierdzić, że ta większa) część kończy związek, bo pewnego dnia ona nie może wytrzymać, że kolejny raz załatwia hydraulika, gładź, terakotę, wybieranie szamba, naprawę samochodu, obóz dla dzieci, lekarza dla matki, a on siedzi przed komputerem. A poza tym on jest ognistym kochankiem, wręcza jej kwiaty bez okazji, pamięta o urodzinach i rocznicach, spędza z nią każdy weekend. Do tego jest dobrym ojcem i zięciem, sielanka. Tylko, że zbyt często zona staje się dla niego drugą mamusią albo starszą siostrą. To przykład z tych skrajnych, ale czasem wystarczy drobiazg, by zazgrzytało. A potem spod tego drobiazgu wyłazi sto innych, których w okresie romantycznego zakochania nie widział/nie widziała.
Czy wszystkie pary, które się rozstały, nie kochały się wcześniej? Wszystkie popełniły błąd, wszystkie udawały, poślubiły z rozsądku, z desperacji, z litości? Troszkę dużo ich zatem…
Czasem nie wystarczy powiedzieć „kocham Cię” i współodczuwać. Czasem trzeba pomóc. Dać wsparcie finansowe, pojechać do szpitala, czasem rzucić pracę, by zająć się ciężko chorym partnerem, czasem ograniczyć życie towarzyskie, bo już drugie dziecko przyszło na świat upośledzone. To już są racjonalne decyzje. Gdyby zresztą odwołać się do relacji dzieci-rodzice, też można zadać sobie pytanie: czy rodzice tych wszystkich nieszczęsnych samobójców i niedoszłych samobójców nie kochali/kochają swoich dzieci? Czy ci wszyscy „źli starzy” to potwory? Nie. Większość kocha swoje dzieciaki tak mocno, że… ślepo. Bez rozsądku, który każe traktować pewne sprawy inaczej, poważniej niż dorosły, który je bagatelizuje.
Dodam jeszcze, że fazę miłości romantycznej i fazę miłości namiętnej wyróżnia się jako cząstkowe, niedojrzałe formy dojrzałego uczucia, poddanego racjonalizacji, które opiera się na „byciu razem” wspólnym podejmowaniu decyzji, stawianiu czoła codzienności. I można o tym przeczytać w książce od WOS-u. Albo dojść do tych samych wniosków, żyjąc i obserwując.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 15:45, 23 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
Aene d'Amarant napisał: |
Pychiczne "zestrojenie" osoby kochającej. |
Co to dla Ciebie znaczy?
Aene d'Amarant napisał: |
Uczucia i emocje są nawet bardziej związane z aktywnością mózgu niż skomplikowane procesy myślenia, refleksji, analizy doświadczeń, wspomnień, twórczości.. |
Co przeszkadza w połączeniu tych dwóch rzeczy?
Aene d'Amarant napisał: |
Gdyby to „uczuciowa intuicja” rządziła relacjami międzyludzkimi, nie byłoby takich pojęć, jak: terapia rodzinna/małżeńska, rozwód, zdrada, wypalenie, związki toksyczne, etc. Psychologowie albo by nie istnieli, albo nie zarabiali. |
Fajnie by było.
Aene d'Amarant napisał: |
Czasem nie wystarczy powiedzieć „kocham Cię” i współodczuwać. Czasem trzeba pomóc. Dać wsparcie finansowe, pojechać do szpitala, czasem rzucić pracę, by zająć się ciężko chorym partnerem, czasem ograniczyć życie towarzyskie, bo już drugie dziecko przyszło na świat upośledzone. To już są racjonalne decyzje. |
Decyzje wynikające z poświęcenia się dla drugiej osoby. W partnerstwie wynikające z miłości.
Aene d'Amarant napisał: |
Dodam jeszcze, że fazę miłości romantycznej i fazę miłości namiętnej wyróżnia się jako cząstkowe, niedojrzałe formy dojrzałego uczucia, poddanego racjonalizacji, które opiera się na „byciu razem” wspólnym podejmowaniu decyzji, stawianiu czoła codzienności. I można o tym przeczytać w książce od WOS-u. Albo dojść do tych samych wniosków, żyjąc i obserwując. |
"Faza miłości romantycznej" wyklucza "uczucie oparte o bycie razem i wspólne podejmowanie decyzji"?
Książki do WOS-u to żadna wyrocznia, ani skarbnica poglądów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 16:15, 23 Sie 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Tego nie powiedziałam .
Wszystko albo celowo przekręciłeś albo widocznie nie zrozumiałeś. .
1.Psychiczne "zestrojenie" osoby kochającej? Co mam na myśli?
Równowagę, odpowiedzialność, zdrowie psychiczne, stabilizację uczuciową, dojrzałość.
2.Uczucia i emocje są nawet bardziej związane z aktywnością mózgu niż skomplikowane procesy myślenia, refleksji, analizy doświadczeń, wspomnień, twórczości..
Pytasz: "Co przeszkadza w połączeniu tych dwóch rzeczy?"
Miły Boże, a czy ja napisałam, że przeszkadza? To raczej Ty oddzieliłeś mózg od serca, w uproszczeniu mówiąc. Książki do WOSU-są pisane łatwiejszym językiem niż mój, czy nie masz jak wypaczyć ich treści?
3. Napisałam:
"Gdyby to „uczuciowa intuicja” rządziła relacjami międzyludzkimi, nie byłoby takich pojęć, jak: terapia rodzinna/małżeńska, rozwód, zdrada, wypalenie, związki toksyczne, etc. Psychologowie albo by nie istnieli, albo nie zarabiali"
Ty na to: fajnie by było. Tośmy się dogadali. Ja o prawdziwym życiu, Ty o utopii. Może jednak zejdźmy na ziemię. (Notabene, światu potrzebni idealiści, choć mi do nich daleko...)
4. Nigdzie nie napisałam, że miłość romantyczna wyklucza bycie razem. Cząstkowe formy dojrzałego uczucia... Powtórzyć? Coś, co jest cząstką czegoś, raczej się z tym nie wyklucza, nie sądzisz? Może jednak nie czepiaj się zgryźliwie książek od WOS-u, bo tym, czego dowiodłeś teraz, nie jest bynajmniej zrozumienie treści wypowiedzi, bynajmniej nie pokrętnej i wybitnie trudnej. Miłość romantyczna, gwoli przypomnienie, opiera się na idealizacji partnera, niektórzy nawet mówią, że jest to jeszcze zwykłe podkochiwanie się na odległość, ale zakładając, że już ze sobą są, to patrzą na siebie przez różowe okulary. Miłość namiętna ma na celu przełamywanie (PRZEDE WSZYSTKIM) rutyny codzienności i wysoką temperaturę uczuć. Miłość dojrzała potrafi się odnaleźć poza idealistycznymi wizjami i uniesieniami. Tyle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 18:15, 23 Sie 2008
|
|
|
Czarny Mentor
|
|
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg
|
|
1. Ok.
2. To, że o to pytam, nie oznacza, że oddzieliłem mózg od serca. Jak być może zauważyłaś ich połączenie uważam za rzecz właściwą.
3. Wszystko jest możliwe.
4. Odnoszę wrażenie, że jednak jesteś bliska przeciwstawieniu tych dwóch rzeczy.
Coś, co sie przeobraża w coś innego, już raczej nie jest takie same, dlatego użyłem słowa "wyklucza", bo nie chodzi mi o wynik metamorfozy, a o dwie rzeczy istniejące obok siebie. To czego teraz dowiodłaś, to jest skłonność do czepiania się.
W ocenie książek do WOS-u nie ma ani grama zgryźliwości. Mówię jakie są.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|