Autor |
Wiadomość |
<
Muzyka
~
Obsesja muzyczna
|
|
Wysłany:
Wto 18:26, 04 Gru 2007
|
|
|
Narzeczona wampira
|
|
Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 4778
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: warmińsko-mazurskie
|
|
Ja również prawie sikam w majtki na Dead can dance
Słucham bardzo często, na początku się opierałam, a teraz wręcz uwielbiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 18:33, 04 Gru 2007
|
|
|
Aksamitna Mgiełka
|
|
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 3194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
|
Słucham "Hades (Pluton)" od czterech lat prawie codziennie i jeszcze mi się nie znudził. Anna jest wielki.
Do teraz, jak oglądam teledysk do "Gai" to myślę, że Edlund ze swoją kapelą zrobił coś wyjątkowego.
Mam stały zestaw utworów, których muszę raz na jakiś czas słuchać w kilkudniowych lub nawet kilkutygodniowych seriach, bo inaczej jestem chora. Do ich twórców należą m.in. Sisters of mercy, Ghosting, Cinema Strange, Deadfly Ensemble, Dreadful shadows, Asp, Faces of Sarah, In my rosary, Chamber, 69 eyes, Christian death, And also the trees, Malaise, Nick Cave, Antony & the Johnsons, Notre Dame (kolejność przypadkowa). Dzięki temu wystarcza mi moje marne 128mb pojemności w odtwarzaczu. Bo mam swoje ulubione utwory, których mogę w kółko słuchać, i nie muszę wymieniać zawartości co godzinę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 18:43, 04 Gru 2007
|
|
|
Little Miss Scare All
|
|
Dołączył: 01 Lip 2007
Posty: 911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
jesli o mnie chodzi to zdecydowanie type o negative i paradise lost obsesja od pierwszego usłyszenia do dzisiaj.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 18:36, 12 Gru 2007
|
|
|
Nowopowstały
|
|
Dołączył: 12 Gru 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Monte Verde
|
|
Ja to już wiekowa dziewczyna jestem, ekhem, i pewnie dlatego, oprócz wymienianego przez wielu z Was Dead Can Dance, nie wyobrażam sobie życia bez Bauhausu i Legendary Pink Dots (uwarunkowania z młodości zapewne). Że nie wspomnę o Joy Division, ale to już takie nie całkiem gotyckie. Pozdrowienia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 12:20, 27 Gru 2007
|
|
|
WIDMO ADMIN
|
|
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 3317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolpmünde
|
|
obsesje mam na punkcie COX i TSOM, no i jeszcze Bauhaus
dla mnie nie ma nic lepszego w tego typu muzyce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 22:07, 27 Gru 2007
|
|
|
Ciemność
|
|
Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
|
obecnie mam obsesje na punkcie Clostera i The Cure, a tak na stałe to Depeche Mode
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 0:03, 28 Gru 2007
|
|
|
Roztańczony Pył Świata
|
|
Dołączył: 20 Maj 2007
Posty: 855
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Metropolia Górnośląska
|
|
u mnie na piedestale od dłuższego już czasu stoi Front Line Assembly
natomiast ostatnimi czasy miałem zajarki na Rotersand, Covenant, The Retrosic, Noisię i Katatonię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 2:18, 25 Sty 2008
|
|
|
Nowopowstały
|
|
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
FIELDS OF THE NEPHILIM oraz projekty poboczne , mimo że kocham muzykę i mam całkiem sporą płytotekę to mogę sobie wyobrazić życie bez niej byle mi tylko płyty Karola się ostały
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 15:56, 25 Sty 2008
|
|
|
Ouroboros
|
|
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Czy jeśli ktoś przez miesiąc praktycznie nic nie wydaje, nawet na jedzenie, czy bilty tramwajowe (zamiast tego lata 8 przystanków do szkółki na piechotę i wszędzie jeździ na rowerze, lub chodzi) żeby oszczędzić pieniążki (oczywiście własnoręcznie zarobione) na kilka koncerówt , a potem podróżuje po całym kraju za zespołem, to można to nazwać obsesją?
Dead cam dance lubię, jak wiele zespołów, Lacrimosa i Elend to moje wielkie miłości, ale jest jeden zespół z różnych przyczyn (też sentymentalnych) mi najbliższy. Therion, Therion i jeszcze raz Therion! Mimo że nie wszystki ich kawałki darzę tak wielką sympatią i nie twierdzę, że to najlepsza kapela na świecie, to po prostu ma TO COŚ. I jak drugiego człowieka można kochać, tak po prostu, "nie za coś, a pomimo wszystkiego" i wszystko w nim, a poza tym lubić w nim różne rzeczy i szanować, tak ja mam z tym zespołem. Ale żeby nie było - jako zespołem muzycznym, a nie grupą sławnych ludzi, tworzących muzykę. Chociaż jak wokalista mnie pocałował... ^^
Ale sza! O niczym nie wiecie!
Neurochirurgia napisał: |
Oddalibyście swoją matkę za koncert jakiegoś zespołu? |
Oczywiście, za jakikolwiek.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Morgana dnia Pią 16:00, 25 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 16:33, 25 Sty 2008
|
|
|
Mistrz Gry
|
|
Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
|
To ja zrobię offtopic, bo o ile muzyki jest wokół dużo i każdy czegoś wiecznie słucha, to jednak nie jest mi ona potrzebna do życia jak powietrze czy woda. A tym bardziej nie jest - moim zdaniem - warta, aby poświęcać nie wiadomo czego żeby tylko pojechać na koncert/dorwać najnowszą płytę/dotknąć wokalisty etc.. Umiem zachować dystans. Owszem, miło jest posłuchać czegoś dobrego, czegoś co świetnie pasuje do nastroju, w którym się aktualnie znajdujemy albo chcemy w sobie wywołać, ale bez przesady. Nie powiem, że są ważniejsze rzeczy na świecie, bo zaraz mnie pewnie ktoś zapyta "a niby co?", ale muzyka to tylko taki ozdobnik - jedna z wisienek na torcie, coś co sprawia, że życie jest przyjemniejsze, ale to jeszcze nie powód, żeby rzucać wszystko, oddawać ostatnie pieniądze, ustawicznie nie dojadać, nie dosypiać i łazić niczym zombie tylko dlatego, że "ja ich uwielbiam". Nic nie mam do takich osób, w końcu wszystko jest dla ludzi. Czasami po prostu przydałoby się trochę trzeźwego myślenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 17:31, 25 Sty 2008
|
|
|
Aksamitna Mgiełka
|
|
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 3194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
|
Trudno się nie zgodzić z Kovalem. Ale ostatecznie żadna przesada nie jest dobra. A dobra i podpadająca pod czyjś gust muzyka potrafi dostarczyć intensywnych, hmm, przeżyć duchowych, nie traktowałabym jej więc jako "po prostu przyjemnego umilacza".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 17:31, 25 Sty 2008
|
|
|
Ouroboros
|
|
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Koval napisał: |
To ja zrobię offtopic, bo o ile muzyki jest wokół dużo i każdy czegoś wiecznie słucha, to jednak nie jest mi ona potrzebna do życia jak powietrze czy woda. A tym bardziej nie jest - moim zdaniem - warta, aby poświęcać nie wiadomo czego żeby tylko pojechać na koncert/dorwać najnowszą płytę/dotknąć wokalisty etc.. Umiem zachować dystans. |
A ja się z Tobą zgadzam! I co więcej, ja też umiem zachować dystans. A dlaczego czasami tego nie robię? Bo tak chcę! Można robić coś tak po prostu i czerpać z tego przyjemność. Ale jeśli się coś poświęci, by coś zdobyć, lepiej to smakuje. Jeśli się czegoś wyczekuje, rośnie napięcie, potrzeba tego czegoś, marzenie o tym i gdy w końcu przychodzi odpowiedni moment, to jest jak orgazm. To nie tylko atrakcja, to jest spełnienie pragnienia, coś co "nareszcie!" mamy, coś, co stało się nam niezwykle bliskie. Kiedy stracimy dystans, możemy cieszyć się czymś nie w 100%, a w 666% Co nie oznacza, że powinno się tracić głowę - nie poświęciłabym czegoś naprawdę ważnego. Dobra, przyznam szczerze. Ja uwielbiam spacerować! Oszczędzenie pieniędzy wymaga pewnych wyrzeczeń, oczywiście, ale można sobie bez nich radzić. Szczególnie, jak się jest kobietą. A Therion... Ich ostatni koncert wciąż jest żywy w mojej pamięci, to nie było kilka cudownych godzin, to są też piękne wspomnienia na całe życie, których się nie kupi. Umiałabym żyć bez muzyki i też traktuję to jak coś, co uprzyjemnia życie. Ale to podobnie jak z seksem. Nie jest niezbędny, ale jednak nie chce się z tego rezygnować.
Aha, ludzi, dla których dotknięcie wokalisty jest szczytem marzeń też nie rozumiem. No chyba, że by o tym marzyli nawet, jakby nie był znany i nie potrafił śpiewać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Morgana dnia Pią 17:38, 25 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 20:17, 25 Sty 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Koval napisał: |
To ja zrobię offtopic, bo o ile muzyki jest wokół dużo i każdy czegoś wiecznie słucha, to jednak nie jest mi ona potrzebna do życia jak powietrze czy woda. A tym bardziej nie jest - moim zdaniem - warta, aby poświęcać nie wiadomo czego żeby tylko pojechać na koncert/dorwać najnowszą płytę/dotknąć wokalisty etc.. Umiem zachować dystans. (...)są ważniejsze rzeczy na świecie, bo zaraz mnie pewnie ktoś zapyta "a niby co?", ale muzyka to tylko taki ozdobnik - jedna z wisienek na torcie, coś co sprawia, że życie jest przyjemniejsze, ale to jeszcze nie powód, żeby rzucać wszystko, oddawać ostatnie pieniądze, ustawicznie nie dojadać, nie dosypiać i łazić niczym zombie tylko dlatego, że "ja ich uwielbiam". (...) |
Ha, myślę, że stopnie tego zjawiska ulegania obsesji są na tyle różne, że generalizowanie bym odradzała.
Porównajmy takie dwie sytuacje: koncert zespołu rodzimego, który na scenach krajowych pojawia się z częstotliwością kilkunastu wystąpień na rok i występ kapeli-legendy, która może przyjechać nad Wisłę raz i więcej nigdy. Obie uwielbiane. Targanie się za ostatni grosz na koncert tego pierwszego, kiedy nad głową wiszą trzy egzaminy, przeprowadzka i chora siostrzyczka, a finansowo trza się zapożyczyć u kuzyna z drugiego końca Polski (taki troszkę skrajny przykładzik w celu "podilustrowania" problemu) to decyzja faktycznie nadto szaleńcza i mało dojrzała. Ale w drugim wypadku... Można wziąć dodatkową robotę, żeby zapracować, można nauczyć się wcześniej na egzamin, a siostrzyczkę oddać babci pod opiekę... Rzecz jasna, są pewne (przynajmniej dla mnie) priorytety: jeśli siostrzyczka miałaby przechodzić operację, w której istnieje prawdopodobieństwo, że jej nie przeżyje... Ekhem... Ale jeśli sytuacja nie jest podbramkowa... To warto ten raz nie dojeść i nie dospać. Tym bardziej, że koncert to nie tylko muzyka i wykonawca. Ja np. jadąc na pierwsze CP, prawie nie znałam składu, jechałam z dopiero co poznanymi ludźmi, a było tak, że zapamiętam to na zawsze i to jako moment przełomowy. I w sytuacji, kiedy TYLKO ode mnie zależy (pomijam feralne wypadki w trakcie organizowania sobie wypadu) czy pojadę czy nie na ten jedyny koncert, naprawdę plułabym sobie w brodę i byłabym wściekła na siebie, że nie umiałam się zebrać. Zwłaszcza, jeśli okolicznościom muzycznym towarzyszą te "prospołeczne" , bowiem zjawisko traktowania wykonawców jak mrocznych guru, a tekstów jak modlitwy jest mi obce i te drugie czynniki cenię sobie nawet bardziej.
Liczy się też moment życia, w którym jesteśmy. Bo póki jest się nastolatkiem czy też nie-nastolatkiem, ale jeszcze nie w pełni usamodzielnionym, szaleć można. Ale widok maleństw w wózeczkach na Castle Party uważam za mało fajny. Lajf is brutal ent ful of zasackas - albo-albo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 20:43, 25 Sty 2008
|
|
|
Ouroboros
|
|
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Nightessska napisał: |
Ale widok maleństw w wózeczkach na Castle Party uważam za mało fajny. |
Gdyby mnie brali na cp, jak byłam malutka! Może nie niemowle, bo jeszcze zacznie wrzeszczeć i będzie przeszkadzać... <joke> Wiadomo, że nie bierze się malutkich dzieci pod scenę czy do zadymionej knajpy i się przy nim nie chla, trzeba się nim dobrze opiekować, ale już widok rodzin na CP z małymi mrocznymi dziećmi, które wcale na nieszcześliwe nie wygądały, był uroczy. Dobra, koniec ot. Uważam za dobra decyzję taką, której się po czasie nie żałuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 21:15, 25 Sty 2008
|
|
|
+NecromanTesss+
|
|
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 36 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie
|
|
Cóż... Ja bym swego maleństwa nie targała po koncertach, choć jest i teoria, która mówi, że duża ilość bodźców słuchowych za maluszka czyni dziecko odporniejsze w życiu dorosłym...
Przykład będący raczej metaforą, Morgano. Metaforą wiecznych dzieci, którym sie wydaje, że nic tylko szaleć i pięknie jest
EDIT: A dzieci WŁAŚNIE wyglądających na nieszczęśliwe i przestraszone, ogłupione całą sytuacją, nie brakowało. Może zanim zabierzemy pociechy na CP, dajmy im poznać życie z mniej ekscentrycznej strony?
Tyle tytułem offtopu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|