Autor |
Wiadomość |
<
Disiecti membra poetae
~
Perły polskiej poezji
|
|
Wysłany:
Pon 18:29, 15 Maj 2006
|
|
|
Szmaragdowa Wiedźma
|
|
Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice
|
|
miejsce na dyskusję o ulubionych rodzimych poetach oraz na dzielenie się swymi ulubionymi lirykami.
bo już na prawdę dośc mam poezji przepełnionej mrokiem, krwią i bólem... czas na coś ambitniejszego
na dobry początek... swego rodzaju hymn artystów wszelakiego rodzaju:
'EVVIVA L'ARTE!'
Evviva l'arte! Człowiek zginąć musi -
cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasem,
nędza porywa za gardło i dusi -
zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem,
choć życie nasze splunięcia niewarte:
evviva l'arte!
Evviva l'arte! Niechaj pasie brzuchy
nędzny filistrów naród! My, artyści,
my, którym często na chleb braknie suchy,
my, do jesiennych tak podobni liści,
i tak wykrzykniem; gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte!
Evviva l'arte! Duma naszym bogiem,
sława nam słońcem, nam, królom bez ziemi,
możemy z głodu skonać gdzieś pod progiem,
ale jak orły z skrzydły złamanemi -
więc naprzód! Cóż jest prócz sławy co warte?
evviva l'arte!
Evviva l'arte! W piersiach naszych płoną
ognie przez Boga samego włożone:
więc patrzym na tłum z głową podniesioną,
laurów za złotą nie damy koronę,
i chociaż życie nasze nic niewarte:
evviva l'arte!
[Kazimierz Przerwa-Tetmajer]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 21:11, 15 Maj 2006
|
|
|
WIDMO ADMIN
|
|
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 3317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolpmünde
|
|
Kochankowie
Edward Stachura
Katedro! szerokobiodra kobieto
o czterech smukłych nogach
Zielone dłonie jaszczurek
przemycają światłość twego brzucha
ascetycznym handlarzom
Rozkoszne zdziwienie palców
spada w pionowość pleców - mrocznych witraży
do posadzki
na której czerwień twych włosów
zastyga w dymiący ochłap baranka
A wysoko między łukami
na pajęczych siatkach
dojrzewa w purpurowych kokonach
owoc na wypełnienie ostatniego naczynia
bardzo lubie Stachurę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 21:14, 15 Maj 2006
|
|
|
La Figlia Della Tempesta
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 6265
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Ja też!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 21:26, 15 Maj 2006
|
|
|
Paskuda
|
|
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 984
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rybnik
|
|
No to nie jesteście same [Tylko ja kocham Stachurę]
Życie To Nie Teatr
Życie to jest teatr -- mówisz, ciągle opowiadasz.
Życie to jest tylko kolorowa maskarada.
Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra.
Przy otwartych i zamkniętych drzwiach -- to jest gra.
Życie to nie teatr -- ja ci na to odpowiadam.
Życie to nie tylko kolorowa maskarada.
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest.
Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć.
Ty i ja -- teatry to są dwa, ty i ja.
Ty, ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w góre wznosisz brwi
Nawet kiedy źle ci jest, to nie jest źle,
bo ty grasz.
Ja dusze na ramieniu wiecznie mam
Caly jestem zbudowany z ran
Lecz kaleka nie ja jestem tylko ty
Bo ty grasz.
Jutro bankiet u artystów. Ty się tam wybierasz.
Gości będzie dużo, nieodstępna tyraliera.
Flirt i alkohole, może tańce będą też.
Drzwi otwarte potem zamkną się, no i cześć.
Wpadnę tam na chwile, zanim spuchnie atmosfera.
Wódki dwie wypije, potem cicho się pozbieram.
Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę łeb.
Wyjdę na przestworza, przecudowny stworzę wiersz.
Ty i ja -- teatry to sa dwa, ty i ja.
Ty, ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w góre wznosisz brwi
Nawet kiedy źle Ci jest, to nie jest źle,
bo ty grasz.
Ja duszę na ramieniu wiecznie mam
Cały jestem zbudowany z ran
Lecz kaleką nie ja jestem tylko ty
Bo ty grasz.
(cenię sobie również wiersze//piosenki Stachury śpiewane przez SDM)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 21:29, 15 Maj 2006
|
|
|
La Figlia Della Tempesta
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 6265
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
A Leśmian?
GŁUCHONIEMA
We wsi naszej jest jedna głuchoniema dziewka.
Pragniesz głos jej posłyszeć, gdy patrzy w lazury,
Bo w jej oku się tai gadatliwa śpiewka.
Przyszła do nas z wsi obcej, nie wiadomo której.
Nikt nie zna jej nazwiska ni snu. co ją stworzył -
Chyba śmierć ją zawoła kiedyś po imieniu...
Ja - chciałem być jej śmiercią, aby w jej milczeniu
Znaleźć strunę, na której Bóg dłonie położył.
Myślałem, że gdy w złotym wieczności obłędzie
Garścią ziemi uderzę w niemą pierś dziewczyny,
Pierś ta dumką łabędzią zahuczy w doliny
I zbudzi na jeziorach uśpione łabędzie!...
We wsi naszej jest jedna rzeka bardzo blada,
Dziad jakiś nurzał sieci w falistej głębinie -
Pytam go, co za rzeka? - a on odpowiada:
''Trudno dać imię temu, co w dalekość płynie...
Mówią jedni, że Tykicz, drudzy. że Mohiła,
Inni mówią: Daleka, a zaś inni: Bliska -
Ja stary wiem, że nie ma ta woda nazwiska...
Co rzece po imieniu; gdy w snach dno zgubiła!...''
We wsi naszej nieziemskie bywają wieczory,
Gdy zorza świat przemienia w sen o snach nietrwały,
Wtedy w duszy się rodzą fioletowe zmory
I wspomnienia o rzeczach, które nie istniały.
W taki wieczór widziałem, jak ta głuchoniema
Z duszą do umarłego podobną słowika,
Ta śpiewaczka bezgłośna, lira bez lirnika,
Szła ku rzece, witając ją dłońmi obiema.
Tam stanęła, jak człowiek, co nie słysząc, słucha -
I złotą sieć warkocza zanurzyła w głębi.
Rybaczka! - chciała może złowić sen gołębi,
Który własnym jej głosem na dnie rzeki grucha !
Albo może pragnęła ta łowczyni śmiała
Chwycić własne odbicie w sieć złocisto-płową,
Myśląc, że ono, ludzką obdarzone mową,
Opowie ludziom wszystko, o czym wciąż milczała !
Nagle strząsnęła sploty. Ognie zórz ją złocą,
Jak światłość wiekuista, przyćmiona i senna...
Obca sobie i światu, między dniem a nocą
Nad bezimienną rzeką stoi bezimienna...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 21:58, 15 Maj 2006
|
|
|
Paskuda
|
|
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 984
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rybnik
|
|
Rafał Wojaczek
CZY JA MOGŁ
W WĄTŁYCH USTACH UNIEŚĆ
TAKĄ MIŁOŚĆ
Nieskończenie beztroska
gdzieś na kresach
doby
tak zasnęłam - nareszcie
nie w Twoim śnie, lecz
w swoim!
- Nagle się obudziłam
naga
z sennych objęć
koszmarnych rąk- bełkocąc
sen ze snu, tę
myśl: ojciec
a Bóg już siedział w nogach
łóżka - w rękach trzymał
nocną koszulę - moją!
- sama
przez sen
ją zdjęłam?
- Krzyknęłam, oczy
dłonią bezmyślną zakryłam:
gdy znów odkryłam- mądry
Bóg
Już na mnie
nie czekał.
- Na pewno na koszuli
obłoku
odleciał
że już jej ani w nogach
nie znalazłam ni
nigdzie.
- Wiedz: po to do krwi w dziąsłach
gryząc pióro
piszę
ten list, by smutną nagość
zakryć
choć takim listkiem
28 V 1970
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 7:30, 16 Maj 2006
|
|
|
Szmaragdowa Wiedźma
|
|
Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice
|
|
mój mistrz, Baczyński
Gotyk
(Impresja)
Z kościołów ciemną głębią głucho napuszonych
wypełzły ciężkie krople fugą nie zagraną
i zastałe wiekami sztalugowe świece -
- żółte mumie okrucieństw wypełzłe na ścianę.
Ciężar głębi powietrza splątany w organach
zachrypi w słowach ponurych marszem pogrzebowym.
Światło ciche, zastałe osiada na szybach
(ciche, ciepłe są barwy w szybkach kolorowych).
Zmierzch kołacze pod stropem zadymionym słońcem
(rozpylone barwiście w powietrzu potęgi).
Srebro sypie się łyskiem z napuchłych ołtarzy;
glos po stropach się chwieje kamienistym kręgiem.
Czas nabiega ciemnawo smutkiem bezcielesny
jak krew czamoblękitna w napuchniętą pręgę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 14:00, 22 Maj 2006
|
|
|
Szmaragdowa Wiedźma
|
|
Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice
|
|
i raz jeszcze Stachura...
'Czy warto'
Zwalić by można się z nóg,
Co rusz, co krok, co noc,
To szloch i rozpacz.
Ale czy warto?
Może nie warto?
Chyba nie warto...
Raczej nie warto.
Nie, nie, nie warto
Zginąć by można jak nic,
Do żył jest nóż, lub w dół,
Na bruk, z wysoka.
Ale czy warto?
Może nie warto?
Chyba nie warto...
Raczej nie warto.
Nie, nie, nie warto
Jechać by można do miast,
Lub w las, na błoń, na koń
I goń nieboskłon.
Ale czy warto?
Może nie warto?
Ech, chyba warto...
Tak, tak warto
Bardzo to warto
O tak, to warto,
Jeszcze jak bardzo
Warto.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 20:03, 23 Maj 2006
|
|
|
Nowopowstały
|
|
Dołączył: 19 Maj 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rybnik
|
|
Edward Stachura "Czy warto" hmm... mój ulubiony wiersz tego pisarza, taki... po prostu piękny... i można go interpretować na wiele sposobów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 20:47, 23 Maj 2006
|
|
|
Szmaragdowa Wiedźma
|
|
Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice
|
|
o tak, jest wyjątkowy...
i kolejny z liryków znaczących dla mnie bardzo wiele...
kochać i tracić
pragnąć i żałować
padać boleśnie
i znów się podnosić
krzyczeć tęsknocie "precz"
i błagać "prowadź
oto jest życie:
nic, a jakże dosyć...
zbiegać za jednym klejnotem pustynie
iść w toń za perłą o cudu urodzie
ażeby by po nas zostały jedynie
ślady na piasku i kręgi na wodzie...
[Leopold Staff]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 10:32, 20 Sie 2006
|
|
|
Szmaragdowa Wiedźma
|
|
Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice
|
|
i znów baczyński... pierwszy jego wiersz, jaki wpadł mi w ręce. i do dziś jest moim ulubionym...
I
Ten wiersz jak śmierć jest smutny
i obojętny jak śmierć.
Szare koty pod światło puszą ostrą sierść.
Żółty lament ulicy. gdzie nie chodzi nikt.
Bije trwoga żaglami o codzienność szyb.
II
Niebu blaknie za każdym krokiem. Ogień
wydzwania łuny, a wesołe ptaki
są pożegnaniem moim z ludźmi i bogiem.
Ślepnę, tracę drogi, chodzę torem rakiet.
A więc jesień. Dymi miasto, ptaki płyną na ukos,
liście opadłe z czerwonych kominów fabryk.
Po ulicy chodzą umarli, leża skrzydła oderwane krukom,
czeka powóz i w drzwiach martwy lokaj z kandelabrem.
Wojaż toczy powoli drogi wysokich kasztanów.
Upływam w jesień mniejszy z każdym krokiem,
w pola zasianych zjaw w kolumny ma[r]twych peanów,
w obojętność - mijanych - okien
Gdzie powóz drogą odpływa? Szelestem dymi bruk,
0, najsmutniejsza jesieni, w zamęcie znaków i elips
nad pieśnią kołujesz jak kruk.
Jak miłość powierzoną dwóm życiom - rozdzielić?
[jesień 40 r.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 22:09, 27 Gru 2006
|
|
|
Szmaragdowa Wiedźma
|
|
Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 9477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rybnik/katowice
|
|
może nie do końca jest to poezja... może nawet niezupełnie proza poetycka... ale niewątpliwie liryczna w swym przekazie i atmosferze twórczość pani marty fox dziś zaparła mi dech w piersiach...
pozwólcie, że się podzielę...
Moja Kobieta Winna Grzechu wysiądzie za chwilę z pociągu. Na pewno wysiądzie. Podejdzie do mnie i powie: Dziekuję, że jesteś. Bądź moim źródłem. Będę zawsze spragniona. Kochaj mnie, zobaczysz - stworzymy siebie od nowa dla siebie i dla życia. Jestem ostatnio więcej z Tobą niż z sobą. Chcę mieć ręce pełne ciebie, a gdy zamkniesz oczy pobiegniemy razem po różę, po jej zapach i czerwień, kolcami przypieczętujemy nasz dzień...
Nie, nie. Nie tak. Moja Kobieta Winna Grzechu wybiegnie za chwilę z pociągu. Zawiśnie na mojej szyi i powie: Przytul mnie mocno, wejdź we mnie. Moja kobieta bedzie moją, zwisając w moich ramionach. I powie: "Nie bądź rozważny, bądź szalony i nie bój się ran, które są święte."
Moja Kobieta Winna Grzechu za chwilę wysiądzie z pociągu i zrobię z nią wszystko, co jej obiecałem. Stanie się ciałem jak słowem wyszeptanym. Będę ją kochał hiperbolicznie i ponadrzeczywiście, a ona będzie się prężyć pod każdym moim, nawet niewidzialnym, gestem.
Moja Kobieta Winna Grzechu, miłości pełna - stoi przede mną. W jej oczach siedzi demon - ten sam, który opętał Joannę, Matkę, tę od Aniołów. Moja kobieta przytula się do mnie i mówi: Nie chcę być bez ciebie, nawet jeśli będę.
['Oczekiwanie']
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 2:39, 21 Sty 2007
|
|
|
Nowopowstały
|
|
Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głubczyce
|
|
Trzy słowa najdziwniejsze
Szymborska Wisława
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam co, co nie mieści się w żadnym niebycie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 2:43, 21 Sty 2007
|
|
|
Nowopowstały
|
|
Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głubczyce
|
|
Bellon Wojtek, Przemijanie (śpiew Dinków)
Kiedy w szarości pradawnego czasu Bóg czynił rzeczy
Stworzył słońce:
I słońce przychodzi i odchodzi i znowu wraca.
Stworzył księżyc:
I księżyc przychodzi i odchodzi i znowu wraca.
Stworzył człowieka:
I człowiek przychodzi i odchodzi i nie wraca nigdy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 2:44, 21 Sty 2007
|
|
|
Nowopowstały
|
|
Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głubczyce
|
|
Miłość od pierwszego wejrzenia
Szymborska Wisława
Oboje są przekonani,
że połączyło ich uczucie nagłe.
Piękna jest taka pewność,
ale niepewność jest piękniejsza.
Sądzą, że skoro nie
znali się wcześniej,
nic miedy nimi nigdy się nie działo.
A co na to ulice, schody, korytarze,
na których mogli się od dawna mijać?
Chciałabym ich zapytać,
czy nie pamietają -
może w drzwiach obrotowych
kiedyś twarzą w twarz?
jakieś ,,przepraszam\'\' w ścisku?
głos ,,pomyłka\'\' w słuchawce?
- ale znam ich odpowiedź.
Nie, nie pamietają.
Bardzo by ich zdziwiło,
że od dłuższego już czasu
bawił się nimi przypadek.
Jeszcze nie całkiem gotów
zamienić się dla nich w los,
zbliżał ich i oddalał,
zabiegał im droge
i tłumiąc chichot
odskakiwał w bok.
Były znaki, sygnały,
cóż z tego, że nieczytelne.
Może trzy lata temu
albo w zeszły wtorek
pewien listek przefrunął
z ramienia na ramię?
Było coś zgubionego i podniesionego.
Kto wie, czy już nie piłka
w zaroślach dzieciństwa?
Były klamki i dzwonki,
na których zawczasu
dotyk kladł się na dotyk.
Walizki obok siebie w przechowalni.
Był może pewnej nocy jednakowy sen,
natychmiast po zbudzeniu zamazany.
Każdy przecież początek
to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń
zawsze otwarta w połowie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|